środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 35



Deidara siedział na fotelu popijając zieloną herbatę. Sasori i Naruto rozmawiali w gabinecie o sprawach matur, a Sasuke kroił ciasto. Saori, Akashi i Saosuke siedzieli na dywanie i układali klocki.
Minęły dwa tygodnie od rozmowy z Yahiko. Do tej pory dostawali codziennie groźby, by Deidara zostawił Sasoriego dla dobra jego rodziny. Yahiko prowadził śledztwo, ale stal ker był bardzo Dorze ukryty. To nie podobało się Deidarze i zastanawiał się, czy dla dobra Sasoriego i ich syna nie powinien tej osoby posłuchać. Ale wtedy pojawiał się czerwono włosy i mówił, że wszystko będzie dobrze i wtedy się uspokajał.
Spojrzał na chłopca, który z uśmiechem układał klocki z Saosuke. Akashi z niezadowoloną miną podszedł do Sasuke wyciągając do niego ręce.
- Coś się stało kochanie?- Spytał biorąc chłopca na ręce.
- Saosuke nie bawi się ze mną.
Czarnowłosy zaśmiał się i spojrzał na blondyna.
- Akashi, twój brat bawi się z Saorim. Ty też możesz się z nimi bawić.
- Nie. Ja chcę tylko z Saosuke.- Powiedział
Sasuke westchnął i przytulił do siebie syna. Deidara spojrzał na smutnego blondyna i uśmiechniętych chłopców na dywanie.
- Saori, Saosuke, chcecie lody?- Spytał blondyn. Chłopcy spojrzeli na niego i ochoczo pokiwali głowami.
- A ty Akashi?- Spytał brunet całując czubek głowy. On jedynie pokiwał głową patrząc na brata i kuzyna.
Deidara wstał i poszedł do gabinetu, gdzie znajdowali się Sasori i Naruto.
- Chłopcy są lody, pójdę im kupić.
- Dobrze kochanie, bądź ostrożny.
Blondyn pokiwał głową i poszedł do przedpokoju. Ubrał buty oraz płaszcz i wyszedł z mieszkania. Poszedł do najbliższego sklepu kupując dla każdego lody. Nie wiedział, że ktoś obserwuje go z samochodu.

Wieczorem Deidara przy pomocy Sasoriego robił ciasteczka czekoladowe. Saori siedział na kanapie i oglądał „Auta’’. Blondyn siedział na blacie i mieszał łyżką czekoladę.
- Dasz spróbować?- Spytał patrząc na łyżkę całą w czekoladzie. Deidara zaśmiał się i podał mu łyżkę. Sasori wziął ją do buzi i oblizał.- Pyszne.- Pochwalił.
- Dziękuje, za chwilę wstawię do piekarnika. Idź zobacz czy Saori nie zasnął.
Czerwono włosy pokiwał głową i poszedł do salonu. Blondyn nalał czekoladę na ciasto i włożył do piekarnika.
Sasori wszedł do kuchni z zaspanym chłopcem w ramionach.
- Powiedz dobranoc.
- Dobranoc mamusiu.- Powiedział Saori ziewając.
- Dobranoc kochanie.- Pocałował go w główkę i pozwolił zabrać go do pokoju.
Po godzinie ciasteczka były gotowe. Wyjął je z piekarnika i położył na blacie. Jutro będą całe zjedzone. Wyszedł z kuchni i poszedł do sypialni zapadając w sen.

W środku nocy obudził go głośny dźwięk. Zamrugał oczami i spojrzał na śpiącego męża. Znowu usłyszał, tym razem cichszy dźwięk. Zmarszczył brwi , wstał z łóżka i ubrał na siebie bluzę. Wszedł na hol i rozejrzał się. Na podłodze zobaczył mokre ślady. Poczuł narastający strach. Ktoś był w domu.
- Sasori!- Krzyknął.
Pobiegł szybko do pokoju Saoriego, ale to co zobaczył przeraziło go. Łóżeczko było puste. Przyłożył dłoń do ust i krzyknął. Do oczu zebrały się łzy. Sasori wbiegł do pokoju i zgarnął do siebie blondyna.
- Ciii… zadzwoniłem do Paina, jest w drodze.- Próbował go uspokoić. Lecz on sam był zdenerwowany i przestraszony, bo właśnie ktoś włamał się do jego mieszkania i porwał syna.

 ***
Deidara siedział skulony na kanapie pociągając nosem. Okryty cały kocem patrzył na ścianę. Minęły trzy dni od porwania Saoriego. Yahiko, gdy dowiedział się, od razu przyjechał. Hidan codziennie przychodził do przyjaciół, próbując porozmawiać z Deidarą, co było bardzo trudne. Zamknął się w sobie. Sasori bardzo martwił się o jego stan, oraz o swojego synka. Podejrzewał, że mógł to zrobić Madara. Yahiko poinformował ich, iż drzwi wejściowe nie miały żadnych uszkodzeń więc porywacz miał klucze. Prawdopodobnie, że sobie dorobił.
Sasori podszedł do blondyna kucając obok niego. Błękitne tęczówki spoczęły na nim. Starł łzy z jego policzków i pocałował go.
- Jadę do szkoły poinformować Tsunade, że nie mogę teraz pracować. Za kilka minut przyjdzie Hidan i zostanie z tobą, dobrze?
Jedynie otrzymał kiwnięcie głową. Posłał mu lekki uśmiech i pocałował w czoło.
- Będę za godzinkę.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek i drzwi zostały otworzone przez białowłosego. Sasori podszedł do niego witając się.
- Przyjdę za godzinę. Zostaniesz z nim do tego czasu?- Spytał ubierając buty.
- Oczywiście, nie musisz się martwić.- Posłał mu uspokajający uśmiech.
- Dzięki Hidan.
Ubrał płaszcz i wyszedł z mieszkania.

Szedł korytarzem mijając uczniów i nauczycieli. Wszedł do pokoju nauczycielskiego odkładając tam płaszcz. Ki same spojrzał na niego i wstał ze swojego miejsca.
- Cześć Sasori. Jak się trzymacie?
Czerwono włosy spojrzał na niego i uśmiechnął się blado.
-  Ja jakoś daję radę, ale Deidara… nie odzywa się od 3 dni. Nie wiem co robić.
- Hidan na pewno pomoże. Nie podda  się.
- Jestem mu wdzięczny za pomoc. Idę teraz do Tsunade. Jest u siebie?
- Tak, możesz do niej iść.
Wyszedł z pokoju i poszedł do gabinetu dyrektora. Zapukał i gdy usłyszał zaproszenie, wszedł do środka. Tsunade siedziała za biurkiem i podpisywała papiery. Spojrzała na niego i pokazała mu by usiadł.
- Witaj Sasori. Pewnie się spodziewam po co do mnie przyszedłeś. Chcesz urlop, tak?
- Tak. Naprawdę muszę teraz być w domu.
- Rozumiem cię, teraz ważny jest twój syn. Wróć, kiedy będziesz gotowy. Makiko zastąpi cię.
- Dziękuje.

Deidara patrzył na swoje splecione ręce. Hidan zerkał na niego ze smutkiem. Wziął głęboki wdech i otworzył swój notes.
- Dei, jak się czujesz?- Spytał choć i tak wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi.
- Strasznie.- Szepnął zaskakując chłopaka. Patrzył na niego wielkimi oczami, ale również małym uśmiechem.
- O czym myślisz?
- Co się teraz dzieje z Saorim.
- Yahiko robi wszystko co może, by go znaleźć. Ufasz mu?
Niebieskooki spojrzał na przyjaciela ze smutkiem w oczach.
- Ja wam zawsze będę ufać.

Sasori wyszedł z gabinetu Tsunade, kierując się do pokoju nauczycielskiego. Po drodze spotkał Makiko.
- Sasori-san,- Zaczęła nieśmiało- Słyszałam co się wydarzyło. Naprawdę mi przykro,- Czerwonowłosy patrzył na nią przez chwilę nim pokiwał głową.- Chce, żeby pan wiedział, że chce by jak najszybciej się odnalazł. To przecież małe dziecko. On nic nie zrobił.
Sasori patrzył na nią w szoki, gdy z jej oczu leciały łzy. Widać, że bardzo się przejmuje.
- Dziękuje Makiko.- Powiedział i poszedł dalej.
Dziewczyna patrzyła na niego, nim szybko pobiegła do wyjścia ze szkoły.

3 komentarze:

  1. Znowu pierwsza, Jak zwykle świetne.
    Weny życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu trzeba Sherlocka wynająć!
    Świetny rozdział, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń