niedziela, 31 stycznia 2016

Epilog



Biegł ciemnym korytarzem. Zatrzymał się przed ciemnymi drzwiami i otworzył je. Pokój wyglądał jak sypialnia. Szafa, burko i łóżko. Na nim leżała skulona postać. Powoli podszedł do chłopca, zabierając na ręce. Saori mruknął coś i spojrzał zaspanym wzrokiem na osobę.
- Wujek Hidan.- Powiedział.
Białowłosy uśmiechnął się i pocałował go w główkę.
- Jesteś bezpieczny, zaraz zabiorę cię do taty.
- Tata.- Powiedział cicho i wtulił się w chłopaka.
Hidan wyszedł z budynku i zobaczył jak policja wkłada Madare do radiowozu.
- Saori!- Usłyszał głos Sasoriego. Odwrócił się do biegnącego przyjaciela.
Czerwonowłosy zatrzymał się przed przyjacielem i ostrożnie zabrał synka na ręce. Saori otworzył oczy i gdy zobaczył ojca, mocno go przytulił.
- Tatuś.- Powiedział zapłakanym głosem.
- Cii… kochanie, jesteś bezpieczny. Tatuś jest tutaj.

Sasuke zdjął zakrwawione rękawiczki i opuszcza sale operacyjną. Zdejmuje maskę z twarzy i patrzy jak Sasori podchodzi do niego.
- Co z nim?- Pyta roztrzęsiony. Saori spokojnie spał w jego ramionach.
- Wyciągnęliśmy nabój. Na szczęście nie uszkodził narządów. Teraz zabieramy go do Sali. Tydzień będzie musiał zostać, ale nic nie zagraża jego życiu.
Sasori odetchnął z ulgą i pokiwał głową.
- Mogę do niego wejść?
- Tak, jest przytomny, ale nie na długo, musi odpocząć.
- Dziękuje.
Poprawił syna na rękach i wszedł do Sali. Deidara spojrzał na nich i łzy pojawiły się w jego oczach. Sasori usiadł na krześle, a Saori otworzył zaspane oczy.
- Mama?
- Witaj kochanie, tak się cieszę, że cię widzę.- Poleciały łzy, które zostały starte przez małe paluszki.
Sasori uśmiechnął się i pocałował go w czoło.
- Wszystko teraz się ułoży.

***
6 miesięcy później
Deidara i Sasori siedzieli w sądzie. Koło nich siedział Nagato jako prokurator. Przed nimi siedzieli Madara, Makiko oraz Kabuto. Sędzią był Hashirama Senju.
Rozprawa przeszła zgodnie planem. Było wiele dowodów oraz świadków. Madara za porwanie, prześladowanie i groźby został skazany na dożywotni pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Okazało się, że nadal był chory i nie wiedział co robi. Jego nowym lekarzem będzie Hidan. Makiko została skazana na pół roku więzienia i nie ma prawa do wykonywania zawodu. Kabuto za sfałszowanie wyników badań został skazany na rok więzienia i nie ma prawa do wykonywania zawodu.
Wszystko ułożyła się po ich myśli. Madara nie ma prawa wychodzić z psycha tryka i już nigdy więcej go nie zobaczą. Saori jest szczęśliwym dzieckiem i prawdopodobnie za kilka lat nie będzie nic pamiętał z porwania. Teraz wszystko się układa i cieszą się życiem.

I oto koniec tego opowiadania. Dziękuje wszystkim, którzy ze mną byli. Od następnej soboty zacznę kolejne opowiadanie i mam nadzieję, że też się spodoba. Dziękuje jeszcze raz i do soboty.

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 36



Yahiko siedział w swoim gabinecie, przeglądając akta sprawy. Westchnął i zamknął oczy. Porywacz prawdopodobnie przygotowywał się do tego, skoro nie było żadnych śladów, prócz mokrych odcinków na podłodze. Możliwe, że osoba miała zapasowy klucz do mieszkania i dobrze wiedziała jaki jest kod do bloku. Musiał obserwować ich bardzo długo.
Zamknął laptopa i wstał z fotela. Chciał już wychodzić, gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!- Zawołał.
Drzwi uchyliły się i pokukał mu się Shisui.
- Yahiko, jest tu pewna dziewczyna, która mówi, że ma informacje na temat Saoriego.
Pain spojrzał na niego i szybko pokiwał głową.
- Wpuść ją.
Usiadł na miejscu i wziął do ręki notes. Przez drzwi weszła blondynka ze smutnymi oczami.
- Nazywam się Makiko Ihara i mam ważne informacje na temat tej sprawy.

Deidara wstał z kanapy, gdy usłyszał jak dzwoni mu telefon. Spojrzał na wyświetlacz  i zobaczył, że dzwoni do niego Yahiko. Z nadzieją szybko odebrał.
- Yahiko?
- Mam bardzo ważne informacje. Przyjedźcie.- Powiedział na wyraz spokojnie.
- Masz jakieś wieści o Saorim?- Spytał z nadzieją.
- Tak. Dowiecie się więcej, gdy przyjedziecie. Czekam.
Deidara szybko się rozłączył i pobiegł do sypialni, gdzie siedział Sasori.
- Yahiko ma jakieś informacje!- Powiedział uradowany.
Jak najszybciej się ubrali i pojechali na komisariat. Poszli do gabinetu Paina i gdy zobaczyli dziewczynę, zamurowało ich.
- Makiko?- Spytał zszokowany Sasori.
Blondynka spojrzała na nich ze łzami w oczach i spuściła wzrok na swoje dłonie. Deidara usiadł naprzeciwko przyjaciela i spojrzał na niego.
- Co wiesz?- Spytał Sasori stanął za nim kładąc rękę na jego ramieniu.
- Makiko przyszła do mnie, bo miała bardzo ważne informacje. Makiko, powiesz jeszcze raz?
Dziewczyna spojrzała na Paina, potem na blondyna i Sasoriego nim westchnęła.
- Spotkałam Madare, gdy spotkałam Sasoriego-san z synem. Powiedział mi, że chce aby Deidara wrócił do niego, ale staje mu na drodze Sasori. Zaproponował układ. Miałam mu powiedzieć, gdzie mieszkają, a on zrobi tak bym mogła być z Sasorim. Nie wiedziałam wtedy co chce zrobić,- Pociągnęła nosem, a łzy leciały jej po policzkach.- Tydzień temu zadzwonił do mnie, bym do niego przyjechała. Zgodziłam się i pojechałam. Gdy byłam na miejscu zobaczyłam, że ma ze sobą dziecko. Saoriego. Naprawdę nie wiedziałam, że chce go porwać. Mówiłam mu, by go oddał, ale mnie  nie słuchał. Mówił tylko, że niedługo Deidara do nich dołączy i będą rodziną. Nie mogłam tak tego zostawić, więc przyjechałam tutaj. Przepraszam, nie wiedziałam, że chce to zrobić. Gdybym wiedziała, nic bym mu nie powiedziała.- Zaszlochała mocno zakrywając usta dłonią.
Deidara patrzył na nią i nie wiedział, czy być zły, czy jej współczuć. Spojrzał na przyjaciela.
- Wiesz gdzie są?
- Makiko do niego zadzwoni z prośbą o spotkanie. Mam plan, ale nie wiem czy się zgodzisz.
- Jaki?
- Pójdziesz wraz z Makiko do Madary. My będziemy ukryci. Spróbujesz dowiedzieć się, gdzie jest Saori. Może tobie powie.
- Dobrze.- Powiedział od razu. Zrobi to dla syna.

Wszystko było gotowe. Deidara i Makiko stali w umówionym, miejscu. Policja stała ukryta czekając na sygnał. Yahiko i Sasori był ukryci za drzewami. Hidan i Sasuke byli w samochodach, gdyby byli potrzebni.
Po chwili zobaczyli czarną czuprynę. Deidara przełknął ślinę, ale patrzył prosto w czarne oczy chłopaka.
- Deidara,- Powiedział uradowany. Spojrzał na Makiko z uśmiechem.- Jak ci się udało, go tu przyprowadzić?
Dziewczyna spuściła wzrok wzruszając ramionami.
- Nie musiała go błagać.
- Gdzie mój syn?!- Spytał, próbując być spokojnym.
- Jest bezpieczny. Za chwilę do niego dołączymy.
- Chce go zobaczyć!- Krzyknął. Łzy pojawiły się w jego oczach. Chciał tylko wiedzieć, że jest bezpieczny.
- Zobaczysz go, gdy będę tego chciał!- Wyciągnął w jego stronę broń. Oblał go strach. Yahiko również wyciągnął broń i wydał znak. Policja otoczyła go od wszystkich stron. Madara patrzył rozbieganym wzrokiem i strzelił.
Sasori wziął drżący wdech, gdy zobaczył jak ciało Deidary osuwa się na ziemie. Policjanci obezwładnili Madare, a Czerwonowłosy ile sił w nogach podbiegł do niego. Makiko klękała koło blondyna i przepraszała. Wziął go na kolana i przyłożył rękę do krwawiącego brzucha.
- Dei, kochanie patrz na mnie.- Powiedział załamanym głosem. Deidara zakrwawioną ręką objął jego policzek i posłał mu uśmiech.
- Saori, on jest teraz ważny.- Powiedział słabym głosem i zamknął oczy.

środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 35



Deidara siedział na fotelu popijając zieloną herbatę. Sasori i Naruto rozmawiali w gabinecie o sprawach matur, a Sasuke kroił ciasto. Saori, Akashi i Saosuke siedzieli na dywanie i układali klocki.
Minęły dwa tygodnie od rozmowy z Yahiko. Do tej pory dostawali codziennie groźby, by Deidara zostawił Sasoriego dla dobra jego rodziny. Yahiko prowadził śledztwo, ale stal ker był bardzo Dorze ukryty. To nie podobało się Deidarze i zastanawiał się, czy dla dobra Sasoriego i ich syna nie powinien tej osoby posłuchać. Ale wtedy pojawiał się czerwono włosy i mówił, że wszystko będzie dobrze i wtedy się uspokajał.
Spojrzał na chłopca, który z uśmiechem układał klocki z Saosuke. Akashi z niezadowoloną miną podszedł do Sasuke wyciągając do niego ręce.
- Coś się stało kochanie?- Spytał biorąc chłopca na ręce.
- Saosuke nie bawi się ze mną.
Czarnowłosy zaśmiał się i spojrzał na blondyna.
- Akashi, twój brat bawi się z Saorim. Ty też możesz się z nimi bawić.
- Nie. Ja chcę tylko z Saosuke.- Powiedział
Sasuke westchnął i przytulił do siebie syna. Deidara spojrzał na smutnego blondyna i uśmiechniętych chłopców na dywanie.
- Saori, Saosuke, chcecie lody?- Spytał blondyn. Chłopcy spojrzeli na niego i ochoczo pokiwali głowami.
- A ty Akashi?- Spytał brunet całując czubek głowy. On jedynie pokiwał głową patrząc na brata i kuzyna.
Deidara wstał i poszedł do gabinetu, gdzie znajdowali się Sasori i Naruto.
- Chłopcy są lody, pójdę im kupić.
- Dobrze kochanie, bądź ostrożny.
Blondyn pokiwał głową i poszedł do przedpokoju. Ubrał buty oraz płaszcz i wyszedł z mieszkania. Poszedł do najbliższego sklepu kupując dla każdego lody. Nie wiedział, że ktoś obserwuje go z samochodu.

Wieczorem Deidara przy pomocy Sasoriego robił ciasteczka czekoladowe. Saori siedział na kanapie i oglądał „Auta’’. Blondyn siedział na blacie i mieszał łyżką czekoladę.
- Dasz spróbować?- Spytał patrząc na łyżkę całą w czekoladzie. Deidara zaśmiał się i podał mu łyżkę. Sasori wziął ją do buzi i oblizał.- Pyszne.- Pochwalił.
- Dziękuje, za chwilę wstawię do piekarnika. Idź zobacz czy Saori nie zasnął.
Czerwono włosy pokiwał głową i poszedł do salonu. Blondyn nalał czekoladę na ciasto i włożył do piekarnika.
Sasori wszedł do kuchni z zaspanym chłopcem w ramionach.
- Powiedz dobranoc.
- Dobranoc mamusiu.- Powiedział Saori ziewając.
- Dobranoc kochanie.- Pocałował go w główkę i pozwolił zabrać go do pokoju.
Po godzinie ciasteczka były gotowe. Wyjął je z piekarnika i położył na blacie. Jutro będą całe zjedzone. Wyszedł z kuchni i poszedł do sypialni zapadając w sen.

W środku nocy obudził go głośny dźwięk. Zamrugał oczami i spojrzał na śpiącego męża. Znowu usłyszał, tym razem cichszy dźwięk. Zmarszczył brwi , wstał z łóżka i ubrał na siebie bluzę. Wszedł na hol i rozejrzał się. Na podłodze zobaczył mokre ślady. Poczuł narastający strach. Ktoś był w domu.
- Sasori!- Krzyknął.
Pobiegł szybko do pokoju Saoriego, ale to co zobaczył przeraziło go. Łóżeczko było puste. Przyłożył dłoń do ust i krzyknął. Do oczu zebrały się łzy. Sasori wbiegł do pokoju i zgarnął do siebie blondyna.
- Ciii… zadzwoniłem do Paina, jest w drodze.- Próbował go uspokoić. Lecz on sam był zdenerwowany i przestraszony, bo właśnie ktoś włamał się do jego mieszkania i porwał syna.

 ***
Deidara siedział skulony na kanapie pociągając nosem. Okryty cały kocem patrzył na ścianę. Minęły trzy dni od porwania Saoriego. Yahiko, gdy dowiedział się, od razu przyjechał. Hidan codziennie przychodził do przyjaciół, próbując porozmawiać z Deidarą, co było bardzo trudne. Zamknął się w sobie. Sasori bardzo martwił się o jego stan, oraz o swojego synka. Podejrzewał, że mógł to zrobić Madara. Yahiko poinformował ich, iż drzwi wejściowe nie miały żadnych uszkodzeń więc porywacz miał klucze. Prawdopodobnie, że sobie dorobił.
Sasori podszedł do blondyna kucając obok niego. Błękitne tęczówki spoczęły na nim. Starł łzy z jego policzków i pocałował go.
- Jadę do szkoły poinformować Tsunade, że nie mogę teraz pracować. Za kilka minut przyjdzie Hidan i zostanie z tobą, dobrze?
Jedynie otrzymał kiwnięcie głową. Posłał mu lekki uśmiech i pocałował w czoło.
- Będę za godzinkę.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek i drzwi zostały otworzone przez białowłosego. Sasori podszedł do niego witając się.
- Przyjdę za godzinę. Zostaniesz z nim do tego czasu?- Spytał ubierając buty.
- Oczywiście, nie musisz się martwić.- Posłał mu uspokajający uśmiech.
- Dzięki Hidan.
Ubrał płaszcz i wyszedł z mieszkania.

Szedł korytarzem mijając uczniów i nauczycieli. Wszedł do pokoju nauczycielskiego odkładając tam płaszcz. Ki same spojrzał na niego i wstał ze swojego miejsca.
- Cześć Sasori. Jak się trzymacie?
Czerwono włosy spojrzał na niego i uśmiechnął się blado.
-  Ja jakoś daję radę, ale Deidara… nie odzywa się od 3 dni. Nie wiem co robić.
- Hidan na pewno pomoże. Nie podda  się.
- Jestem mu wdzięczny za pomoc. Idę teraz do Tsunade. Jest u siebie?
- Tak, możesz do niej iść.
Wyszedł z pokoju i poszedł do gabinetu dyrektora. Zapukał i gdy usłyszał zaproszenie, wszedł do środka. Tsunade siedziała za biurkiem i podpisywała papiery. Spojrzała na niego i pokazała mu by usiadł.
- Witaj Sasori. Pewnie się spodziewam po co do mnie przyszedłeś. Chcesz urlop, tak?
- Tak. Naprawdę muszę teraz być w domu.
- Rozumiem cię, teraz ważny jest twój syn. Wróć, kiedy będziesz gotowy. Makiko zastąpi cię.
- Dziękuje.

Deidara patrzył na swoje splecione ręce. Hidan zerkał na niego ze smutkiem. Wziął głęboki wdech i otworzył swój notes.
- Dei, jak się czujesz?- Spytał choć i tak wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi.
- Strasznie.- Szepnął zaskakując chłopaka. Patrzył na niego wielkimi oczami, ale również małym uśmiechem.
- O czym myślisz?
- Co się teraz dzieje z Saorim.
- Yahiko robi wszystko co może, by go znaleźć. Ufasz mu?
Niebieskooki spojrzał na przyjaciela ze smutkiem w oczach.
- Ja wam zawsze będę ufać.

Sasori wyszedł z gabinetu Tsunade, kierując się do pokoju nauczycielskiego. Po drodze spotkał Makiko.
- Sasori-san,- Zaczęła nieśmiało- Słyszałam co się wydarzyło. Naprawdę mi przykro,- Czerwonowłosy patrzył na nią przez chwilę nim pokiwał głową.- Chce, żeby pan wiedział, że chce by jak najszybciej się odnalazł. To przecież małe dziecko. On nic nie zrobił.
Sasori patrzył na nią w szoki, gdy z jej oczu leciały łzy. Widać, że bardzo się przejmuje.
- Dziękuje Makiko.- Powiedział i poszedł dalej.
Dziewczyna patrzyła na niego, nim szybko pobiegła do wyjścia ze szkoły.

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 34

Sasori siedział w pokoju nauczycielskim pijąc kawę i sprawdzając zadania studentów. Miał bardzo ponury nastrój. Właśnie dziś do pracy miała przyjść Makiko. Gdy tylko o tym myśli, robi mu się niedobrze. Nie wie jak to wytrzyma.
- Widzę, że nie mamy humoru.- Powiedział Kisame. Usiadł koło niego i położył na stole sprawdziany.
- Oczywiście, że nie mam. To będzie katorga.- Powiedział odkładając na bok kartki.
- Może nie będzie tak źle.- Zasugerował.
- Nie wierze w to.
Kisame chciał coś powiedzieć, gdy do pokoju weszła Tsunade, a za nią uśmiechnięta Makiko.
- Nadszedł ten dzień Makiko. Mam nadzieje, że dasz sobie radę. Jak coś, pytaj Sasoriego, na pewno ci pomoże.- Spojrzała na czerwonowłosego dając mu znak by podszedł. Sasori posłusznie wstał i podszedł.
- Oto klasy, które masz. Jeżeli będzie jakiś problem, wiesz gdzie mnie szukać, lub przyjdź do Tsunade-sama.- Powiedział spokojnym głosem.
- Dziękuje Sasori-san.- Powiedziała z lekkim uśmiechem. Jej oczy błyszczały radośnie, gdy patrzyła na Sasoriego. Brązowooki już wie, że będzie dość trudno.

Deidara siedział w fotelu szkicując. Musiał oddać szkic klientowi w ciągu tygodnia, więc musiał zacząć go robić. Co chwilę patrzył jak Saori bawi się brązowym misiem, który znalazł pod drzwiami. Bardzo się do niego przywiązał. Odłożył prawie skończony rysunek i podszedł do synka. Ten spojrzał na niego z uśmiechem.
- Chciałbyś coś do jedzenia?- Spytał głaszcząc go po głowie.
- Mamusiu, ciasteczko.- Powiedział przytulając misia. Deidara zaśmiał się i wziął go na ręce.
- No to ciasteczko.- Powiedział i razem poszli do kuchni. Posadził chłopca na blacie i wyjął z szafki opakowanie ciastek. Podał je chłopcu, gdy usłyszał jak dostał SMS. Poszedł do salonu, gzie zostawił telefon i wziął go do ręki sprawdzając wiadomość. "Lepiej od niego odejdź, jeżeli nie chcesz by coś się stało". Deidara poczuł jak dreszcz przechodzi mu przez plecy. Mogłaby być to pomyłka, ale też i nie. Na tą chwilę nie brał tego na poważnie. Jeżeli dostanie drugi też taki sms, nie będzie nic do śmiechu.

Sasori zamknął drzwi mieszkania, zdejmując buty i bluzę. Odetchnął głęboko i poszedł do kuchni, gdzie było słychać śmiech Saoriego. Wszedł do pomieszczenia i pocałował Deidare oraz przytulił synka.
- Tata.- Powiedział szczęśliwy.
- Cześć kochanie. Co robisz?- Spytał patrząc na kartkę, która leżała na stole.
- Rysuje.- Powiedział i podekscytowany pokazał swoje dzieło.
Deidara z uśmiechem przyglądał im się. Nagle usłyszał swój telefon. Jego oddech przyśpieszył i szybko sprawdził wiadomość. " Saori i ty niedługo będziecie ze mną, a Sasori zniknie z waszego życia". Teraz to nie były żarty. Szybko podszedł do Sasoriego podając mu telefon. Czerwonowłosy spojrzał zdziwiony na ukochanego, nim zerknął na telefon. Zaczął czytać wiadomości. Po skończeniu mocno go do siebie przytulił.
- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze. Zadzwonimy do Yahiko.
Blondyn jedynie pokiwał głową wiedząc, że Pain nie zostawi tego.

***
Przez kilka dni anonimowe groźby ucichły. Deidara ich nie dostawał, co trochę ich uspokoiło. Niestety tydzień później, gdy blondyn wracał z zakupów zobaczył iż mają coś w skrzynce na listy. Wyjął klucze i otworzył drzwiczki. Wyciągnął kopertę i poszedł do domu. Położył reklamówki na stole i usiadł otwierając kopertę. To co wyciągnął przeraziło go. Położył wszystko na stole i pobiegł do męża szturchając w ramie.
- Sasori.- Wyszeptał.
Czerwonowłosy mruknął coś pod nosem i spojrzał na blondyna zaspanym wzrokiem.
- Dei, coś się stało?- Spytał przejęty widząc strach wymalowany na twarzy niebieskookiego.
- Musisz coś zobaczyć.- Powiedział.
Sasori wstał i poszedł za chłopakiem. Zeszli na dół prosto do kuchni, gdzie na stole leżały zdjęcia. Brązowooki wziął je do ręki i zaczął oglądać. Na jednym zdjęciu był Deidara i Saori, gdy wychodzili z parku. Na dwóch innym był sam Deidara, a jeszcze inne pokazywały samego Saoriego. Ktoś stalkował jego rodzinę i to nie były już żarty. Schował zdjęcia do koperty , w której były i spojrzał na męża.
- Idź zobacz czy Saori się nie obudził, a ja zadzwonię do Paina.
Deidara pokiwał głową i poszedł do sypialni.

Yahiko siedział na kanapie czytając na telefonie anonimowe groźby. Po chwili odłożył komórkę i spojrzał na zdjęcia, które leżały przed nim. Miał zmarszczone brwi i przygryzał wargę. Widać, iż był zdenerwowany.
- Od kiedy dostawaliście sms-y?- Spytał patrząc na przyjaciół.
- Zacząłem je dostawać tydzień temu. Przez kilka dni było cicho, a teraz dostaliśmy te zdjęcia.- Powiedział Deidara pokazując dłonią zdjęcia. Naprawdę przerażała go wiadomość, iż ktoś robił mu i Saoriemu zdjęcia.
- Dei, wezmę twoją komórkę, by sprawdzić z jakiego telefonu były wysyłane,- Spojrzał na zdjęcia i schował je w foliową paczuszkę.- Zdjęcia też wezmę. Będą jako dowód i zobaczymy czy nie ma jakiś odcisków palców.
- Co teraz będzie?- Spytał Sasori.
- Zajmę się tą sprawą i znajdę osobę, która to robi. Jeżeli będziecie dostawać groźby, albo coś innego informujcie mnie.
- Dobrze.
Yahiko wstał i schował rzeczy do swojej torby. Spojrzał na przyjaciół i posłał im uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze. Zostawcie to mnie.
- A co jeżeli coś zrobi?- Spytał zdenerwowany blondyn.
- Na osiedlę wyślę moich ludzi, by patrolowali budynek. Nie musicie się martwić. Ja to załatwię.

Coś się dzieje, coś się dzieje. Oczekujcie trzy ostatnie rozdziały w środę, sobotę i niedziele.

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 33

Oto kolejny rozdział, mam nadzieje, że się spodoba. A co do bety, dzisiaj, najpóźniej jutro napisze do wybranej osoby.

Za oknami padał deszcz,a wiatr porywał żółte liście z drzew. Para bosych stóp przechadzała się z jednego pomieszczenia do drugiego. Mały chłopczyk patrzył na blondyna zaciekawionym wzrokiem ssąc kciuk. Deidara położył śniadanie na tacy i uśmiechnął się do synka.
- Pora obudzić tatusia.
Zabrał śniadanie do sypialni i poszedł zabrać Saoriego na ręce. Wszedł do pokoju i usiadł na łózko. Położył synka na łóżku, który od razu zaczął raczkować w stronę taty. Położył swoją małą dłoń na jego policzku i zwinął się koło niego.
- Tatusiu.- Powiedział i zaczął klepać go po włosach. Sasori zaczął coś mruczeć pod nosem i po chwili otworzył oczy spoglądając na synka.- Tatuś!- Zapiszczał szczęśliwy i przytulił się do niego. Czerwonowłosy usiadł i wziął go na ręce.
- Kto budzi tatusia, co?- Spytał i pocałował go w główkę. Spojrzał na Deidare, który patrzył na nich rozczulony.
- Dzień dobry solenizancie.- Powiedział i położył tace na kolanach- Smacznego.
Sasori pocałował go w podzięce i zaczął jeść.

Po południu w mieszkaniu zebrali się wszyscy z Akatsuki, by świętować urodziny Sasoriego. Deidara wraz z Konan zrobili tort czekoladowy, który teraz był pochłaniany przez wszystkich. Saori siedział na kolanach dziewczyny próbują zobaczyć co takiego je.
- Konan.- Powiedział zaskakując wszystkich. Natomiast Konan uśmiechnęła się dumnie.
- Widzicie, już umie mówić moje imię.- Powiedziała zadowolona całując główkę chłopca- Nie mogę się doczekać drugiego chłopca.- Rzekła spoglądając na Itachiego i jego 4 miesięczny brzuch.
- Będziesz musiała jeszcze trochę poczekać.- Powiedział brunet- I skąd wiesz, że to będzie chłopiec? Dowiemy się tego dopiero za tydzień.
- Po prostu to wiem. Zobaczysz.- Uśmiechnęła się i spojrzała na chłopca, który gryzł pluszaka.
- Czas na prezenty.- Powiedział Nagato wstając z fotela.
- Prezenty? Naprawdę nie musieliście.- Odparł Sasori patrząc jak wszyscy biorą prezenty do ręki.
- Ale chcieliśmy.- Powiedział Hidan.
Wszystkie prezenty zostały podarowane i został Deidara.
- To prezent od Saoriego.- Powiedział wstając i zabierając chłopca na ręce.- Usiądź na podłodze.- Poprosił.
Czerwonowłosy posłusznie usiadł na dywanie i patrzył na poczynania męża. Deidara ukucnął i postawił Saoriego na dywanie.
- Idź do tatusia, kochanie.- Powiedział do synka. Chłopczyk z uśmiechem zaczął iść w stronę ojca, trochę się chwiejąc. Gdy dotarł do niego wyciągnął do niego ręce. Sasori ze szklanymi oczami wziął synka mocno go przytulając.
- Mój mały chłopczyk postawił swoje pierwsze kroki. Jestem z ciebie dumny.
- Tatuś.- Odpowiedział mu Saori kładąc główkę na jego ramieniu.

Wieczorem wszyscy zebrali się do swoich domów. Saori spał w ramionach Sasoriego, trzymając mocno jego bluzkę. Deidara zamknął drzwi i odwrócił się do męża.
- Dla tego malucha, skończył się dzień.- Powiedział Sasori patrząc na synka.
- Był bardzo żywy dzisiaj. Teraz skończyła mu się energia.- Powiedział blondyn.
- Położę go do łóżka.
Sasori wszedł do pokoju syna, a Deidara zaczął sprzątać kubki i talerze. Spojrzał na kalendarz i uśmiechnął się. Za 3 miesiące Saori będzie miał roczek. Tak szybko czas leci, ale cieszy się, że ma chłopca. Urządzi mu najlepsze urodziny.

***
Całe trzy miesiące zleciał niebieskookiemu bardzo szybko. Nawet się nie obejrzał, a musiał przygotowywać przyjęcie. Kupił prezent, balony, zrobił tort i inne rzeczy. Za dużo tego wszystkiego było. Na szczęście udało mu się to wszystko zrobić. Zadowolony z siebie poszedł do pokoju Saoriego, gdzie Sasori przebierał go w nowe ubrania, specjalne na tą okazje. Wszedł do pokoju i aż zaszkliły mu się oczy.
- Wygląda przepięknie!- Powiedział podchodząc do nich. Saori uśmiechnął się i wyciągnął do niego rączki.
- Mamusiu opa!- Powiedział
Deidara wziął go na ręce i pocałował.
- Za szybko mi rośniesz.- Przyznał.
Sasori zaśmiał się i podszedł do nich.
- Chodźmy, zaraz wszyscy się zejdą.

Wszyscy goście siedzieli przy stole i śpiewali sto lat. Saori śmiał się i bawił ręką taty, nie robiąc nic. Nawet nie rozumiał dlaczego wszyscy przybyli i śpiewają. Deidara wszedł do salonu i postawił przed Saorim tort czekoladowy. Sasori wstał z chłopcem i spojrzał na zapalone świeczki.
- Pomyślmy życzenie, kochanie.- Powiedział i ze swoją pomocą zdmuchnął świeczki.
Deidara pokroił tort i podał każdemu po kawałku.
- Nie mogę uwierzyć, że mój mały chłopiec ma rok.- Zapłakała Konan- Pamiętam jakbym wczoraj go pierwszy raz zobaczyła.
- Mam tak samo.- Przyznał blondyn- Szybko zleciało.
- Dobrze, że niedługo nowy chłopiec będzie z nami.- Spojrzała ze zwycięskim uśmiechem na Itachiego.
- Też się ciesze.- Powiedział brunet- Ale teraz masz na kolanach solenizanta i nim się zajmij.
- Saori, nawet jak pojawi się twój kuzyn, to nie będziesz na drugim miejscu, zapamiętaj to.- Powiedziała całując jego główkę.

Wieczorem, gdy zmęczony Saori spał na kanapie, a Sasori wkładał talerze do zmywarki zabrzmiał dzwonek do drzwi. Deidara spojrzał na syna, czy nie obudził się i poszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer, ale nikogo nie było. Poczuł narastający strach. Możliwe, że ktoś się pomylił, ale strach nie odchodził. Od kluczył drzwi i otworzył je. Rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył. Chciał już zamykać drzwi, gdy zobaczył na wycieraczce pakunek. Zmarszczył brwi i ukucnął. Ostrożnie spojrzał do środka i otworzył usta ze zdziwienia. Wziął torbę i zamknął drzwi.
- Kto to, kochanie?- Spytał Sasori wchodząc do przedpokoju.
- Nie wiem, ale ktoś to zostawił.- Powiedział i wyciągnął brązowego pluszowego misia.- Mam go wyrzucić?
-Sasori spojrzał na misia i uśmiechnął się.
- Nie. Saoriemu się spodoba.
- Na pewno? Nie wiemy od kogo jest.
- Są jego urodziny. Pewnie chciał ktoś zrobić niespodziankę.
Deidara jedynie pokiwał głową i poszedł do salonu, gdzie nadal spał chłopiec.
Gdy wychodził na klatkę nie widział postaci, która przyglądała mu się.

sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 32

Najbliższe cztery miesiące minęły dość spokojnie. Deidara ani razu nie spotkał Madary, co bardzo go cieszyło. Dodatkowo poprawił się jego stan psychiczny, co cieszyło wszystkich. Saori rósł na szczęśliwego chłopca, zachowaniem przypominając Deidare, co cieszyło czerwonowłosego.
 Pewnego ciepłego dnia blondyna obudził donośny płacz. Od razu wyskoczył z łóżka i pobiegł do pokoju Saoriego. Chłopczyk rzucał rączkami w powietrzu i pociągał noskiem. Niebieskooki podszedł do łóżeczka i wziął go na ręce. Zaczął go bujać na rękach i chodzić w kółko po pokoju. Po chwili koło niego pojawił się Sasori.
 - Co się dzieje?- Spytał zmartwiony. Nie lubił, gdy jego syn płakał.
 Deidara położył rękę na jego czole i wytarł łzy z policzków.
 - Chyba ma gorączkę. Podałbyś mi termometr?- Spytał przytulając mocniej chłopca.
 Sasori pokiwał głową i poszedł do łazienki po termometr. Gdy go znalazł wrócił do pokoju synka i podał go niebieskookiemu.
 - Dziękuje.
 Przystawił urządzenie do główki małego i po paru sekundach można było usłyszeć piknięcie. Sprawdził wynik i pokiwał głową.
 - Ma 37,6. Zadzwoń do lekarza, dobrze?- Poprosił okrywając kaszlącego chłopca kocem.
 Sasori jak najszybciej wziął telefon i wybrał numer przychodni.
Deidara wyszedł z Saorim z pokoju i powędrował do kuchni, sprawdzić czy ma apetyt. Jest godzina 9:12 co znaczy, że to pora śniadania. Wyciągnął słoik z marchewką i ziemniakami.
- Mamy umówioną wizytę o 10:30- Usłyszał Sasoriego. Podszedł do blondyna i pocałował go w głowę. Spojrzał na synka, który pociągał czerwonym noskiem i patrzył na niego zaszklonymi oczkami. Wziął Saoriego od blondyna i spróbował go nakarmić, ale chłopczyk odwracał głowę za każdym razem, gdy łyżeczka była blisko buzi.
- Coś mi mówi, że teraz nic nie zje.- Powiedział Sasori.
Deidara pokiwał głową i wziął od czerwonowłosego słoik.
- Przygotujesz go do wyjścia? A ja na szybko zrobię kanapki.
Sasori pokiwał głową i poszedł z maluchem do pokoiku dziecięcego. Położył chłopca na stoliczku i zaczął go ubierać. Gdy był cały ubrany zszedł na dół wsadzając go do kojca. Deidara podał mu kanapki i sam zaczął się ubierać.

***
Po 10 minutach rodzinka była na miejscu. Deidara odpiął Saoriego z fotelika i poszli do przychodni dla dzieci. Gdy się zarejestrowali, od razu weszli do gabinetu.
- Witajcie kochani.- Usłyszeli znajomy głos. Przy biurku siedziała Mikoto, matka Itachiego i Sasuke.
- Witaj Mikoto-san.- Przywitał się Sasori.
Mikoto wstała i podeszła do Deidary.
- Co dolega małej kruszynce?- Spytała głaszcząc czerwone pasma włosów.
- Obudził się z gorączką. Ma katar i suchy kaszel. Dodatkowo nie chciał nic jeść.
Mikoto pokiwała głową i wzięła Saoriego na ręce.
- Osłucham go i sprawdzę jego gardło.- Wyjaśniła.
Dokładnie go osłuchała i sprawdziła gardło. Dodatkowo zmierzyła temperaturę. Gdy wszystko było zrobione oddała malucha Deidarze.
- Choroba prawdopodobnie przyszła z powietrza. Teraz wiele dzieci choruje. Przepisze wam syrop na kaszel, oraz na zbicie gorączki. Apetyt wróci wieczorem, najpóźniej jutro, dlatego dawajcie mu wodę do picia.
- Dobrze, dziękuje.- Powiedział Deidara zabierając recept.
- Jeżeliby się nie poprawiło dzwońcie, a ja przyjadę.
- Dziękujemy Mikoto-san. Niech pani pozdrowi Itachiego.
- Itachiego dziś nie ma w pracy, ale pozdrowię.
- Nie ma?- Zdziwił się blondyn- Chory jest?
- Nie zupełnie.- Uśmiechnęła się- Na pewno am powie w najbliższym czasie.

***
W samochodzie Saori wreszcie zapadł w sen. Pojechali do apteki by kupić leki i wrócili do domu. Już wieczorem, jak powiedziała Mikoto, chłopczyk zaczął normalnie jeść, a gorączka zaczynała spadać. Po tygodniu mały Saori był zupełnie zdrowy.
Deidara i Sasori siedzieli w salonie i oglądali telewizje, a Saori bawił się klockami.
- Mama.- Usłyszeli cichu głosik. Oderwali wzrok z telewizora i spojrzeli na chłopca, który teraz przytulał się do wielkiego misia, a kotek nieufnie na niego patrzył, jakby bojąc się, że znowu na niego spadnie.
- Co powiedziałeś kochanie?- Spytał uśmiechnięty blondyn.
- Mama.- Zaśmiał się.
Deidara poczuł jak do jego oczu cisną się łzy. Właśnie usłyszał jak jego synek wypowiada pierwsze słowo. Sasori podszedł do chłopca i wziął go na ręce. Pocałował go w policzki i uśmiechnął się do niego.
Właśnie takie chwile są najpiękniejsze, ale ktoś niedługo to wszystko zniszczy.

Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś tak wyszło. Mam teraz dla was zadanie. Będę pisać dla was oneshota, ale wy decydujecie o kim będzie
Sasori x Deidara (Naruto)
Naruto x Sasuke (Naruto)
Kisame x Itachi (Naruto)
Shizuo x Izaya (Durarara)
Piszcie w komentarzach kogo z nich chcecie i zobaczymy kto wygra i o kim ten oneshot będzie.

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 31

Sasori siedział w pokoju nauczycielskim wypełniając dokumenty dla Tsunade. Musiał przyjechać na chwilę za jej prośbą. Oczywiście nie chciał zostawiać męża i syna samych, ale nie mógł tak po prostu odmówić.
Odłożył pióro i wstał ze swojego miejsca. Zabrał do ręki dokumenty i poszedł prosto do gabinetu dyrektora. Gdy był na miejscu zapukał i jak usłyszał zaproszenie wszedł do środka.

- Ach Sasori to ty.- Powiedziała uśmiechnięta blondynka. Kątem oka zobaczył jak coś próbuje ukryć za biurkiem. Dobrze wiedział co tam ukrywa, ale nic nie powiedział wiedząc, że Shizune ją upomni.
- Witam Tsunade-sama. Wypełniłem dokumenty chodź nie wiem po co.- Powiedział kładąc jej na burko kartki.

- Wiem, że masz teraz dziecko i na pewno będziesz potrzebował więcej czasu dla nich, dlatego od nowego semestru będziesz miał nauczyciela do pomocy.

- Naprawdę nie musiałaś tego robić.- Oznajmił, ale naprawdę cieszył się z tej wiadomości.

- Ale zrobiłam. Nie chcę by moi pracownicy się przemęczali. Nawet już wiem kto to będzie.

- Serio?

- Oczywiście, znasz tą osobę. To Makiko, twoja była praktykantka.

Sasoriemu od razu zniknął uśmiech i delikatnie się spiął.

- Czemu właśnie ona?
- Pod koniec semestru kończy studia. Ma bardzo dobre wyniki i znacie się, więc będzie wam łatwiej. Od razu się zgodziła na moją propozycje.
„ Nie dziwie się” pomyślał w myślach.

***
Wszedł do mieszkania zdejmując buty i płaszcz. Poszedł do salonu, gdzie Deidara siedział na kanapie rysując coś na kartce. Jego mały synek spokojnie spał w leżaczku. Podszedł do męża całując go w czubek głowy. Deidara zamruczał i spojrzał w brązowe tęczówki ukochanego.

- Hej. Co się stało? Wyglądasz na załamanego.
Sasori westchnął i usiadł koło blondyna obejmując go ramionami.

- Tsunade chce od nowego semestru nowego nauczyciela, by mi pomagał z innymi klasami. Wiesz, bym miał więcej czasu dla was.
- To przeciesz dobrze. Nie cieszysz się?

- Oczywiście, że się cieszę, ale tym nauczycielem będzie Makiko.
Naprawdę nie chciał martwić blondyna. Zbytnio przejmuje się sprawą Madary, ale nie chciał okłamywać go w taki sprawach.

- Jak to Makiko?- Spojrzał na niego swoimi błękitnymi tęczówkami.
- Tsunade wybrała właśnie ją. Mówi, że ma dobre wyniki i chciałaby, była to osoba młoda.

- Nie można nic z tym zrobić, prawda?
Naprawdę by chciał, aby Sasori zaprzeczył, ale wiedział, że to tylko jego nadzieje.

- Niestety nie, kochanie. Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze.

***
Deidara siedział na dywanie patrząc jak Konan z rozczuleniem w oczach patrzy jak Saori próbuje sturlać się z brzucha na plecy. Maluch obrócił się na bok i sturlał się na plecki. Zaśmiał się szczęśliwie wyciągając rączki ku górze. Konan zagruchała i wzięła dziecko na ręce.

- Komu udało się przewrócić na plecki, komu?- Powiedziała całując rumiany policzek. Saori zapiszczał i dotknął małą rączką jej niebieskich włosów.
- Mówiłem ci, że już potrafi.- Powiedział blondyn pijąc ciepłą herbatę.

- Tak mówiłeś, ale chciałam to zobaczyć na własne oczy.- Powiedziała wstając- To pora jedzenia?
- Tak.

Deidara położył kubek na stoliku i wraz z przyjaciółką weszli do kuchni. Wyjął z lodówki mleko i zaczął je grzać.
- Naprawdę, nie chciał z resztą jechać do kręgielni?- Spytał sprawdzając mleko.

- Nie. Chciałam zostać z Saorim. Dodatkowo udało mi się namówić Sasoriego, by jechał.

- Nadal nie wiem, jak to zrobiłaś.
- Powiedziałam mu, że jak z nimi pojedzie dam wam spokój na miesiąc.

Deidara zaśmiał się i podał Konan mleko. Dziewczyna dała chłopcu butelkę, który od razu zaczął pić.
- Ty naprawdę jesteś dobra z dziećmi.- Rzekł blondyn siadając na krześle.

- Kocham dzieci. Zrobiłabym dla nich wszystko.
- Wierze.

- A ty- spojrzała na przyjaciela- Byś chciał drugie dziecko?

Deidara spojrzał na nią ze zdziwieniem w oczach i małym rumieńcem na twarzy.

- Skąd to pytanie?- Wykrztusił.
- Tak po prostu pytam. Z ciekawości.

- Nawet o tym nie myślę. Na razie mam Saoriego i on mi wystarczy. Może za kilka lat. Oczywiście Sasori też musi chcieć.
- Oczywiście , że by chciał. Widać jak patrzy na was z iskierkami w oczach.

Gdy Saori wypił wszystko i został odbity, Konan położyła go w leżaczku. Maluch od razu zasnął. Usiadła koło blondyna patrząc na niego uważnie.
- Muszę ci coś powiedzieć.

- Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Pamiętasz Orochimaru? Tego co dawał ci znieczulenie przy porodzie.

- Tak, pamiętam go. Był bardzo dziwny.
- Pewnie wiesz, że był kiedyś członkiem Akatsuki. Chce wrócić.

- Co na to Yahiko?
- Nie chce się zgodzić.

- Dlaczego?- Spytał zaskoczony. Jak kiedyś należał do Akatsuki, to dlaczego teraz Yahiko nie chce go przyjąć.
- Ponieważ robi to dla ciebie i Itachiego.

- Nie rozumiem.
- Orochimaru chce dołączyć prawdopodobnie z dwóch powodów. Pracuje z Itachim, a sam powiedział nam, że w pracy podlizuje mu się i z nim flirtuje. Ki same nie chce by był w Akatsuki. A drugi powód to… spotykał się z Madarą, gdy ten był w szpitalu psychiatrycznym.

- Z Madarą?- Spytał przestraszony.
- Dlatego Yahiko nie chce go tu. Hidan go popiera z powodu twojego stanu. Nie chce byś popadł w depresje.

Deidara uśmiechnął się i przytulił przyjaciółkę.
- Dziękuje, że o mnie myślicie.

- Zrobimy wszystko dla twojego zdrowia.
 
Zostało nam 5 rozdziałów i epilog do końca. Zaczełam pisać nowe opowiadanie, które zostanie dodane po skończeniu tego (Oczywiście, jeżeli będziecie chcieli). Chciałabym prosić kogokolwiek o pomoc z moimi błędami od nowego opowiadania. Jest ktoś chętny? Ps. Kto jest za one shotem?