sobota, 26 września 2015

Rozdział 17

18 tydzień ciąży.
Ten dzień był bardzo ważny dla brata Deidary i brata Itachiego. Tego dnia brali ślub. Widział jak Sasuke jest zdenerwowany, tak samo jak Naruto, ale dobrze to ukrywał.
Siedział właśnie w pokoju Naruto robiąc mu włosy, chociaż i tak za chwile włosy zrobią to co chcą.
- Mój młodszy brat wychodzi za mąż. Jakie to słodkie.- Zagruchał  Deidara.
- Tylko proszę nie płacz w kościele.
- Nie mogę tego obiecać Naruto. Wiesz, że działają na mnie hormony tak samo jak Sasuke. Pewnie płacze ze szczęścia w koszule Itachiego.
Naruto uśmiechnął się na samo wspomnienie narzeczonego. Nie może uwierzyć, że za chwile będzie tylko jego.
- No gotowe. Wyglądasz bardzo przystojnie. Sasuke to szczęściarz.- Powiedział blondyn podchodząc do kanapy by odłożyć szczotkę i suszarkę.
- To ja jestem szczęściarzem.- Powiedział Naruto wstając i nakładając na siebie marynarkę.- Ile jeszcze mamy czasu?
- Nie całe 30 minut. Powinniśmy już iść.
- Masz racje, lepiej się nie spóźnić.
Ślub przebiegł prawidłowo. Nie obyło się bez kilku łez Deidary, ale jak prosił go Naruto nie popłakał się. Sasuke również był blisko płaczu, ale dał rade.
Po skończonej mszy para młoda wyszła z kościoła, a za nimi goście. Od razu zostali zaatakowani przez rodziny by im pogratulować.
Po 30 minutach wszyscy spotkali się w wynajętym lokalu. Tam para młoda została obdarowana prezentami, które w części były dla dzieci. Po pierwszym toaście wszyscy zasiedli do stołów. Koło małżonków usiedli rodzice. W tym wypadku nie było inaczej. Po stronie Sasuke siedzieli Fugaku i Mikoto, a po stornie Naruto siedzieli Minato i Kushina. Zostało podane do stołu i każdy zaczął jeść. Deidara, gdy miska z zupą została podana do ich stołu od razu odstawił talerz.
- Coś nie tak kochanie?- Spytał zmartwiony Sasori.
- Nie chce tego jeść.
- Dobrze, poczekasz na drugie danie?
- Pewnie.- Uśmiechnął się i rozejrzał się po sali. Zobaczył, że po lewej stronie jest rodzina Uzumaki i Namikaze, a po prawej rodzina Uchiha. Nawet zobaczył gdzieś tam Tobiego i Shisuiego. Nagle poczuł rękę na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył Sasoriego przyglądającemu mu się uważnie.
- Dobrze się czujesz?
- Tak kochanie, wszystko dobrze.
- Jeżeli będziesz się źle czuł powiedz.
- Dobrze.
Nadszedł czas na pierwszy taniec. Naruto i Sasuke wstali ze swoich miejsc by wejść na środek parkietu. Muzyka stała się wolniejsza i zaczęli tańczyć. Do nich dołączyli inni goście.
Sasori wstał i podał rękę Deidarze. Ten spojrzał na nią zdezorientowany.
- Mógłbym prosić księżniczkę do tańca?- Spytał z uśmiechem. Deidara nie mógł na nic poradzić, że się zarumienił.
- Z przyjemnością.
Wstali trzymając się za ręce i weszli na parkiet. Muzyka się zmieniła na trochę szybszą. Wszyscy zaczęli tańczyć, by potem walczyć o taniec z jednym z pary młodych. Deidara zaśmiał się, gdy Itachi porwał Sasuke z objęć Naruto.
- Przypomina mi się nasz ślub.- Powiedział Deidara.
- Masz racje. Tak samo zwariowany, ale brakuje tutaj pijanego Hidana.
Blondyn zaśmiał się i poczuł jak ktoś inny oplata go rękoma w tali..
- Porywam.- Usłyszał głos Naruto i został pociągnięty z dala od Sasoriego.
- Jak tam zabawa?- Pyta Deidara z uśmiechem.
-Wszystko jest idealnie, ale byłoby niesamowicie, gdyby Itachi oddał mi męża.
Deidara zaśmiał się i odwrócił wzrok w stronę gdzie tańczyli Itachi i Sasuke. Naruto podszedł do nich i szybko odbił Sasuke. Deidara wybuchł śmiechem, gdy zobaczył zdezorientowane twarze braci.
- Odbił mi go.- Powiedział Itachi.
- Daj mu się nim nacieszyć.
W tej samej chwili poczuł jak jest obejmowany przez silne ręce Sasoriego. Kątem oka zobaczył jak Itachi tańczy z Kisame.
- Czas odpocząć kochanie.- Usłyszał przy uchu. Pokiwał głową i zeszli z parkietu. Blondyn od razu wziął wodę do ręki, by się napić. Czerwonowłosy usiadł koło niego z uśmiechem.
- Nie mogę oderwać od nich wzroku.- Powiedział blondyn.- Są szczęśliwi.
- I będą jeszcze bardziej z dwójką maluchów w domu.
- To prawda.- Oznajmił niebieskooki przytulając się do męża.

sobota, 19 września 2015

Rozdział 16

 Przepraszam, że taki krótki. Następny  postaram się zrobić dłuższy. 

16 tydzień ciąży
Małżeństwo powoli przechadzało się po galerii handlowej. Trzymając się za ręce oglądali wystawy, a czasami nawet wchodzili do sklepu, jeżeli coś ich zainteresowało. Wreszcie weszli do sklepu z meblami dla dzieci. Gdy już wiedzieli, jakiej płci jest ich dziecko bez problemu mogli pokupować mebelki dla synka. Stanęli przy przy słodkim niebieskim łóżeczku. Deidara przejechał dłonią po ramie i spojrzał na Sasoriego z iskierkami w oczach.
- Weźmiemy?- Spytał z nadzieją w głosie.
Sasori przyjrzał się łóżeczku i z uśmiechem objął męża.
- Oczywiście, idealnie będzie pasować.- Powiedział.
Blondy uśmiechnął się i pocałował go w policzek. Przeszli do innego działu, gdzie wybrali nosidełko w kolorze ciemnego niebieskiego. Deidara wszedł do następnego działu, gdzie zobaczył słodkiego, dużego, niebieskiego misia. Od razu zabłysnęły mu oczy. Podszedł do misia i wziął go. Położył go na podłodze i zorientował się, że miś jest wyższy od niego. Uśmiechnął się i sprawdził cenę miśka.
- Na co patrzysz?- Usłyszał cichy głos swojego męża. Sasori położył brodę na czubku głowy blondyna i również popatrzył ba niebieskiego misia.
- Na tego misia. Weźmiemy go?- Spytał patrząc w brązowe tęczówki męża. Położył rękę na brzuchu i uśmiechnął się.- Nasz synek bardzo chce tego misia.
Sasori uśmiechnął się czule i pocałował go w czubek głowy. Wiedział co go rozczula.
- Oczywiście kochanie, dla naszego malucha wszystko.
Sasori wziął tego ogromnego micha i położył go do wózka. Kupili jeszcze głęboki wózek oraz fotelik do samochodu. Gdy zapłacili spakowali rzeczy do samochodu, a raczej Sasori pakował, a Deidara siedział już w samochodzie. Gdy wszystko było spakowane, usiadł na miejsce kierowcy i ruszyli w stronę domu.
Gdy dojechali zobaczyli samochód Minato. Deidara uśmiechnął się i wysiadł z Samochodu. Z klatki wyszedł Naruto wraz z Minato. Jak zobaczyli Deidare i Sasoriego podeszli do nich.
- Witaj Dei.- Przywitał się Minato. Przytulił syna i to samo zrobił Naruto.
- Cześć tato. Co tam u ciebie?
- A wszystko w porządku. Słyszałem, że jechaliście kupić meble do pokoju dla dziecka. Chętnie pomogę.
- Dziękuje
- Dei kochanie, idź do domu, bo pewnie Alan usycha z tęsknoty.
Blondyn zaśmiał się, ale posłusznie poszedł do mieszkania. Nie ma zamiaru im przeszkadzać. Otworzył drzwi i od progu przywitał go mała, szczęśliwa kuleczka. Pogłaskał kotka po pyszczku i wszedł do salonu, gdzie się położył. Alan pobiegł za nim i położył się koło niego. Po chwili do mieszkania weszli Sasori i Minato z meblami dla dziecka, a po nich Naruto z wielkim niebieskim misiem. Położył go w salonie i poszedł dalej pomagać. Alan zainteresowany maskotką zszedł z kanapy i podreptał do misia. Zaczął go wąchać i gdy tylko zimnym noskiem dotknął micha, on do razy spadł na biednego kotka. Deidara zaśmiał się i wstał z kanapy by pomóc Alanowi. Podniósł misia i usadowił go pod ścianą. Kot tylko spojrzał na niego groźnie i poszedł do kuchni. Zobaczył jak Minato wraz z Sasorim i Naruto schodzą na dół.
- Wszystko gotowe.- Powiedział Minato. Naruto zabrał misia i pobiegł z nim na górę.
- Dziękuje, tato. Kiedy się zobaczymy?- Spytał przytulając się do Sasoriego.
- Za miesiąc wyjeżdżam i wrócę dopiero za 2 miesiące, ale nie martw się, będę was odwiedzał gdy tylko będę mógł.
Deidara uśmiechnął się i pożegnał się z ojcem i bratem. Zamknął drzwi i podszedł di czerwonowłosego.
- To kiedy masz zamiar zrobić pokoik?- Spytał z uśmiechem całując go w policzek.
- Hm... Teraz mam zamiar zająć się moim mężem.- Powiedział przy jego uchu. Deidara zarumienił się i schował twarz w jego szyi. Sasori zaśmiał się i zabrał ich do sypialni.

niedziela, 13 września 2015

One shot Sasodei

Oto i one shot. Bardzo się starałam dobrze go napisać i jestem z niego zadowolona. Jak na mnie jest długi, więc mam nadzieje, że się spodoba. Miłego czytania.

Jak to jest być tysiącletnim wampirem? Ja to wiem, bo sam nim jestem. Mam na imię Sasori Akasuna i mam 1500 lat, chodź wyglądam na 23 lata. Może dlatego, że w tym wieku mnie przemieniono.
Dzisiejszego wieczoru miałem zamiar iść na łowy. Nie jadłem przez dwa dni, dlatego, gdy tylko zapadł zmrok wyruszyłem w miasto. Dziś był ostatni dzień szkoły. Młodzież zaczyna się bawić do białego świtu i upija się do nieprzytomności. Nic nowego.
Właśnie wchodziłem do parku, gdy usłyszałem cichy płacz. Musiał być naprawdę cichy, ponieważ jako wampir mam bardzo dobry słuch, a i tak trudno było mi go usłyszeć. Zacząłem iść za płaczem i poczułem słodki zapach krwi. Wtedy zorientowałem się jak głodny jestem. Dodatkowo płacz się nasilał.
Zacząłem szybciej iść, gdy nagle zobaczyłem skuloną postać na ławce. Światło tam nie docierało, więc nie mogłem go dokładnie zobaczyć, chociaż mam wyśmienity wzrok. Prawdopodobnie z powodu głodu znika mi też moc. Podszedłem do chłopaka na tyle daleko by mnie jeszcze nie zobaczył. To od niego czułem ten słodki zapach krwi, a teraz bardziej się nasilił. Zrobiłem parę kroków, gdy nagle chłopak podniósł głowę w moją stronę. Zobaczyłem wtedy najpiękniejsze tęczówki w moim życiu. Jego blond włosy opadały bezwładnie na twarz, a niebieskie tęczówki były przepełnione łzami. Patrzył na mnie ze strachem i bardziej objął się rękoma. Jego głowa krwawiła tak samo jak warga i ramie. Nie wiem czemu, ale wtedy poczułem coś dziwnego w sercu. Coś czego nie czułem przez całe moje życie.
Ukucnąłem koło niego, tak by go nie wystraszyć. Blondyn nie odsunął się, ale z jego błękitnych tęczówek zaczęło lecieć więcej łez.
- Nie płacz. Chce ci pomóc, nie musisz się mnie bać.- Próbowałem go uspokoić. Sam musiałem się kontrolować, by nie wbić się kłami w jego szyje. Bynajmniej nie teraz.
Blondyn jakby mi trochę zaufał przestał się trząść.
- Chce ci pomóc i opatrzyć rany. Pozwolisz mi pomóc?
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę, by potem złapać mnie za rękę i wstać z ławki. Chyba musiał wyczuć moją lodowatą dłoń bo zadrżał. Uśmiechnąłem się do niego uprzejmie i objąwszy go w pasie zabrałem do mojego mieszkania. Dobrze, że mieszkałem blisko parku, dlatego po 5 minutach byliśmy w moim mieszkaniu. Zaprowadziłem go do salonu i pomogłem mu usiąść na kanapie.
- Pójdę do łazienki po apteczkę, dobrze?- Spytałem patrząc na blondyna. Chciałem by wiedział gdzie idę. On jedynie pokiwał głową, więc wyszedłem s salonu prosto do łazienki. Musiałem sobie przypomnieć gdzie ostatnie ją widziałem. Gdy ją znalazłem wziąłem bandaż, wacik, wodę utlenioną oraz plastry. Wyszedłem z łazienki i wszedłem do salonu, gdzie blondyn od razu skierował swój błękitny wzrok na mnie. Usiadłem koło niego, z odległością, by chłopak się nie wystraszył.
- To jest woda utleniona- Pokazałem buteleczkę.- Oczyszczę ci rany. Może trochę poszczypać.- Uprzedziłem go. Chłopak pokiwał głową i dał się opatrzyć. Wlałem wodę na wacik i zacząłem oczyszczać ranę. Blondyn syknął z bólu i przymknął oczy. Nadal nie rozumiałem skąd u mnie ta opiekuńczość wobec niego, bo przecież to tylko zwykły dzieciak. Ale przy nim czuje się dziwnie i chciałbym wiedzieć co to.
- Jak masz na imię?- Spytałem, bo byłem ciekawy jego imienia.
- Deidara.- Odezwał się pierwszy raz. Jego głos był piękny. Nie mogę uwierzyć o czym myślę, ale to prawda. Ten chłopak był przepiękny.
- Wiem, że mi jeszcze nie ufasz, ale powiedziałbyś mi, kto ci to zrobił?
Deidara spuścił wzrok, a w jego oczach znów pojawiły się łzy. Najwidoczniej, jest to trudna dla niego sprawa.
- Nie musisz mówić jak nie chcesz.- Oznajmiłem przyklejając do jego rany bandaż.
- Dziękuje.- Powiedział cicho.
Gdy opatrzyłem mu ramie oraz wargę odsunąłem się od niego. Blondyn spojrzał na mnie i posłał mi przepiękny uśmiech.
- Dziękuje za pomoc. A ty jak masz na imię?- Spytał blondyn. Rzeczywiście nie przedstawiłem mu się.
- Sasori, i nie ma sprawy, nie mogłem cię tak zostawić.
- Mogłeś- Zaprzeczył niebieskooki- Mogłeś przejść obok, a tego nie zrobiłeś. Jestem ci wdzięczny.
Uśmiechnąłem się. Bardzo dawno tak się nie czułe jak wtedy.
- Masz dokąd wrócić?- Spytałem. Blondyn spuścił wzrok i zagryzł wargę.
- Na pewno coś się znajdzie.
- Chce żebyś został tutaj. Nie musisz się bać, naprawdę.
- Nie mogę tutaj zostać. I tak nadużyłem twojej pomocy.- Powiedział pospiesznie Deidara.
- Nie pozwolę ci się włóczyć. Tu będziesz bezpieczny. Dodatkowo nie będziesz mi przeszkadzał. I tak czułe się w domu samotny, a twoje towarzystwo mi pomoże.
I tak właśnie Deidara zamieszkał ze mną. Codziennie mi bardziej ufał, a ja co dzień bardziej się zakochiwałem. Dowiedziałem się również, że Deidara przyjaźni się z Itachim- moi przyjacielem. On oraz Hidan również są wampirami, ale o wiele młodszymi ode mnie. Mamy bardzo dobry kontakt. 
Dwa miesiące później wziąłem się za odwagę by powiedzieć Deidarze kim jestem. Tyle razy chciałem to zrobić, ale zawsze oblewał mnie strach. Bałem się, że mnie nie zaakceptuje i zostawi samego. Ja naprawdę przyzwyczaiłem się do jego towarzystwa i na prawdę bardzo bym za nim tęsknił. Oczywiście mógłbym go zatrzymać siłą, ale nie chciałem go do niczego zmuszać.
Dlatego tego dnia przyszedłem szybciej ze spotkania z Itachim oraz Hidanem i od razu poszedłem do pokoju blondyna. Deidara siedział na łóżku czytając książkę. Gdy usłyszał otwieranie drzwi spojrzał w tą stronę spotykając moje brązowe tęczówki. Uśmiechnął się i położył książkę na stoliku nocnym tym samym pokazując, że mam usiąść koło niego. Oczywiście zrobiłem to bez sprzeciwu.
- Danna, co tak szybko?- Spytał zaciekawiony. Uśmiechnąłem się, gdy tak mnie nazwał. Robił tak do dobrego miesiąca. Gdy dowiedział się, że jestem malarze oraz robię marionetki, zaczął mnie tak nazywać. To bardzo urocze z jego strony.
- Przyszedłem szybciej, ponieważ chciałem z tobą popędzić czas. Nie cieszysz się?- Spytałem z udawanym smutkiem.
- Oczywiście, że nie!- Zaprzeczył szybko blondyn- Bardzo się ciesze.- Uśmiechnął się w moją stronę, co odwzajemniłem.
- Chciałbym z tobą pozmawiać o czymś ważnym.- Powiedziałem już poważnym tonem. Niebieskooki również się uspokoił i patrzył na mnie wyczekująco.- Jest to sekret, który nikt nie zna.
- Danna, nie musisz mi tego musisz jak nie chcesz.
- Chce ci to powiedzieć. Ufam ci i chce byś znał mój sekret.- Spojrzałem na niego uważnie i złapałem jego mniejsze dłonie w swoje większe.- Jestem wampirem.
Deidara przez kilka sekund patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech i uścisnął moje dłonie jaby tym gestem chciał mnie uspokoić. Oczywiście udało mu się.
- Naprawdę? Jesteś tym nieśmiertelnym stworzeniem nocy?- Spytał z błyskiem w oczach. Zachichotałem i pokiwałem głową. Naprawdę mi ulżyło. Wiadomo, że wampiry są bardzo rzadkie i trudno je znaleźć. Dlatego się ukrywamy. Wiedziałem, że Deidara nie jest jak inni i mnie nie wyda.
- Tak to prawda,
- To niesamowite. Mogę spytać ile masz lat?
- Mam 1500 lat.
Deidara, aż zaniemówił. Na trochę lat mam i nie lubię się przyznawać ile mam naprawdę lat, ale mu mogę powiedzieć wszystko. Był dla mnie ważny i nie chciałem mieć przed nim żadnych tajemnic.
- Nie wyglądasz na tyle.- Usłyszałem jego głos. Zaśmiałem się i pogłaskałem go po policzku na, którym po chwili był rumieniec.
- Ponieważ w wieku 23 lat zostałem przemieniony. Dlatego wyglądam tak młodo.- Przybliżyłem się do niego i pocałowałem w czubek nosa. Deidara bardziej się zarumienił i spuścił głowę by zakryć czerwień na twarzy. Wziąłem w dwa palce jego brodę i podniosłem jego głowę wprost mojej.
- Kocham jak się rumienisz.
Blondyn rozchylił usta ze zdziwienia, a ja pocałowałem go czule. Na początku jego ciało było spięte, ale później rozluźnił się i zaczął oddawać pocałunek. Kilka minut później, gdy zabrakło na tchu oderwaliśmy się od siebie. Mocno go do siebie przytuliłem gładząc jego plecy. Był dla mnie całym światem, nikomu go nie oddam.
- Kocham cię.- Powiedziałem mu do ucha. Blondyn wzmocnił uścisk na moim ramieniu i spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i oczami pełnych łez szczęścia.
- Ja ciebie też kocham, Sasori.- Powiedział i teraz on mnie pocałował. Uśmiechnąłem się przez pocałunek i objąłem go mocniej. Wreszcie znalazłem miłość mojego życia.
Trzy miesiące minęły nam bardzo szybko. Oczywiście nie obyło się bez kłótni o to bym przemienił Deidare w wampira. Ja jeszcze nie byłem gotowy, by to zrobić. Nie chciałem go przemieniać w tak młodym wieku. Miał dopiero 20 lat i wolałem poczekać rok góra dwa lata. Ale Deidara nie chciał czekać.
- Danna, proszę!- Marudził mi pod  uchem.
- Dei proszę cię, nie możesz poczekać rok? Nie chcę cię przemieniać w tak młodym wieku.
- Ale Danna, ja nie długo będę starą zmarszczoną sardynką, a ty nadal przystojnym chłopakiem. Ja się starzeje, a ty nie i to jest ne fair.- Powiedział donośnym głosem krzyżując ręce na piersi.
- Uważasz, że jestm przystojny?- Spytałem uwodzicielksim tonem. Deidara od razu spalił buraka.
- Nie zmieniaj tematu!- Westchnąłem siadając na fotelu. Jest naprawdę upartym osiołkiem.
- Nie zmienię zdania Dei.
- Ale Danna...- Zaskomlał blondyn z oczkami psiaka.
- Koniec tematu.- Deidara jedynie fuknął na mnie i wyszedł z biblioteki trzaskając drzwiami.
Kilka dni później siedziałem w domu Itachiego. Hidan i Deidara pojechali do miasto na zakupy. Nie chciałem by jechali w taką pogodę. Śnieg padał przez cały dzień , a drogi były śliskie. Nie trudno o wypadek.
- Powinieneś go przemienić.- Usłyszałem głos bruneta. Spojrzałem na niego uważnie.
- Sam nie wiem. Może masz racje.
- Oczywiście, najlepiej szybciej niż później. Nie wiadomo co może się wydarzyć.
W tej samej chwili zadzwonił mój telefon. Wyjąłem go z kieszeni od spodni i zobaczyłem, że dzwoni do mnie Hidan. Zmarszczyłem brwi i odebrałem.
- Hidan?
- Sasori, przyjedźcie do szpitala.- Myślałem, że się przesłyszałem. Szybko wstałem z kanapy, a za mną Itachi z wymalowanym zdziwieniem na twarzy.
- Hidan, co się stało?!- Krzyknąłem do słuchawki.
- Tir nie wyhamował na światłach i uderzył prosto w nas. Deidara jest w krytycznym stanie ponieważ ciężarówka uderzyła prosto w niego i dodatkowo poduszka nie wyskoczyła. Jest na OIOM.
Pędziłem ile sił w nogach do pokoju gdzie był mój ukochany. Powinienem zabić Hidana, ale wiem, że to nie jego wina. Szybko skręciłem w prawo i prawie wpadłem na białowłosego. On sam spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Jego stan jest krytyczny. Lekarze nie dają mu zbyt dużo czasu. Przepraszam, to moja wina. Gdybym nie był uparty by pojechać, nic by się nie stało.
Przytuliłem go dając mu znać, że nie mam mu za złe. Puściłem go i wszedłem do sali blondyna. Był cały po podłączany do jakiś urządzeń. On sam leżał w łóżku obwinięty bandażami. Jego prawa ręka była w gipsie. Urządzenie pokazujące bicie jego serca pracowało. Biło bardzo powoli, Jakby krzyczało, że zaraz nadejdzie jego czas. A ja nie chciałem by nadszedł jego czas. Chciałem by żył ze mną na zawsze. Ale jak zwykle wszystko spieprzyłem. Powinienem mu ulec i przemienić w wampira, a nie zrobiłem tego. Byłem głupi.
Podszedłem do niego i przytuliłem jego kruche ciało. Wo gule się nie ruszyło, a jego oddech był coraz słabszy, aż zniknął. Aparatura zaczęła głośno pikać, a ja pierwszy raz w życiu uroniłem łzę, która spadła na jego martwą twarz. Pochyliłem się i pocałowałem go.
Minęły dwa miesiące od tego wydarzenia. Śnieg sypał na dworze, dzieci lepiły bałwany, a nastolatki bawili się w bitwę na śnieżki.
Tego dnia było strasznie zimno i o niczym innym nie myślałem, tylko o tym by wrócić do domu. Wracałem ze spotkania u Itachiego i Hidana. Po drodze odwiedziłem cmentarz. Musiałem tam pójść. Musiałem.
Wszedłem do mojego cieplutkiego mieszkanka. Zdjąłem buty oraz płaszcz. Nawet nie przekroczyłem holu, a usłyszałem ten uroczy głos.
- Danna, jesteś cały przemarznięty. Idź się przebierz, a ja zrobię ci ciepłą herbatę. Pewnie jeszcze byłeś na cmentarzu odwiedzić swoją babcie, tak?
Mój ukochany blondyn stał w salonie z uśmiechem na twarzy. Po chwili podszedł do mnie i pocałował w usta.
- Dla ciebie wszystko. Musiałem ją odwiedzić. Dziś jest rocznica jej śmierci.- Pocałowałem go w szyję i nadgarstek, gdzie widniały ślady po moich ugryzieniach. Udało mi się go przemienić przez śmiercią jego całego organizmy. Dlatego po dwóch godzinach po ugryzieniu, jego ciało zaczęło się goić i obudził się jako wampir.
- Wiem. To maszeruj do sypialni,a ja wstawię wodę na herbatę. Nie chce byś był chory.
Zaśmiałem się i pocałowałem go w czubek blond główki. Spojrzałem w jego niebieskie tęczówki i przytuliłem go mocno.
- Kocham cię.
Deidara zachichotał i odwzajemnił uścisk. Pocałował mnie w ramie i oparł o nie swoją głowę.
- Ja ciebie też kocham.
Mam go całego przy sobie i będziemy żyć ze sobą na wieki.

sobota, 12 września 2015

Rozdział 15

Oto i kolejny rozdział. Co do oneshota jest już napisany i prawdopodobnie zostanie opublikowany jutro. Miłego czytania.

16 tydzień ciąży
Deidara siedział na krześle w poczekalni wraz z Sasorim. Dzisiaj mieli poznać płeć dziecka. Byli bardzo podekscytowani. Po chwili z gabinetu wyszedł Itachi z uśmiechem na twarzy.
- Chodźcie chłopaki.- Małżeństwo wstał i weszło do gabinetu. Deidara usiadł na kozetce i podwinął bluzkę, a Itachi usiadł koło niego.
- Jak się czujesz Dei?- Spytał biorąc do ręki żel.
- Dobrze, mdłości ustały, ale cały czas jestem zmęczony.
- Zmęczenie to normalne objawy ciąży, nie musisz się martwić. Uwaga będzie zimne.
Deidara syknął, gdy poczuł zimny żel na swoim brzuchu. Sasori złapał blondyna za rękę i uśmiechnął się do niego.- Z dzieckiem wszystko wszystko dobrze. Prawidłowo się rozwija. Chcecie znać płeć dziecka?
- Tak, chcielibyśmy wiedzieć.- Powiedział Sasori. Itachi wytężył wzrok i po chwili uśmiechnął się.
- Gratuluje, będziecie mieć synka.
Deidara poczuł słone krople na swoich policzkach. Uśmiechnął się do Sasoriego, który scałował łzy ukochanego. Itachi wpisał coś do karty blondyna i usiadł przy swoim biurku. Sasori pomógł wyczyścić brzuch ukochanego i wstać z kozetki. Usiedli na krzesłach przy biurku Itachiego.
- Deidara- Brunet spojrzał uważnie na przyjaciela.- Mam pytanie co do porodu. Pewnie dobrze pamiętasz, swoją pierwszą wizytę tutaj, gdy dowiedziałeś się o ciąży. Mówiłem, że prawdopodobnie, by urodzić dziecko będzie potrzebna cesarka. Teraz gdy na wszystko patrze mogę powiedzieć, że twoje ciało przyzwyczaiło się do tego stanu. Mogę śmiało powiedzieć, że też twoje ciało będzie chciało wyciągnąć dziecko naturalnie. I oto pytanie do ciebie, jak chcesz urodzić. Wiadomo, że naturalny poród trwa dłużej, ale cesarka zostawia na zawsze bliznę. Dlatego chce byś przemyślał to i powiedział mi, gdy będziesz zdecydowany. Masz oczywiście czas, aż do porodu, więc nie musisz się spieszyć.
Deidara pokiwał głową na zgodę, że przemyśli to na spokojnie.
- Itachi, wiesz już kiedy Deidara ma termin?- Spytał Sasori.
- Tak wiem. Prawdopodobnie termin porodu wypadnie na 27 stycznia.
Sasori uśmiechnął się i pocałował blondyna, który również miał uśmiech na twarzy.
- Dziękuje Itachi. Do zobaczenia o 15:00.- Powiedział Deidara. Brunet pożegnał się z przyjaciółmi i wrócił do pracy. Deidara i Sasori wsiedli do auta i ruszyli do domu.
- Czyli jak wiadomo,że to chłopieć czas wybrać się na zakupy.- Powiedział blondyn.
- Zgadzam się z tobą. W najbliższym czasie pojedziemy na zakupy.
Deidara uśmiechnął się zadowolony i oparł głowę o szybę. Zastanawiał się jak zareaguje reszta Akatsuki o ciąży blondyna.
Cała jedenastka siedziała w salonie. Deidara i Sasori siedzieli wtuleni w siebie na kanapie. Hidan i Kisame grali na konsoli, Konan wraz z Tobim myszkowali w kuchni, Itachi i Pain rozmawiali na dywanie, a Nagato, Kakuzu i Zetsu zniknęli na balkonie
Deidara wstał i zawołał pozostałych. Gdy wszyscy siedzieli w salonie, usiadł koło Sasoriego i uśmiechnął się.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć.- Zaczął Dei. Spojrzał na Sasoriego , który objął go i pocałował w skroń.- Ja i Sasori spodziewamy się dziecka.
Natychmiast usłyszeli pisk Konan. Dziewczyna podbiegła do chłopaków i mocno ich przytuliła.
- O rany, gratulacje!
Wszyscy zaczęli im gratulować. Konan uklękła koło Deidary i dotknęła już trochę widoczny brzuch.
- Chłopiec, czy dziewczynka?- Spytała
- Chłopiec.- Odpowiedział Sasori podchodząc do nich.
- Niesamowite. Chłopaki grupa nam się powiększa.
Wszyscy zaśmiali się. Deidara położył dłoń na swoim brzuchu i uśmiechnął się.
- Nie możemy się już doczekać.
- Nie dziwie się.- Powiedział Nagato- Każdy by chciał trzymać w ramionach małego szkraba.
- Ciekawe, do kogo będzie podobny?- Spytał Tobi, który, nie odwracał wzroku od brzucha blondyna.
- Bardzo bym chciał, aby miał włosy Sasoriego.- Powiedział blondyn.
- A ja bym chciał, aby miał twoje oczy.-  Powiedział Sasori całując go w głowę. Konan zagruchała i mocno ich przytuliła. Do niej dołączyli pozostali Akatsuki.
- Gratulacje.

sobota, 5 września 2015

Rozdział 14

Witam w kolejnym rozdziale. Jako, że zaczął się rok szkolny ( Zgrozo, czemu?! ), będę dodawać rozdziały co sobotę. Mam nadzieje, że tak będzie dobrze. A teraz rozdział.

15 tydzień ciąży.
Deidara siedział sobie w salonie, na czerwonej kanapie i oglądał album ze zdjęciami. Do każdego się uśmiechał. Tyle wspomnień. Przekartkował parę zdjęć, gdy zobaczył stare zdjęcie klasowe. Uśmiechnął się. Bardzo dobrze pamiętał dzień, w którym przyszedł do liceum.
Blada ręka mocno trzymała dłoń Itachiego. Yahiko szedł przed nimi do sali, gdzie zaczęła się ich lekcja. Odwrócił się by zobaczyć  przestraszoną twarzyczkę Deidary i Itachiego, który go przytulał do siebie. Pain wiedział, że będzie ciężko, ale dadzą radę. Obiecał to ojcu Deidary. Minato bardzo martwił się o stan syna. Deidara miał mocną depresje i bał się wszystkich oprócz ich dwójki. Naruto także martwił się o brata. Psycholog blondyna sam powiedział by szedł do szkoły, aby być w otoczeniu rówieśników. Możliwe, że to pomoże niebieskookiemu.
Gdy byli koło sali cała trójka stanęła przed drzwiami. Yahiko obrócił się przodem do dwójki przyjaciół.
- Dei, nie bój się, jesteśmy tu cały czas. Usiądziesz z Itachim, dobrze?
Blondyn tylko pokiwał głową patrząc na kafelki. Pain westchnął i spojrzał na bruneta.
- Nie musisz nic mówić i robić , dobrze?- Powiedział Itachi.
- Dobrze.- Usłyszeli cichy szept. Obydwoje uśmiechnęli się. To dobry znak, że się odezwał. Pain zapukał i weszli do sali. Wszyscy odwrócili się w ich kierunku. Nauczyciel uśmiechnął się za maską na twarzy i spojrzał na klasę.
- Moi drodzy, od dziś będziecie mieć nowego ucznia. Deidara Namikaze. Mam nadzieje, że będziecie dla niego mili.
Akatsuki patrzyli na nowo przybyłego chłopaka. Nikt oprócz Nagato i Konan nie wiedzieli, że będzie ktoś nowy. Pain usiadł na swoje miejsce, a Deidara i Itachi do wolnej ławki. Kisame zmrużył oczy i odwrócił się do pomarańczowowłosego.
- Kto to?
- Deidara. Będzie nowy w naszej grupie.
- A dlaczego tak się trzyma Itachiego?- Spytał Sasori z dziwnym tonem głosy.
- Ponieważ przeszedł dość dużo i tylko mi i Itachiemu ufa, dlatego. Ma głęboką depresje. Musimy mu pomóc się przyzwyczaić do tego miejsca.
I pomogli. W 4 miesiące Deidara nie miał depresji. Bardzo mu pomogli. Najbardziej Sasori. Każdy w Akatsuki był zdziwiony jak angażował się. Teraz wiadomo dlaczego. Deidara pogłaskał kotka po pyszczku, który leżał z nim na kanapie. Zamknął album i położył się. Od razu zasnął.
Sasori siedział przy biurku pisząc raport z lekcji praktykantki. Uczniowie wychodzili z klasy żegnając się z nim. Makiko zebrała kartki z zadaniami i podeszła do jego biurka. Położyła kartki i pochyliła się do Sasoriego. On sam spojrzał na nią z irytacją
- Mogłabyś się odsunąć?!- Spytał wkurzony. Przez cały dzień go denerwowała.
Dziewczyna uśmiechnęła się figlarnie. Usiadła na biurku i przerzuciła włosy.
- Jak mi dziś poszło profesorze? Zdam?
- Zobaczymy. Musisz poczekać do jutra.- Schował kartki do teczki i wstał. Nałożył na siebie bluzę i wziął klucze od klasy. Wyszedł wraz z dziewczyną i zamknął drzwi. Nagle poczuł kościstą rękę na swoim ramieniu. Szybko strącił ją i odwrócił się do dziewczyny z furią w oczach.
- Przestaniesz?! Zaczyna mnie to denerwować! Nie rozumiesz, że mam męża i dziecko w drodze!?
Dziewczynę zamurowało. Dziecko?
- Będzie mieć pan dziecko?
- Tak, więc łaskawie odczep się ode mnie!- Ominął Makiko i gdy wychodził ze szkoły usłyszał jeszcze jak krzyczy do niego.
- Zapamięta mnie pan!
Sasori jedynie wyszedł ze szkoły prosto do samochodu. Po 15 minutach wszedł do domu. Zdjął buty oraz bluzę i wszedł do salonu.
- Cześć kochanie.- Przywitał się z mężem pocałunkiem.- Coś się stało?- Spytał, gdy zauważył, że Deidara patrzy w ścianę.
- Zgadnij kto do mnie zadzwonił i miał czelność mnie obrażać.- Spojrzał na Sasoriego.- Makiko. Nawet nie chce wiedzieć skąd miała mój numer telefonu.
Sasori usiadł koło niego i złapał za rękę.
- Nie słuchaj tego co mówi. To kłamstwa.
- Wiem, ale nie mam zamiaru tego słuchać!- Krzyknął blondyn.
- Kochanie, nie denerwuj się. To nie jest dobre dla ciebie.
- Jak mam się nie denerwować, jak coś takiego się dzieje? Ona próbuje mi ciebie zabrać!
- Nikt mnie nie zabierze.- Przytulił mocno do siebie drobne ciało blondyna.- Kocham tylko i wyłącznie ciebie. Dodatkowo ona już skończyła u mnie zajęcia i już nigdy jej nie zobaczymy.
- Coś mi mówi, że jeszcze ją spotkamy.
- Nie martw się tym, i nie denerwuj. Nie chce by coś ci się stało albo króliczkowi.- Położył dłoń na brzuchu męża.
- Dobrze. Przepraszam za krzyki.
- Nic nie szkodzi. Ważne, żebyś się nie denerwował. Nie odbieraj nieznanego ci numeru, dobrze?
- Dobrze, Danna.
- A teraz spróbuj się przespać. I nie martw się, bo nie ma czym. Makiko jest zazdrosna i to tyle.Nie przejmuj się nią.- Deidara pokiwał głową i położył się na kolanach czerwonowłosego. Sasori pocałował go w czubek głowy i uśmiechnął się. Nikt, ani Madara, ani Makiko nie rozdzielą ich ze sobą.