sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 30

Marzec to wiadomość dla wszystkich, że wreszcie kończy się śnieg i mróz, a zaczyna się deszcz i słońce. Dzisiejszego dnia niebo było zachmurzone i wiał zimny wiatr. Wszyscy uciekali do ciepłych mieszkań, by ochronić się od zimna.
Deidara siedział wraz z Sasorim u Naruto i Sasuke. Saori spał na piersi blondyna tak samo jak Saosuke. Tylko Akashi był obudzony i chciał od każdego uwagi. Siedział na kolanach Naruto i bawił się jego ręką rozglądając się poszukując swojego braciszka. Gdy tylko go znalazł, śpiącego na rękach Sasuke zapiszczał i wyciągnął do nich ręce.

- Ktoś się chyba stęsknił za braciszkiem. - Skomentował Deidara. Naruto jedynie pokręcił głową z rozbawieniem. Akashi zaskomlał niezadowolony, że jego braciszek jest tak daleko od niego i z jego niebieskich oczu zaczęły lecieć łzy. Jego płacz obudził Saosuke, który rozglądał się skąd pochodzi dźwięk. Sasuke wstał, tak samo jak Naruto i razem położyli dzieci w kołysce. Akashi od razu się uspokoił, gdy zauważył brata.

- Jacy oni słodycy. - Powiedział blondyn głaszcząc główkę Saoriego. Dziecko poruszyło się zaciskając w rączce skrawek bluzki blondyna.

- Teraz wiem co przechodzili ze mną rodzice. Musieli wykorzystywać Itachiego bym się uspokoił. -
Powiedział czarnooki siadając koło męża.

- Na pewno ci to wybaczył.- Powiedział Naruto.- Jak się trzymacie? Dei?- Spojrzał na brata i Sasoriego. Naruto oczywiście wszystko wiedział o Madarze. Blondyn nie chciał nic przed bratem ukrywać. Wiedział, że martwi się tym wszystkim.

- Dajemy radę. Tak naprawdę próbuję o tym nie myśleć, ale to trochę trudne. Nagato próbuje się dowiedzieć czemu Madara ma właśnie tutaj zostać.

- Nadal nic nie znalazł?- Spytał brunet.

- Nie- Pokręcił głową Sasori- Ale pomaga mu Yahiko. Miejmy nadzieje, że szybko coś znajdą.

- Oczywiście, że coś znajdą.- Powiedział Naruto.- To jest zbyt podejrzane.

- Na pewno im się uda.- Powiedział Sasuke wstając z kanapy.- Kto ma ochotę na ciasto?

- Ja bardzo chętnie.- Powiedział Sasori.

- I ja kochanie.- Powiedział Naruto.

- Pójdę z tobą.- Rzekł blondyn wstając z kanapy i podając Saoriego brązowookiemu. Maluszek od razu ufnie wtulił się w tatę. Deidara i Sasuke weszli do kuchni wyjmując talerze oraz ciasto. Brunet postawił słodycz na blacie i zaczął ją kroić.

- Boję się.-  Powiedział nagle niebieskooki. Sasuke spojrzał na niego poważnie.- Boje się, że Madara może coś zrobić Sasoriemu lub co najgorsze Saoriemu.

- Dei, proszę nie martw się. Jesteście chronieni. Dodatkowo Madara ma nakaz sądowy.

- I tak nie wierze, że będzie się go strzegł. I tak już podszedł do mnie bliżej niż na 20 metrów. Ja wiem, że on coś kombinuje.

- A może- Zawahał się na chwilę- A może naprawdę wyzdrowiał?
Deidara spojrzał na niego i po chwili spuścił wzrok wzdychając.

- Próbuję w to uwierzyć, ale moja podświadomość mówi mi, że to nie prawda.
Sasuke podszedł do blondyna i przytulił go.

- Nie męcz się tym. Myśl teraz o swojej rodzinie, a nie o moim kuzynie.

- Dobrze.- Wyszeptał.

Po dwóch godzinach Sasori i Deidara pożegnali się z Naruto oraz Sasuke i weszli do swojego mieszkania. Czerwonowłosy poszedł na górę, by przebrać synka, a Deidara wszedł do kuchni zrobić herbatę. Spojrzał przez okno, gdzie przez chmury, słońce próbowało się pokazać. Zwrócił wzrok w innym kierunku i, aż wstrzymał oddech. Przed bramą, która ogradzała bloki stał Madara. Patrzył centralnie w okno, gdzie stał blondyn. Cofnął się i szybko poszedł do drzwi przekręcając je. Szybko wszedł na piętro i pobiegł do pokoju Saoriego. Zamknął za sobą drzwi i mocno przytulił zdezorientowanego chłopaka.
- Dei, kochanie co się stało?- Spytał patrząc na leżącego w łóżeczku synka.
- M…Madara stał przy bramie. P…Patrzył na mnie. Centralnie w nasze okno.- Powiedział cały spanikowany. Czuł ja do jego oczu cisną się łzy on zaraz nie wytrzyma psychicznie.
- Kochanie ciii…. Spokojnie. On tu nie przyjdzie, nie ma jak.- Próbował uspokoić męża, ale sam czuł się bezradny. Widział na swoje oczy jak blondyn łamie się każdego dnia. Widać, że jest tym już bardzo zmęczony.

- Sasori, nie wiem co robić.- Wyszeptał próbując się uspokoić. To już go przerastało.- Nie daje rady.

- Dasz radę. My damy radę. Pamiętaj, że nie jesteś sam.
Tego samego dnia za prośbą Sasoriego odwiedził ich Hidan. Białowłosy przywitał się z przyjacielem i wszedł do salonu, gdzie pod kocem siedział Deidara. Koło niego w leżaczku spał Saori. Niebieskie oczy nie odrywały się od synka. Gdy zobaczył przyjaciela uśmiechnął się lekko.

- Cześć Hidan.

- Hej.- Usiadł naprzeciwko blondyna i spojrzał na niego uważnie. Hidan z zawodu jest psychiatrą oraz psychologiem. Blondyn już wiedział dlaczego przyszedł.- Co się dzieje? Martwisz się całą tą sprawą?

- On tu był. Stał i patrzył w nasze okno.

- Jesteś pewny?

- Oczywiście.
Sasori usiadł koło męża przytulając go do siebie.

- Dei, to co słyszałem od Sasoriego wynika iż cały czas myślisz o tej sprawie. Przez to panikujesz, a to jest niezdrowe. Chciałbym, żebyś ograniczył myślenie o tym. Najlepiej zastąpić to innymi myślami. Nie wiem o wakacjach czy czymkolwiek, ale żebyś nie myślał o Madarze. Przez takie zachowanie możesz popaść w depresje.

- Próbuję, ale to samo się dzieje. Nic nie mogę z tym zrobić.

- Sasori ci pomoże. My wszyscy ci pomożemy. Po prostu nie chcemy byś wpadł w to samo bagno co klika lat temu, dobrze?

- Dobrze, postaram się.
Sasori pocałował go w czubek głowy, a Hidan uśmiechnął się.

-Wierze, że dasz radę. Jesteś silny.

Deidara uśmiechnął się, bo oni w niego wierzą. To stawia go w pozytywnym świetle.


czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Chciałabym życzyć wam wspaniałych świąt. Dużo zdrowia i szczęścia. By spełniły się wam wszystkie marzenia, i aby rok 2016 był lepszy od 2015
Życzy Akina Ihara😙

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 29

Sasori siedział na dywanie i patrzył jak jego synek próbuję przewrócić się na plecki. Zaśmiał się, gdy Saori zaskomlał nieszczęśliwy. Czerwonowłosy zabrał go na ręce i pocałował w rumiany policzek.
- Dobrze sobie radzisz kochanie. Nie długo ci się uda.- Wymruczał w jego główkę. Wszedł do salonu i położył go do kojca. Podał mu hipcia, który został od razu przytulony przez Saoriego. Czerwonowłosy pocałował go w czoło i poszedł do kuchni wstawiając wodę na herbatę.
Deidara musiał dzisiaj pojechać do jednej ze swoich galerii. Był tam bardzo potrzebny co Sasori oczywiście rozumiał. Wyłączył gaz i nalał sobie do kubka. Wziął go do ręki i usiadł na kanapie włączając telewizor. Po 15 minutach oglądania filmu usłyszał cichutkie kwilenie. Odstawił prawie pusty kubek i podszedł do chłopca, który kopał w powietrzu nóżkami i rączkami. Z uśmiechem wziął synka na ręce, który od razu się uspokoił.
- Czy mój chłopczyk chciał uwagi?- Spytał wchodząc z nim do kuchni i otwierając lodówkę.- Chyba będzie trzeba zrobić zakupy. Co ty na to?- Spojrzał w te same brązowe tęczówki co jego. W odpowiedzi dostał mały pisk i mała rączka chwyciła jego koszulę. Sasori zaśmiał się i poszedł z chłopcem do pokoju. Położył go na łóżku i wziął z szafy ciepłe ubranka. Zmienił mu pieluszkę i ubrał w niebieskie, ciepłe ubranka. Założył mu skarpetki oraz wziął do ręki czapeczkę oraz kurtkę. Wziął synka na ręce i poszedł z nim do sypialni, by mógł sam się ubrać. Gdy był ubrany zeszli na dół. Saori chichotał rozbawiony patrząc na ojca. Sasori też się uśmiechnął i pocałował go w mały nosek. Ubrał na niego buciki i kurtkę. Poprawił czapeczkę w kształcie króliczka i nałożył mu na głowę. Włożył go do wózka i sam ubrał buty i płaszcz. Wziął mleko oraz kluczę i wyszedł z mieszkania.

Deidara siedział na puchatym fotelu i przyglądał się pracy swoich współpracowników. Był bardzo na nich zły. Jak można zniszczyć obraz? Jak tylko się o tym dowiedział szybko musiał tu przyjechać. Dobrze, że galeria nie jest daleko domu.
Wstał i podszedł do Saia, który poprawiał obraz na ścianie. Gdy zobaczył szefa szybko odwrócił się do niego.
- Sai, mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz.
- Oczywiście. Nigdy więcej się to nie powtórzy.- Powiedział szybko. Nie chciał by go zwolnił. Naprawdę potrzebował tej pracy, a to był wypadek.
- Mam taką nadzieję. Muszę wracać do domu. Masz mieć wszystko na oku. Ufam ci.
- Oczywiście.
Blondyn uśmiechnął się i wziął swój płaszcz ubierając go. Pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z budynku. Wyciągnął telefon i wybrał numer Sasoriego.
- Tak?- Usłyszał jego głos.
- Część kochanie, właśnie wracam do domu.
- Dobrze. Jak i Saori jesteśmy na zakupach. Jak chcesz możesz do nas przyjść.
- Chętnie. Zaraz przyjdę.
Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Gdy dochodził so sklepu zobaczył kątem oka osobę, która szła z nim odkąd wyszedł z galerii. Odwrócił się i zobaczył po drugiej stronie osobę, której nie chciał widzieć. Madara patrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Ze strachem rozglądał się za jakimiś ludźmi Yahiko, ale nikogo takiego nie znalazł. Szybko dotarł do sklepu i prawie padł na wychodzącego Sasoriego.
- Kochanie, co się stało?- Spytał widząc przestraszonego chłopaka.
- Madara tutaj jest.- Powiedział cicho. Sasori zaczął się rozglądać i zobaczył jak Madara patrzy się na nich, a potem odchodzi. Zmrużył oczy i objął mocno Deidare.
- Chodź, idziemy do domu.- Powiedział i ruszyli do domu.
Gdy dotarli do mieszkania Deidara wziął chichoczącego syna i poszedł z nim do pokoju, by go przebrać. Sasori wziął telefon i zadzwonił do przyjaciela.
- Słucham cię Sasori.- Powiedział Pain.
- Pain, Madara śledził Deidare. Gdy mnie zobaczył od razu odszedł. Czy wy już go nie pilnujecie?
- Mamy go na oku. Niestety, nie mamy już prawa go obserwować, czy chodzić za nim.
- Jak to?- Spytał zdziwiony.
- Kabuto uważa go za pełni zdrowego i Hashirama powiedział, że nie mamy już tego robić.
- I wierzysz jego lekarzowi?
- Nie. Nie ufam mu, dlatego będę mieć was na oku, gdy będziecie gdzieś wychodzić.
- Dzięki Pain. Ja po prostu się martwię.
- Wiem to, ale ja też mam związane ręce. Zbyt długo tego nie będę mógł robić.
- Rozumiem to, ale i tak dziękuje.
- Nie ma sprawy. Muszę kończyć.
- Tak jasne. Do zobaczenia.
- Na razie.
Wyłączył telefon i poszedł na górę, gdzie Deidara właśnie usypiał Saoriego. Podszedł do niego i objął go od tyłu.
- Rozmawiałem z Painem.- Szepnął by nie przebudzić synka
- Tak? I co powiedział?
- Mówił, że nie mogą już go obserwować.
Deidara spuścił głowę i spojrzał na swoje śpiące dziecko. Maluch spał spokojnie w jego ramionach. Uśmiechnął się i pocałował go w główkę.
- On ma nadal nakaz sądowy.
Sasori pocałował go w policzek i mocno przytulił. Blondyn podszedł do łóżeczka i położył do niego synka. Przykrył go kocykiem i włożył do jego buźki smoczek. Odwrócił się do Sasoriego i mocno go przytulił. Czerwonowłosy od razu odwzajemnił uścisk.
- Czemu on to robi?- Spytał niebieskooki.- Czemu on tutaj jest? Czemu nie da mi spokoju? Jeżeli naprawdę jest zdrowy to powinien wyjechać stąd wiedząc co mogę teraz przechodzić. Sasori, gdy go widzę ogarnia mnie strach.
Sasori mocno go przytulił gładząc jego plecy.
- Nie musisz się bać kochanie. Jestem przy tobie i nie pozwolę by tobie, albo Saoriemu się coś stało.
- Ale ja bardzo się boje o was. Wiem, że go ochronisz, ale co z tobą? On może coś tobie zrobić.
- Nic mi nie zrobi, uspokój się. Sam mówiłeś, że ma nakaz sądowy.
- I ty wierzysz, że będzie się go strzegł?
- Jak nie będzie tego robić, zostanie zamknięty w więzieniu za nękanie. Nie myśl o tym dobrze?
- Jak mam o tym nie myśleć, jak wież, że on tutaj jest?
- Przynajmniej spróbuj. Zrób to dla mnie. Nie lubię gdy jesteś zdenerwowany.
Deidara wziął głęboki wdech i pokiwał głową. Zrobi to dla niego. Przynajmniej spróbuje

Coś mi się nie podoba. Chyba mi ten rozdział nie wyszedł. To, że jestem chora nie usprawiedliwia
tego.

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 28

Sasori wraz ze swoim synkiem wracali z zakupów. Dni robiły się cieplejsze, a śnieg zaczynał topnieć. Było widać jak wielkimi krokami przychodzi wiosna. Saori w wózku smacznie spał, a czerwonowłosy schował pod wózek reklamówki z zakupami. Deidara zaczął pracować w domu. Rysował lub malował obrazy dla klientów nie zaniedbując rodziny. Po prostu chciał zacząć choć trochę porysować.
Sasori stanął na światłach, gdy zmieniły się na czerwone. Poprawił kocyk by bardziej synka okryć i to samo zrobił ze smoczkiem. Jak tylko światło zmieniło się na zielone przeszedł przez pasy i wszedł do parku.
- Sasori-san.- Usłyszał kobiecy głos. Przymknął oczy i wypuścił powietrze, by choć trochę się uspokoić. Ten park chyba jest przeklęty.
Blondynka podeszła do niego z uśmiechem na twarzy. Makijaż miała tak ostry, że aż palił w oczy.
- Witaj Makiko. Wybacz, ale nie mam czasu na pogawędki, zrywa się wiatr, a nie chce by Saori się rozchorował.
- To zrozumiałe, przecież jest bardzo mały i szybko takie dzieci mogą zachorować.- Powiedziała i pochyliła się by zobaczyć śpiące dziecko. Zmarszczyła brwi i wyprostowała się spoglądając na byłego nauczyciela.- Nie chcę nic mówić, ale jest pan pewny, że to pana syn? Nie jest do pana w ogóle podobny.
Sasori otworzył szeroko oczy. Jak ona śmiała oskarżać Deidare o zdradę, chociaż tego do słownie nie powiedziała. Saori wygląda tak samo jak on, gdy był mały, Nie mógł uwierzyć, że coś takiego powiedziała.
- Tak, jestem pewny.- Warknął zły.- A teraz muszę iść.
Szybko wyszedł z parku nie oglądając się za siebie. Wiedział tylko, że muszą zmienić park do spacerów. W tym za często spotykają niewłaściwych ludzi.
Wszedł do domu ściągając buty oraz płaszcz i wziąwszy Saoriego na ręce wszedł do salonu, gdzie siedział Deidara kończąc malować obraz.
- Cześć kochanie.- Deidara odwrócił się i z uśmiechem podszedł do nich dając obydwum po całusie.
- Witajcie. Jak było na spacerze z tatą?- Spytał zabierając obudzonego synka na ręce, zdejmując czapeczkę i kurtkę
- Był bardzo grzeczny.- Powiedział Sasori zabierając zakupy do kuchni. Za nim poszedł blondyn stawiając mleko na ogniu.
- Cieszę się. Spał?
- Tak, przez cały czas.- Blondyn pokiwał głową i wziął butelkę do ręki. Usiadł na krześle i zaczął karmić głodnego chłopca.- Spotkałem Makiko.- Powiedział bez wahania. Nie chciał mieć tajemnic przed ukochanym. Widział jak niebieskooki marszczy brwi i spojrzał na niego z zagryzioną wargą.
- Jak? Gdzie? Czego chciał ten babsztyl?- Syknął zdenerwowany. Nie chciał jej widzieć przy swojej rodzinie.
- Spotkałem ją w parku, gdy wracaliśmy do domu. Nie rozmawiałem z nią długo, bo nie miałem takiego zamiaru. Powiedziała mi, bym zastanowił się czy Saori jest moim synem.
- Słucham?!- Spytał oburzony.- Jak śmiała coś takiego powiedzieć, przecież to widać, że Saori jest twój. Danna chyba jej nie wierzysz?
- Oczywiście, że nie. Ja sam widzę, że jest bardzo podobny do mnie. Sam się zdenerwowałem jak to powiedziała.- Powiedział szybko i podszedł do niego przytulając go od tyłu, uważając na jedzące dziecko.
- Wiem. Danna, po prostu to straszne, że o coś takiego mnie oskarżyła.- Powiedział cicho.
- Nie martw się tym. Ona najwidoczniej była zazdrosna.
Deidara uśmiechnął się lekko i pocałował go w policzek. Zabrał od chłopca pustą butelkę i wstał z nim, by mogło mu się odbić. Gdy tylko to zrobił zabrał go na górę i zmienił mu ubranko. Nałożył na niego zielone ubranko i czapeczkę w kształcie żaby. Trzymał go blisko siebie i chodził po pokoju, by czerwonowłosy szybciej zasnął. Zorientował się, że gdy usypia go w ramionach szybko śpi. Sasori mówi, że gdy czuje jego zapach czyje się bezpiecznie.
Jak maluch zasnął położył go do łóżeczka zostawiając włączoną nianie i uchylone drzwi. Zszedł na dół, do pracownie, gdzie siedział czerwonowłosy. Gdy go zobaczył pociągnął go do siebie i mocno obejmując.
- Kocham cię i nie myśl już o tym.
Blondyn zamknął oczy i również go objął.
- Też cię kocham.
I ma zamiar o tym nie myśleć.


Deidara siedział na puchatym dywanie czujnie obserwując synka. Koło niego siedziała Konan nie odrywając wzroku od chłopca. Natomiast Saori leżał na swoim brzuszku i próbował podnieść swoją główkę, by zobaczyć Deidare i Konan.
Wszyscy z Akatsuki siedzieli w domu trójki rodzeństwa, ponieważ ta trójka tego dnia obchodziła urodziny. Oczywiście, gdy tylko wszyscy złożyli mi życzenia, Konan przestała intersować się interesować innymi. Jej uwagę przykuwał mały chłopiec na dywanie.
Usłyszeli ciche kwilenie, które zaczął wydawać Saori. Maluch najwidoczniej zdenerwował się, że nie może zobaczyć nic oprócz pomarańczowego dywanu. Deidara wziął go na ręce i pocałował go w rumiany policzek.
- Czy moje dziecko zdenerwowało się?- Spytał przeczesując ręką czerwone kosmyki na jego główce. Konan uśmiechneła się na ten widok i wyciągnęła do niego otwarte ręce.
- Będę mogła go nakarmić?- Powiedziała proszącym głosem.
- Ale...
- Proszę.
- Dobrze.- Zgodził się z uśmiechem. Konan zapiszczała i zabrała Saoriego z rąk Deidary. Wstał z dywanu i poszedł do salonu, gdzie prawie wszyscy goście byli. Usiadł koło Sasoriego, który mocno go do siebie przytulił.
- Gdzie jest mój syn?- Spytał w włosy blondyna.
- Z Konan w kuchni. Powinni nie długo przyjść.
Gdy to powiedział Konan wraz z Saorim w rękach weszła do salonu. Podała chłopca czerwonowłosemu, który pocałował czerwone włoski synka i mocno go przytulił. Saori zaczął sennie mrugać i po chwili zapadł w spokojny sen.
Do salony wszedł Yahiko i usiadł na fotelu. odchrząknął i cała uwaga zgromadzonych spoczęła na nim.
- Wiem, że wszyscy jesteście w wspaniałych nastrojach i przepraszam, że mam wam je zepsuć.- Powiedział poważnym tonem.
- Pain, coś się stało?- Spytał Hidan spoglądając na niego.
- Tak.- Westchnął. Chodzi o Madare.
Deidara, aż się spiął na kanapie. Sasori od razu mocno go objął całując w głowę.
- Co się dzieje?- Spytał Sasori.
- Mówiłem, że Madara miał być tutaj tylko kilka miesięcy i pewnie wiecie, że te miesiące się przedłużają. Chodzi o to, że psychiatra Madary zasugerował, że ma tutaj zostać. Uważa, że inne miasto może go przerosnąć.
- Co za głupota!- Wykrzyknął Hidan.- Jeżeli uważa, że jest zdrowy powinien wyjechać. A więc dla niego Madara nadal jest chory. Więc dlaczego jest na zewnątrz?!
- Doktor Kabuto jest pewny, że Madara jest zdrowy. Zrobił badania, które to potwierdzają.
- Jeżeli był by zdrowy, mógłby bez problemu wyjechać. Ten Kabuto coś ukrywa. Bez przyczyny by go tu nie trzymał. Dobrze wiem jak zachować się przy takich ludziach, jak reagują przy skończonej terapii. Madara tak się nie zachowuje. Zdrowi ludzie by jak najszybciej wyprowadzili się z miasta. Madara tego nie robi. Ich lekarze sami im to każą zrobić. Lekarz Madary zabrania. Nie pasuje mi to.- Powiedział Hidan.
- A może te badania są sfałszowane?- Powiedział Nagato.- Sprawdziliście to?
- Sprawdzał to sędzia.- Oznajmił Yahiko.
- A kto był wtedy sędzią?- Spytał.
- Hashirama Senju. Jest bardzo dobry w swoim zawodzie. Nie wierze by mógł coś sfałszować.
- Masz racje. Dowiem się jutro, kto pracował wtedy z Hashiramą.- Oznajmił fioletowooki.
- Czyli to znaczy, że on tutaj będzie?- Wreszcie odezwał się blondyn.
- Prawdopodobnie tak. Ale nadal ma nakaz sądowy, by nie zbliżać się do nas. Nie musisz się niczym martwić. Mam na niego oko.- Powiedział pomarańczowowłosy.
Deidara jedynie pokiwał głową wierząc, że wszystko będzie dobrze.

 

niedziela, 6 grudnia 2015

Zostań z nami |One shot|

Wszystko było idealne. Miał kochających rodziców, którzy go wspierali, brata, który potrafił zawsze go rozweselić oraz przyjaciół, którzy zrobiliby dla niego wszystko. Po czterech latach nadal tak jest, ale jedno się zmieniło. Nie miał przy sobie osoby, która była dla niego najważniejsza. Nawet jeżeli zraniła go bardzo mocno, nadal za nim tęskni. Zbyt ważne miejsce zajmuje w jego sercu. Lecz nie widział go przez cztery lata. Zero sms, zero telefonów. Niczego. I bardzo chciałby go nienawidzić, ale nie potrafi. Nie potrafi, gdy łączy ich coś bardzo ważnego.

Blondowłosy chłopak stał w kuchni robiąc obiad. Mieszał w garnku, a jego niebieskie tęczówki skanowały tekst na ekranie laptopa. Kliknął przycisk "wyślij" i zamknął laptopa. Wyłączył ogień i wyjął patelnie kładąc na kuchence. Wylał trochę oleju i nałożył kawałki kurczaka.
- Tatusiu.- Usłyszał dziecięcy głosik. Odwrócił się i uśmiechnął się na widok swojego 3 letniego synka.
- Cześć kochanie.- Podszedł do synka sadzając go na krześle. Poczuchrał jego czerwone włosy i pocałował w policzek.- Głodny?
- Trochę.- Powiedział. Jego niebieskie oczka skanowały całą kuchnie i zatrzymały się na blondynie.
- Za 15 minut będzie obiad.- Powiedział i wrócił do kurczaka.
Ten mały szkrab tak bardzo przypominał mu o Sasorim. 4 lata temu, na koniec liceum wyznał mu swoją miłość. On oczywiście odwzajemnił uczucie i zabrał go do siebie. Zawsze będzie pamiętać tą noc. Wtedy spełniło się jego marzenie. Myślał, że wreszcie wszytko się ułoży. Niestety po zakończeniu roku szkolnego, Sasori wyjechał. Nikt nie wiedział gdzie i po co. Nie odbierał od nikogo telefonu, nie odpisywał na wiadomości. Odciął się od wszystkich. Sam blondyn był zrospaczony. Nie rozumiał zachowania przyjaciela. Myślał, że on też go kocha, a on tak po prostu wyjechał. I gdy zaczynał się z tym oswajać, nieoczekiwana wiadomość wszystko zniszczyła. Ciąża. Oczywiście wiedział, że jest to teraz normalne, ale i tak  był bardzo zszokowany. Na początku nie wiedział co ma robić, ale z pomocą rodziny i przyjaciół wszystko było łatwiejsze. I po 9 miesiącach, 7 marca na świat zawitał najpiękniejszy chłopczyk na ziemi. Gdy miał go na rękach podjął decyzje. Jeżeli Sasori nie chciał integrować w jego życiu, na pewno nie będzie chciał też integrować w życiu Arato. Dlatego zabronił ignorować chłopaka, że jest ojcem.
- Tatusiu.- Z rozmyślenia wyrwał go głos syna.- Czy wujek Naruto przyjdzie dziś do nas?
Blondyn uśmiechnął się i nałożył na talerz kasze.
- Jeżeli chcesz, na pewno do ciebie przyjdzie.
- Zadzwonimy do niego?- Poprosił.
Deidara podstawił przed chłopcem talerz i pocałował go w czubek głowy.
- Zadzwonimy.

Białowłosy mężczyzna wszedł do ciemnego pokoju. Po cichu przeskradał się do łóżka, w którym spokojnie spał czerwonowłosy chłopak. Na jego twarzy zagościł szyderczy uśmiech i pochylił się nad chłopakiem.
- Nawet się nie wasz Hidan.- Usłyszał stłumiony głos. Westchnął zrezygnowany i odsłonił rolety.
- Chciałem cię tylko obudzić. Musisz wstać, jeżeli nie chcesz się spóźnić do królowej Tsunade.- Powiedział zdejmując z czerwonowłosego kołdrę. Ten jęknął na skutek zimna i odwrócił się do niego plecami.
- Zaraz wstanę. Ile mam czasu?
- Dwie godziny.- Powiedział i usiadł na końcu łóżka spoglądając na przyjaciela.- A gdy spotkanie się skończy, może odwiedzisz starych przyjaciół.- Zaproponował.
- Dobrze wiesz, że mnie obserwują.- Oznajmił Sasori siadając. Hidan zmrużył oczy i westchnął. Naprawdę chciałby, aby Sasori spotkał się z Deidarą. By dowiedział się, że jest ojcem.
- Zajmę się tym. Ty tylko idź do niego po spotkaniu. Widzę, że za nim tęsknisz.
Sasori patrzył przez chwilę na niego nim pokiwał głową. Miał rację,
- To prawda, tęsknie za nim, ale wiem, że nie wybaczy mi to co zrobiłem. Wyjechałem nikomu nic nie mówiąc.- Powiedział smutnym głosem.
- To nie twoja wina tylko króla.- Powiedział Hidan.- Zakazał ci mówić. Dlatego, gdy skończysz rozmowę z królową, idź do Deidary. Spróbuj z nim porozmawiać.
Sasori pokiwał głową i wstał z łóżka.
- Dzięki Hidan, wiesz jak mnie pocieszyć- Posłał mu uśmiech i zniknął za drzwiami łazienki.

Po dwugodzinnej rozmowie z królową Tsunade, Sasori podążył w stronę mieszkania blondyna. Dzięki Hidanowi dowiedział się gdzie mieszka, co było wielkim ułatwieniem.
Nie wiedział jak zareaguje blondyn na jego widok. Zamknie mi drzwi przed nosem? Rzuci się w ramiona? A może ma kogoś i wiedzie cudowne życie? Nie, nawet nie może o tym myśleć. Nie wyobraża sobie Deidary z kim innym. Po prostu nie.
Gdy dotarł do uroczego domku, poczuł jak pocą mu się ręce. Nawet nie zauważył jak bardzo jest zdenerwowany. Zapukał w drzwi patrząc po bokach, jakby szukając jakiejś drogi ucieczki. Ale gdy usłyszał jak zamek w drzwiach jest przekręcany wziął głęboki wdech i modlił się, by Deidara go za chwilę nie pobił. Jak drzwi zostały otwarte spotkał zaskoczone niebieskie tęczówki. Patrzyli na siebie przez kilka minut nim czerwonowłosy odchrząknął.
- Cześć.- Powiedział cicho, bojąc się jak zareaguje blondyn.
- Sasori?- Spytał nadal zszokowany. Nie mógł uwierzyć, że w drzwiach stoi jego ukochany oraz ojciec jego dziecka. Przełknął ślinę czując jak zaschło mu w gardle.
- Tak.- Uśmiechnął się zabierając włosy z oczu.- Mogę wejść?- Spytał niepewnie.
Deidara nadal w niego wpatrzony zrobił mu miejsce, by wszedł do środka. Próbował trzymać swoje emocje na wodzy, ale coraz trudniej mu to wychodziło. Zamknął drzwi i poszedł do salonu wiedząc, że Sasori pójdzie za nim. Usiadł na kanapie, a brązowooki naprzeciwko niego. Zapadła niezręczna cisza, w której patrzyli sobie w oczy. Deidara czuł jak kłują go łzy, ale za wszelką cenę próbował je zatrzymać. Sasori wziął głęboki wdech i spróbował pierwszy się odezwać.
- Dei, pewnie jesteś zdziwiony widzieć mnie tutaj po 4 latach. Chciałbym ci to wszystko wytłumaczyć, jeżeli mi pozwolisz.- Powiedział nie odrywając swoich brązowych tęczówek od blondyna. On jedynie pokiwał głową nie mogąc wypowiedzieć, żadnego słowa.- Opowiem od początku. Jak dobrze wiesz moi rodzice zginęli, gdy byłem mały. Mój tata ma młodszego brata, który jest królem Suny i jakimś sposobem dowiedział się o mnie. Rozkazał zabrać mnie do Suny, gdy skończę szkołę. I tak się stało. Na początku nie wiedziałem co się dzieję, ale później wszystko mi wyjaśniono. Dowiedziałem się, że pochodzę z królewskiej rodziny. Mój wuj wymyślił sobie bym przejął tron jak on umrze. Oczywiście ma trójkę dzieci, ale chce mnie. Przepraszam, że nie poinformowałem cię, ale wuj zabronił mi się kontaktować z innymi. Nic nie mogłem zrobić
Zapadła długa cisza. Sasori patrzył na blondyna wyczekująco, a sam Deidara miał mętlik  głowie. Rodzina królewska? Wydawało się to nierealne.
- Czemu nie próbowałeś się kontaktować?- Spytał wreszcie.
- Próbowałem, ale zabrano mi komórkę, a nie pamiętam numerów. Wuj nie chciał bym z kimś rozmawiał, ponieważ uważał, że jak ktoś się dowie kim jestem będzie chciał to wykorzystać.
- Też tak myślałeś?
- Oczywiście, że nie!- Zaprzeczył szybko.- Nie chciałem, być księciem. Chciałem wrócić do momentu gdy o niczym nie wiedziałem. Tęsknie za tym. Zawsze myślałem o tobie i jak to mnie nienawidzisz.
Deidarze, aż poleciały łzy. Czuł do niego niechęć, że go zostawił samego, ale nie wiedział przez co musiał przejść. Musiało mu być ciężko. Wziął drżący wdech i spojrzał na niego.
- Gdy się dowiedziałem, że wyjechałeś nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, że to jakiś głupi żart. Ale niestety była to prawda. Próbowałem się z tobą skontaktować, ale nie odbierałeś. Pisałem sms i maile, nie odpisywałeś. Myślałem, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu, czułem do ciebie złość nie wiedząc co przechodzisz. Przepraszam.- Rozpłakał się na dobre. Sasori wstał powoli ze swojego miejsca i ukucnął koło blondyna.
- Dei, kochanie. Jedyny, który powinienem przeprosić to ja.
- Nie.- Podniósł głowę patrząc na czerwonowłosego.- Nie mogłeś nic zrobić. Nie powinieneś się obwiniać.- Powiedział i przytulił zszokowanego chłopaka.
Mógł mu wybaczyć i nawet musiał. To nie była jego wina lecz jego wuja. To on nie pozwalał mu na kontakty z przyjaciółmi. I to właśnie jego nienawidzi.
Puścił go i posłał mu szczery uśmiech.
- Nawet jak wyjechałeś, nadal cię kochałem i kocham.
Sasori uśmiechnął się i po chwili wahania pocałował go w policzek.
- Dziękuje.
Deidara powoli wstał ze swojego miejsca i spojrzał w stronę drzwi. Powinien mu powiedzieć. Odwrócił się w stronę chłopaka, który patrzył na niego zdezorientowany.
- Chciałbym, abyś kogoś poznał. Jest to dla mnie bardzo ważne.
Sasori pokiwał głową i usiadł na kanapie. Blondyn wszedł po schodach na pierwsze piętro i otworzył drzwi od sypialni Arato. Zobaczył jak obudzony chłopczyk pociera piąstką zaspane oczy. Uśmiechnął się czule i podszedł do chłopca.
- Cześć kochanie.- Pocałował go w główkę.- Chciałbym ci kogoś przedstawić.
Arato spojrzał na niego zaciekawiony i wyciągnął do niego rączki. Deidara bez wahania wziął malucha na ręce.
- Kogo tatusiu?- Spytał kładąc głowę na jego ramieniu.
- Kogoś dla mnie bardzo ważnego. Mam nadzieję, że go polubisz.- Odpowiedział i zszedł z nim na dół.
Sasori podniósł głowę gdy usłyszał jak blondyn wchodzi i spojrzał na niego w szoku. Na jego rękach był trzymany trzy letni chłopiec. Jego czerwone włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a niebieskie ozy patrzyły na niego z zaciekawieniem. Miał mętlik w głowę. Czy Deidara chce mu powiedzieć...
Blondyn usiadł naprzeciwko zszokowanego chłopaka i przeczesał palcami czerwone włosy chłopca.
- Gdy wyjechałeś, próbowałem o tobie zapomnieć, ale po kilku miesiącach zacząłem źle się czuć, wiec poszedłem do lekarza. Tam okazało się, że jestem w ciąży.- Spojrzał w brązowe tęczówki.- Nie chciałem byś się dowiedział, bo uważałem, że jak ty nie chcesz się ze mną kontaktować, to z dzieckiem również.
Sasori poczuł jak jego szczypią. Wyjechał nie wiedząc, że niedługo będzie ojcem. Spojrzał na chłopca, który z błyszczącymi oczami patrzył na niego. Arato wstał z kolan blondyna i podszedł do czerwonowłosego. Wyciągnął do niego rączkę i dotknął nią włosów Sasoriego.
- Też masz czerwone włosy.- Powiedział szczęśliwym głosem. Sasori uśmiechnął się i pozwolił by Arato usiadł koło niego.
- Deidara...- Zaczął, ale przerwał mu niebieskooki.
- Sasori, chciałbym być uczestniczył w jego życiu. Chce by miał obojgu rodziców.
- Oczywiście.- Odpowiedział od razu.- Chce być jego ojcem i należeć w jego życiu.- Uśmiechnął się i spojrzał na chłopca.- Mogę cię przytulić?- Spytał. Arato ochoczo pokiwał głową przytulając się do brązowookiego.

Po kilku miesiącach Sasori i Deidara byli szczęśliwą parą ze wspaniałym synkiem. Arato szybko przyzwyczaił się do Sasoriego. Od samego początku bardzo go polubił. Rodzina Deidary oraz przyjaciele bardzo się cieszyli ze szczęścia blondyna. Na początku nie byli dobrze nastawieni, ale gdy dowiedzieli się prawdy wszytko było dobrze. Nie można powiedzieć tego samego u rodziny Sasoriego. Król Suny był wściekły, że czerwonowłosy skontaktował się z przyjaciółmi. Chciał go siłą wziąć do Suny, ale przeszkodziła mu w tym królowa Tsunade. Po wielu konfrontacjach król poddał się i wrócił do Suny.
Dzisiejszego dnia Sasori i Deidara przyjechali do Suny, Arato został u Naruto w Konoha. Tego dnia była wielka żałoba dla kraju. Para przybyła na pogrzeb króla. Oczywiście  na początku Sasori nie miał zamiaru nigdzie jechać, ale na koniec zgodził się za prośbą Temari.
Stali trochę z tyłu, gdy zakopywano trumnę. Nie było im przykro. To co zrobił nic nie usprawiedliwi. Jak wszystko się skończyło podeszła do nich Temari najstarsza córka króla.
- Dziękuje, że jednak przyjechałeś.
- Chciałaś bym był to jestem.
- Tak. Chciałam byś przyjechał ponieważ jest problem.
- Jaki?- Spytał.
- Tata w testamencie napisał, że jego następce masz wybrać właśnie ty.

Rok później całą rodziną byli na wigilii w Sunie. Arato biegał w kółko by być w centrum uwagi. Deidara i Sasori 2 miesiące po ślubie siedzieli naprzeciwko jego kuzynostwa, Temari, Kankuro i nowego króla Gaary.
Naruto wstał ze swojego miejsca i przeczyścił gardło. Wszyscy spojrzeli na niego, a Sasuke złapał Arato sadzając go na kolanach.
- Chciałbym, życzyć wam wszystkim dobrego nowego roku. By każdemu z was szło po myśli.- Spojrzał na brata i uśmiechnął się.- I by moja bratanica urodziła się zdrowa i silna.
Deidara uśmiechnął się i położył dłoń na brzuchu gdzie poczuł łagodne kopnięcie.
Nigdy nie sądził, że jego życie, aż tak się zmieni. Ale dziękuje Hidanowi, że pomógł Sasoriemu. Teraz ma cudowną rodzinę i na nic by ich nie zmienił.

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 27

Przepraszam na błędy, jeżeli się jakieś pojawią. One shot pojawi się prawdopodobnie jutro.

Deidara stał oparty o futrynę drzwi i patrzył z rozczuleniem na obrazek przed nim. Sasori leżał  na plecach w łóżku. Na jego klatce piersiowej spał skulony Saori. Jedna ręka Sasoriego była pod jego głową, a druga obejmowała opiekuńczo chłopca. Deidara wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił zdjęcie, od razu robiąc je jako tapetę. Poszedł do łózka i usiadł koło czerwonowłosego. Okrył dokładnie Saoriego czarnym kocykiem, który maił na sobie i pocałował jego czerwone włosy. Nagle poczuł na swojej dłoni, cieplejszą i większą dłoń Spojrzał na męża i uśmiechnął się
- Jak drzemka?- Spytał całując nos brązowookiego.
- Dobrze.- Spojrzał na swojego synka i uśmiechnął się.- Która godzina?
- Po 16. Za chwilę wszyscy się do nas zejdą, dlatego chciałem cię obudzić. Saori pewnie też się obudzi na jedzenie i zmianę pieluszki.
Jak na zawołanie można było usłyszeć skomlenie chłopczyka. Jego brązowe oczka mrugały, a z ust wyleciał niebieski smoczek. Złapał w swoje małe rączki kocyk i zaskomlał głośniej. Deidara wziął malucha na ręce i przytulił do swojej piersi.
- Ja go nakarmię.- Powiedział blondyn, gdy wstawał z łóżka. Zszedł na dół prosto do kuchni. Wziął do ręki gotową butelkę z mlekiem i dał Saoriemu. On od razu złapał butelkę swoimi małymi rączkami patrząc prosto na Deidare. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi oznajmiając o gościach.
- Otworzę!- Krzyknął Sasori schodząc po schodach. Otworzył drzwi i zobaczył uśmiechniętą Konan oraz Nagato i Yahiko.
- Część.- Przywitał się czerwonowłosy wpuszczając przyjaciół do środka.
- Gdzie jest mój mały chłopiec?- Spytała podekscytowana dziewczyna.
- W kuchni z Deidarą.
Konan pisnęła szczęśliwa i pobiegła do kuchni. Deidara spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.
- Cześć Konan.- Przywitał się.
- Cześć.- Przytuliła blondyna i spojrzała na chłopca w jego ramionach.- No cześć kochanie.- Zagruchała gilgocząc go po nóżce. Chłopczyk pisnął i kopnął nóżką. Konan zaśmiała się i pocałowała jego główkę. Deidara odłożył pustą butelkę na blat i wziął do ręki ścierkę.- Mogę go odbić? Mogę? Mogę?
- Dobrze.
Podał Saoriego Konan, która położyła ścierkę na ramieniu i zaczęła klepać plecki chłopca. W tym samym czasie do kuchni weszli Yahiko, Nagato oraz Sasori.
- Yahiko, Nagato witajcie.- Przywitał się Deidara.- Chcecie coś do picia?
- Kawę poproszę.- Powiedział Nagato.
- A ja herbatę.- Odezwał się Yahiko.
- A ty Sasori?
- Nie chcę nic, dziękuje. Będziemy w salonie.
- Dobrze.
Podszedł do kuchenki i włączył wodę. Usłyszał dzwonek do drzwi i po chwili głos Itachiego i Kisame. Spojrzał na Konan. która wycierała usta chłopca. Położyła ścierkę na stole i ułożyła go wygodnie w ramionach.
- Zmienię mu pieluszkę i położę na drzemkę.- Oznajmiła.
- Konan, ja to zrobię. Jesteś gościem.
- Absolutnie nie. Dziś ja mam przy nim dyżur. Ty idź do salonu. Zajmę się nim.
- Na pewno?
- Zdania nie zmienię. Idź, idź.
Deidara jedynie pokiwał głową i poszedł do salonu, by przywitać się z pozostałymi gośćmi. Usiadł koło Sasoriego, który od razu go objął.
- Jak tam u was? Wysypiacie się?- Spytał Itachi.
- Wszystko dobrze. Wiadomo budzi nas w nocy, ale mamy dyżury. Raz ja, raz Sasori.- Powiedział Deidara. Spojrzał na Konan, która wróciła z Saorim do salonu. Położyła go do kołyski, koło Sasoriego i usiadła na dywanie.
- Jest przesłodki.- Powiedziała dziewczyna
- Dla ciebie wszystkie dzieci są słodkie.- Oznajmił Hidan. Konan jedynie wytknęła na niego język i okryła chłopca szczelnie kocykiem.
- Możesz od niego odejść Konan, nie ucieknie.- Odezwał się Nagato śmiejąc się
- Nie mam takiego zamiaru. Nie zbyt często mogę go widzieć, więc nadrabiam.
Deidara zaśmiał się i usiadł wygodnie w ramionach czerwonowłosego. Takich przyjaciół to ze świecą szukać.

Sasori siedział na fotelu, a na jego kolanach leżał Saori. Jego oczka świeciły szczęśliwie, a na twarzy miał szeroki uśmiech. Czerwonowłosy trzymał w jednej ręce grzechotkę, a w drugiej małego hipcia.
Zagrzechotał zabawką, a Saori zapiszczał szczęśliwie wyciągając małe rączki w stronę zabawki. Sasori pocałował główkę synka i podał mu hipcia. Chłopczyk złapał go i zaczął ślinić rączkę hipcia. Czerwonowłosy wziął Saoriego na ręce i zaprowadził do salonu, gdzie na kanapie leżał Deidara. Gdy ich zobaczył usiadł i wyciągnął ręce w stronę synka. Saori spojrzał na niego swoimi brązowymi tęczówkami i zapiszczał szczęśliwie. Blondyn uśmiechnął się i pocałował czerwoną główkę synka.
Sasori usiadł koło niego i objął go przyciągając do siebie.
- Pójdę z nim dzisiaj na spacer.- Powiedział Deidara patrząc jak Saoriemu zaczynają kleić się oczka.
- Jesteś pewny?- Spytał się Sasori.
- Tak. Chcę byś dziś odpoczął. Nakarmię go oraz przewinę i pójdziemy na spacer, prawda kochanie?- Zagruchał do synka, który machnął przed nim rączką.
- Dobrze, ale bądź ostrożny. Jeżeli by się coś działo dzwoń do mnie.
- Oczywiście Danna. Nie musisz się martwić.
Pocałował go w usta i wstał z chłopcem. Poszedł do pokoiku po drodze zabierając butelkę z mlekiem. Dał Saoriemu butelkę, który od razu zaczął pić. Po kilku minutach butelka była pusta, a maluszek miał ubraną czystą pieluszkę i ciepłe ubranka. On sam ubrał na siebie ciepłe ciuchy i zszedł na dół. Włożył synka do wózka okrywając go grubym czerwonym kocem. Wsadził do buzi smoczek i podał hipcia, który został przytulony przez małe rączki.
Deidara ubrał na siebie płaszcz i owinął się szalikiem. Sasori podszedł do męża i objął go mocno.
- Nie bądź za długo, nie chcę bycie byli chorzy.
- Dobrze, Danna. Będziemy w domu za godzinkę, a ty się połóż.
Pocałował go w suta i prowadząc wózek wyszedł z mieszkania.
Tego dnia było dość ciepło, jak na luty. Słonko świeciło ogrzewając ziemię, a dzieci bawiły się w śniegu. Blondyn poprawił kocyk na śpiącym dziecku i wszedł powoli do parku. Tutaj było cicho i dużo ludzi na spacerach. To było miejsce dla niego.
- Deidara?- Usłyszał bardzo znany mu głos. Przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Spojrzał na swoje śpiące dziecko i powoli się odwrócił.
- Madara.- Wyszeptał ze strachem. Czarnowłosy patrzył to na Deidare, to na wózek za nim. Wreszcie spojrzał w niebieskie tęczówki, które patrzyły na niego ze strachem.
- Zmieniłeś się.- Przyznał brunet.
- A ty w ogóle.- Prychnął blondyn. Chciał jak najszybciej wrócić do domu. Nie che z nim rozmawiać. Nawet nie chciał go widzieć.
- Dei...
- Wybacz, ale muszę wracać do domu.- Powiedział szybko niebieskooki. Odwrócił się i chciał iść, gdy usłyszał jego głos.
- Masz dziecko.- Powiedział. Deidara zmarszczył brwi i odwrócił do niego głowę.
- Tak, mami co ci do tego?- Próbował nie wybuchnąć.- Muszę iść.- Powiedział i szybkim krokiem poszedł do wyjścia z parku. Nie dowrócił się. Nie ma takiego zamiaru. Nie zauważył jak Madara zaciska pięści i zdenerwowany chciał za nim iść, ale gdy zobaczył znaną mu pomarańczową czuprynę i złowrogie fioletowe oczy, zrezygnował.
Deidara był już przy bramie parku, gdy usłyszał skomlenie z wózka. Spojrzał na załzawione brązowe tęczówki. Wypuścił z ust smoczek i wyciągnął do niego ręce. Blondyn zatrzymał się przy ławce i wziął Saoriego na ręce przytulając go mocno do siebie. Poczuł w swoich oczach łzy. Właśnie do niego dotarło, że spotkał Madarę. Nie chciał go nigdy widzieć, ale stało się. Spotkał go. Tak strasznie się bał.
Poczuł na swoim ramieniu dotyk. Podskoczył przestraszony bardziej przytulając syna.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.- Szepnął Yahiko. Oczywiście widział wszystko, bo to on dzisiaj maił obserwować Madarę. Gdy tylko zobaczył z kim rozmawia szybko chciał interweniować. N szczęście nic nie musiał robić, ale widział jak bardzo Deidara to przeżywa.
- Yahiko.- Szepnął.
- Chodź, odprowadzę was do domu.
Blondyn pokiwał głową i trzymając Saoriego poszedł za Yahiko, który zabrał ze sobą wózek. Po 10 minutach dotarli do mieszkania. Sasori oczywiście już wiedział. Gdy tylko weszli do domu, podszedł do męża i syna mocna ich przytulając.
- Nic wam nie jest?- Spytał patrząc na nich.
Blondyn uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Wszystko z nami w porządku.- Powiedział ze łzami w oczach. Sasori mocno go przytulił gładząc po głowię.
- Wszystko będzie dobrze. Już go nie spotkasz, nie spotkasz.- Szeptał mu do ucha. Nie pozwoli by Madara znowu z nim rozmawiał. Nie pozwoli.