niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 9

 Nareszcie wakacje! Tylko o tym marzyłam. Zapraszam na kolejny rozdział.
9 tydzień ciąży
Sasori i Deidara jechali właśnie w stronę Kakuzu i Hidana, na następne spotkanie Akatsuki. Blondynek był bardzo podekscytowany ponownego zobaczenia przyjaciół. Z uśmiechem na twarzy spojrzał na Sasoriego, który prowadził.
- Sasori no Danna, mogę ci zadać pytanie?- Spytał niebieskooki. Czerwonowłosy spojrzał kątem oka na partnera i uśmiechnął się.
- Oczywiście, pytaj o co chcesz.
- Skąd wymyślono nasze płaszcze?- Spytał przyglądając się czarnemu płaszczowi w czerwone chmurki, który miał na sobie.
- Te płaszcze wymyślili Konan i Nagato. Jak dobrze wiesz, rodzice Konan, Yahiko i Nagato umarli w katastrofie samolotowej. Tego samego dnia stworzyli Akatsuki oraz płaszcze. Czarny kolor miał oznaczać żałobę, a czerwone chmurki krew z nieba.
- A te kreski na naszych opaskach na czole?
- Jak dobrze pamiętasz, te ochraniacze, każdy nosił w naszej szkole. Znak na opasce oznacza gdzie się urodziliśmy. Ty w Iwagakure, a ja w Sunagakure. Nagato wymyślił by skreślić ten znak. Miało to oznaczać iż nie ważne skąd pochodzimy, czy gdzie się urodziliśmy, ważne jakimi ludźmi jesteśmy dla innych.
Deidara był bardzo zdumiony. Nie wiedział, że tyle rzeczy ukrywa się w jednym przedmiocie.
- Ciekawe czego się jeszcze dowiem.
Sasori zaśmiał się i pogłaskał go po jedwabnych blond włosach.
Po godzinie dojechali do posiadłości Hidana oraz Kakuzu. Każdy z Akatsuki był bardzo bogaty. Chyba najbardziej właśnie Hidan i Kakuzu.
Sasori i Deidara wysiedli z samochodu i weszli na taras. Weszli do mieszkania i do razu usłyszeli krzyk Hidana.
- Na Jashina co to ma być Kakuzu?!
Małżeństwo zaśmiało się pod nosem. Cały Hidan. Weszli do salonu i zobaczyli Kakuzu siedzącego na fotelu oraz Hidana mierzącego go wzrokiem.
- Cześć chłopaki.- Przywitał się blondyn. Hidan odwrócił głowę w ich stronę.
- O! Witajcie. Przyszliście w samą porę by zobaczyć morderstwo.- Białowłosy uśmiechnął się złowieszczo.
- Hidan, naprawdę nie chcę cię zamykać za kratami.- Usłyszeli głos Paina. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie.
- Nie zrobiłbyś tego!- Zaprotestował albinos.
- Masz racje. Prędzej do psychiatryka.- Zgodził się Yahiko.
Deidara zaśmiał się i usiadł koło pomarańczowowłosego. Hidan tylko prychnął i usiadł na oparciu fotela gdzie siedział Kakuzu. Sasori usiadł koło blondyna i objął go przyciągając do siebie.
- A o co się w ogóle złościłeś?- Spytał Sasori
- Ten tutaj siedzi sobie na dupie i nic nie robi, a ja muszę latać w ten i nazad.
- Kakuzu.- Zbeształa go Konan wychodząc z kuchni.- Powinieneś chodź raz mu pomóc. To naprawdę nic wielkiego.
Szatyn tylko przewrócił oczami, ale zgodził się z Konan. Po chwili do pokoju wszedł Zetsu oraz Tobi.
- Deidara senpai!- Wykrzyczał brunet- Tobi tęsknił na tobą!
- Tak, tak ja za tobą też tęskniłem.
Tobi zapiszczał i usiadł na dywanie spoglądając na telewizor, a Zetsu usiadł koło Paina.
- No to co?! Zaczynamy zabawę!- Usłyszeli krzyk Kisame, a potem jego jęk. Wszedł wraz z Itachim trzymając się za głowę.
- Jak jeszcze raz krzykniesz mi do ucha dostaniesz dwa razy mocniej!- Wywarczał do niego starszy Uchiha.
Kisame spojrzał na niego przepraszająco i pocałował go w czubek nosa.
- Przepraszam Itachi-chan.- Brunet tylko westchnął i usiadł na drugim fotelu.
Po zjedzonym obiedzie, które zrobił Kakuzu co zdziwiło wszystkich zasiedli do telewizora. Deidara wszedł na piętro i wślizgnął się do pokoju Hidana i Kakuzu. Podszedł do parapetu i usiadł na nim. Wyjął telefon i zaczął wyszukiwać coś w internecie. Po jakimś czasie, ktoś otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
- Dei? Co ty tu robisz?- Usłyszał głos Itachiego. Blondyn odwrócił sie i zobaczył bruneta i Hidana.
- Odpoczywam od hałasu.- Powiedział i odwrócił wzrok na wyświetlacz komórki. Hidan i Itachi spojrzeli na siebie zdziwieni i powoli podeszli do chłopaka. Gdy Deidara nie jest w humorze to najlepiej trzymać się do niego z daleka.- A wy co tu robicie?
- Szukaliśmy cię.- Odpowiedział Hidan i w tym samym czasie do pokoju wszedł zdenerwowany Sasori. Jego oczy rozglądały się po pokoju i gdy stanęły na blondynie odetchnął z ulgą. Podszedł do niego i pocałował w czubek głowy.
- Deidara, widać, że nie masz humoru. Chcesz posłuchać opowieści z lat szkolnych?- Spytał brunet. Zaciekawiony blondyn spojrzał na niego odkładając telefon na parapet. Pokiwał ochoczo głową dając znać by czarnooki opowiadał.
- Mów chce wiedzieć!
- Chcesz wiedzieć, jak nasza trójka dołączyła do Akatsuki?
- Tak!- Wykrzyczał uradowany blondyn. Im więcej tym lepiej.
- Dobrze. Ja, gdy przyszedłem do szkoły pierwsze co zrobiłem to wpadłem na kogoś. Tym kimś był Kisame. Przeprosił i przedstawił mnie innym. Paina znałem do kilku lat wiec od razu spytał się czy bym chciał do nich dołączyć. Od razu się zgodziłem.- Powiedział Itachi.
- Ja dołączyłem gdy pomogłem Nagato. Zaczepiło go kilku kolesi, więc mu pomogłem. Podziękował mi i okazało się, że chodzimy razem to klasy. Przedstawił mnie Yahiko i Konan i tak tu jestem.- Zaśmiał się Sasori.
- A o mnie to wiesz. Kakuzu spotkał mnie na korytarzu całego poobijanego. Zabrał mnie do pielęgniarki i spytał co się stało. Zajął się tamtymi chłopakami, a mnie zaprosił do swojego grona.- Powiedział Hidan.
- Każdego z nas coś złego spotkało. Pain, Konan i Nagato zginęli rodzice w katastrofie. Sasori również stracił rodziców. Kakuzu rodzice oraz moi, a najbardziej ojciec nie przepadali za nami odkąd dowiedzieli się, że jesteśmy gejami. Orochimaru został wyrzucony z domu w wieku 15 lat, Kisame tak samo, ale w wieku 17 lat. Hidan od małego był prześladowany, a rodziców nie miał. Tylko Zetsu i Tobi mają dobrze. Rodziny im nie dokuczali, ale w szkole byli prześladowani. Każdy przez coś przeszedł.- Powiedział brunet smutnym głosem. Jego ojciec bardzo go kochał dopóki nie dowiedział się, że jest innej orientacji. Brzydził się nim, aż do dnia gdzie Sasuke dowiedział się, że jest w ciązy. Od tej pory jest coraz lepiej.
Rozmawiali tak jeszcze trochę dopóki  Deidara nie zasnął na ramieniu Sasoriego. Położono go na łóżku i przykryto kołdrą. Trójka chłopaków wyszła po cichu i zeszła na dół do innych. Można powiedzieć, że dzień był udany.
 

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 8

Nareszcie mam koniec nauki. Oceny wystawione i wreszcie mogę dalej pisać:) Zapraszam do czytania.

9 tydzień ciąży
Nikt nie lubi wstawać rano. Wychodzić z cieplutkiego łóżka i wychodzić wcześnie rano z domu. Ale niestety takie życie. Dzieci i młodzież wstaje do szkoły, a dorośli do pracy.
Dzisiejszego dnia Sasori wraz z Deidarą już o 6:30 byli na nogach i jedli ciepłe śniadanko. Jak obiecał mu blondyn, dzisiaj idzie z nim na uczelnie. Chce zobaczyć jak bardzo są zdolni jego uczniowie i może któregoś z nich weźmie na praktyki do siebie. Naprawdę przyda mu się pomoc w jednej z galerii.
Deidara wziął ze stołu puste tarzeche i włorzył do zmywarki.
- Kochanie, na pewno chcesz iść ze mną?- Spytał się Sasori chyba z trzydziesty raz. Deidara przewrócił oczami i uśmiechnął się.
- Na pewno. Chce zobaczyć jakich masz zdolnych studentów.
Po godzinie para była już ubrana i w drodze na uczelnie. Radio cicho grało, a za oknami było widać ludzi, którzy szli do pracy i szkoły.
Po 15 minutach dotarli na miejsce. Sasori zgasił silnik i wyszli z samochodu. Weszli do środka i skierowali się do pokoju nauczycielskiego. Gdy weszli zobaczyli Kisame, który z gabinetu zrobił burdel.
- Witaj Kisame.- Przywitał się Deidara. Kisame odwrócił się i z uśmiechem podszedł do dwójki przyjaciół.
- Witajcie. Sasori wiesz gdzie rzuciłem papiery dla Tsunade?- Zaśmiał się nerwowo granatowłosy.
- Chyba zostawiłeś u siebie w sali.
- Dzięki Sasori, ratujesz mi tyłek.
Sasori i Deidara zaśmiali się. Czerwonowłosy zabrał potrzebne papiery wraz z blondynem poszli w stronę klasy. Niestety koło niej zobaczyli blondowłosą dziewczynę. Sasori na śmierć o niej zapomniał. Naprawdę chce już skończyć ją uczyć. Podeszli do sali i brązowooki otworzył drzwi.
- Dzień dobry profesorze.- Przywitała się dziewczyna. Jej wzrok przeniósł się na Deidare, który stał koło Sasoriego. Dziewczyna od razu zrobiła się zazdrosna.
- Witaj Makiko. Poczekaj, aż wszyscy uczniowie nie wejdą dobrze?
- Oczywiście.- Zatrzepotała rzęsami i Deidarze, aż zrobiło się niedobrze. Nienawidzi takich ludzi.
Małżeństwo weszło do sali i niebieskooki od razu usiadł na wygodnym fotelu. Sasori uśmiechnął się i położył papiery na biurku.
- Ta dziewczyna jest straszna.- Oznajmił Deidara kręcąc się na fotelu.
- Też tak uważam. Musze jeszcze wytrzymać dwa miesiące i nie kręć się na krześle.
Po 10 minutach klasa była cała wypełniona studentami. Drzwi się zamknęły i Makiko stanęła koło biurka.
- Posłuchajcie mnie teraz bardzo uważnie.- Zaczął Sasori Każda para oczu stanęła na nim.- Dziś mamy bardzo wyjątkowego gościa, więc będziecie mieli się czym zająć.
Deidara wstał z fotela i podszedł do Sasoriego. Każdy w pomieszczeniu miał oczy jak promy kosmiczne.
- Jak pewnie wiecie nazywam się Deidara Akasuna.- Tu tym bardziej wszyscy byli zszokowani. Najbardziej praktykantka Sasoriego..- Przez dwa dni będziecie mieli za zadanie namalować na płótnie modelkę. Te osoby, które namalują obraz, który mi się spodoba, zostaną odpytane z historii sztuki i jeżeli będzie chciał, zostanie moim praktykantem. Jeżeli dobrze będziecie się spisywać może dostaniecie prace. Ale to zobaczymy. Teraz bym chciał żebyście przygotowali sobie swoje miejsce do pracy.
Wszyscy jak na komendę wstali i zaczęli szykować się do pracy. Deidara odwrócił się i pościł oczko do Sasoriego. Otworzył drzwi sali i zaprosił do środka modelkę. Wszyscy byli już gotowi.
- Czas macie do jutra. Będziecie malować tutaj. Od teraz zależy o waszej przyszłości. Może niektórym wam się uda. A więc do dzieła.
Modelka zdjęła swój szlafrok, a studenci zaczęli malować. Deidara usiadł na fotelu i skanował wzrokiem uczniów. Sasori podszedł do męża i pocałował go w policzek.
- Ale ich zaangażowałeś. Nigdy tak nie pracowali.
- Teraz wszystko zalerzy od nich.
Przez kilka godzin wszyscy ze skupieniem malowali. Deidara i Sasori chodzili koło nich i oglądali ich działania. Deidara na razie wybrał tylko jedną osobę, która zaczynała malować od podstaw. Tak jak powinien malować malarz. Po skończonych lekcjach małżeństwo wróciło do domu. Sasori zabrał się za robienie obiadu, a Deidara położył się na kanapie. Po chwili słyszał swój telefon. Wziął go do ręki i zobaczył kto dzwoni. Naruto. Od razy odebrał.
- Naruto?
- Cześć Nii-san. Nie przeszkadzam?- Spytał wesoły Naruto.
- Nie, oczywiście, że nie. Coś się stało?
- Możemy do was wpaść? Mamy wam coś do powiedzenia.
- Jesteśmy w domu, więc chodźcie.
- Dzięki, zaraz będziemy.- Powiedział blondyn i rozłączył się. Deidara odłożyłtelefon i usiadł.
- Sasori! Za chwilę przyjdą Naruto i Sasuke!
Po 10 minutach wszyscy siedzieli w salonie.
-  No to o czym chcieliście nap powiedzieć? - Spytał Deidara.
- Byliśmy na wizycie u Itachiego i okazało się, że będziemy mieć bliźnięta.
Deidara, aż zapiszczał ze szczęścia. Wstał i mocno przytulił brata i przyjaciela. Sasori także do nich dołączył.
- Gratuluje! Rany, ale się cieszę! Dwa malutkie szkraby!
- Ale się cieszysz.- Zaśmiał się Naruto.
- No bo jak tu się nie cieszyć? Ale fajnie. Jeszcze raz gratuluje.
Wszyscy się uśmiechnęli. Sasuke i Naruto zostali na obiedzie. Po jedzeniu pożegnali się i wyszli z mieszkania. Sasori objął męża od tyłu i zatrzymał ręce na brzuchu Deidary. Blondyn uśmiechnął się i oparł o klatkę piersiową męża. Wszystko dobrze się układa. Na lepsze.