sobota, 31 października 2015

Rozdział 22

28 tydzień ciąży
Po 3 tygodniach stan zdrowie Deidary był zniewalający. Pamiątką po wypadku jest tylko strup na czole. Itachi pozwolił na normalne funkcjonowanie w wychodzenie z domu. Był pewny, że zawroty i ból głowy nie pojawi się.
Tego dnia Sasori i Deidara razem poszli na zakupy. Musieli kupić ubranka dla małego króliczka, oraz ubrania dla samego blondyna. Weszli do galerii i skierowali się do sklepu dla niemowląt. Deidara przytulił się do boku męża, a Sasori obejmował go ciasno ramieniem. Każdy z nich miał uśmiech na twarzy. Jego brzuch był coraz większy i dumnie go pokazywał. Położył dłoń na nim i poczuł jak mała nóżka odbija się o jego rękę.
- Jest dziś bardzo ruchliwy.- Powiedział Deidara wychodząc do sklepu.
- Pewnie jest podekscytowany nowych ubrań.- Rzekł Sasori całując blond głowę.
Deidara puścił rękę brązowookiego.i podszedł do jednego przedziału dla chłopców. Stanął przed wieloma śpioszkami, które rozczulały serce blondyna. Wziął z wieszaka jedne całe niebieskie i brązowe. Odwrócił się i zobaczył Sasoriego, który stał koło niego, a w rękach trzymał dwa przeurocze ubranka. W lewej miał ubranko białego króliczka, a w prawej miał czapeczki z króliczymi i kocimi uszkami.
- Sasori, jakie one są słodkie.- Zapiszczał Deidara podchodząc do niego. Czerwonowłosy zabrał od Deidary śpioszki i włożył do trzymanego koszyka.
- Chodź, znajdziemy coś jeszcze.
Kupili jeszcze zielone śpioszki oraz bardziej wyjściowe ubranka. Dodatkowo zabrali jeszcze brązowego pluszowego misia i białego króliczka, grzechotki i inne zabawki.
Gdy wszystko kupili, poszli do drugiego sklepu, gdzie Deidara kupił sobie nowe ubrania. Niestety w stare już się nie mieścił.
Po zakupach wrócili do domu. Deidara wszedł na górę, do pokoiku ich synka i schował ubranka, a zabawki poukładał. Małego, białego króliczka położył w łóżeczku malca.Wyszedł z pokoju i wszedł do ich sypialni. Poukładał swoje rzeczy do szafy i położył się do łóżka. Był bardzo zmęczony. Te zakupy go wykończyły. Sasori wszedł do pokoju i podszedł do blondyna całując go w czubek czoła.
- Prześpij się kochanie. Widzę, że jesteś zmęczony.
Deidara pokiwał głową i zakopał się pod kołdrą. Sasori wyszedł z sypialni i poszedł do biblioteki gzie zaczął oglądać zdjęcia. Otworzył album na zdjęciu szkolnym. Uśmiechnął się na wspomnienie, tamtego dnia.
Był słoneczny dzień. Sasori i Deidara siedzieli sobie pod drzewem na podwórku szkolnym. Była długa przerwa i czekali na resztę Akatsuki. Zaczynał się drugi semestr 2 klasy liceum. Coraz więcej sprawdzianów i ocen. Każdy miał dość
- Gdzie oni są?- Spytał się Sasori. Naprawdę, przy wszystkich chciał zadać TO pytanie Deidarze. Ale ich nadal nie ma.
- Zobacz, właśnie idą. Nie gorączkuj się Danna.- Uśmiechnął się blondyn.
- Po prostu nienawidzę czekać.
Nagato podbiegł do dwójki chłopaków i uiadł na trawie.
- Jesteśmy!- Zaśmiał się czerwonowłosy.
- Dłużej nie można było?- Spytał Sasori.
- Nie przesadzaj. Raz możesz poczekać.- Powiedział Itachi kładąc się na trawie. Wszyscy przycupnęli i spojrzeli wyczekująco na brązowookiego. O jego planie wiedzieli tylko Itachi i Yahiko, dlatego brunet podał mu niewidocznie prezent dla blondyna. To, że miał dziś urodziny dawało mu więcej wiry.
- Deidara- Zaczął. Blondyn czerwony na twarzy spojrzał na przyjaciela.- Jesteś dla mnie bardzo ważny odkąd pojawiłeś się w naszej klasie. Codziennie coraz bardziej mi się podobałeś. Deidara kocham cię najmocniej na świecie.
Blondyn cały czerwony i ze łzami w oczach mocno przytulił przyjaciela. Sasori od razu odwzajemnił uścisk. Niebieskooki zobaczył uśmiechniętych przyjaciół. Wiedział, że dobrze wybrał.
- Ja ciebie też kocham.
Wszyscy zebrani zaczęli klaskać i gratulować. Sasori życzył mu wszystkiego najlepszego i podarował prezent oraz pocałował go w usta. I teraz wiedział, że ma cały swój świat w ramionach.
Uśmiechnął się na wspomnienie i zamknął album. Wyszedł z biblioteki i wszedł do sypialni. Położył się koło blondyna przytulając go od tyłu tym samym obejmując rękoma brzuch. Pocałował go w głowę i sam zasnął trzymając swój mały świat.

sobota, 24 października 2015

Rozdział 21

25 tydzień ciąży
Itachi kończył swoją przerwę w pracy, gdy przybiegł do niego pielęgniarz.
- Doktorze, przyjeżdżają trzy karetki z wypadku.
Itachi spojrzał na niego i wybiegł ze szpitala czekając na pojazdy. Kazał jeszcze by inni lekarze zajęli się nowymi pacjentami.
- Co się wydarzyło?- Spytał.
- Wiemy tylko, że był wypadek samochodowy z czterema samochodami.
Nagle usłyszeli syreny karetek. Wszystkie trzy podjechały pod szpital. Jedna została otwarta i brunet szybko podszedł. Przerażony spojrzał na zakrwawioną głowę Deidary. Wziął od ratownika kartę i przeskanował ją wzrokiem.
- Mocne uderzenie głową o szybę. Jego stan jest stabilny. Ciśnienie krwi w normie.- Powiedział jeden z ratowników. Itachi pokiwał głową i oddał kartę.
- Zabrać go na sale. Ja się nim zajmę.- Spojrzał na przyjaciela.- Deidara spokojnie, wszystko jest w porządku. Wszystkim się zajmę. Powiedź mi czy coś cię boli?
- G...Głowa.- Powiedział szeptem.
Wjechali na sale i Itachi zaczął sprawdzać jego stan. Przechylił jego głowę by zobaczyć ranę, na samo szczęście nie głęboką. Wziął do ręki latarkę i zaświecił blondynowi do oczu. Przesłuchał go i zmierzył ciśnienie.
- Sakura- Spojrzał na różowowłosą.- Podaj leki przeciwbólowe dostosowane dla ciężarnych do kroplówki.
- Dobrze.- Powiedziała i wybiegła z sali.
- Ino zajmij się jego raną na głowie.
- Oczywiście.
- Karin, przywieź tutaj ultrasonograf. Będzie nam potrzebny by zobaczyć czy nic nie jest z dzieckiem.
Gdy głowa Deidary była zabandażowana, Itachi zaczął włączać ultrasonograf. Podwinął jego koszule i głowicą zaczął jeździć po brzuchu. Wreszcie zatrzymał głowice i zaczął przyglądać się. Po chwili odetchnął z ulgą i spojrzał na przyjaciela.
- Z dzieckiem wszystko w porządku, nie musisz się martwić. Jest zdrowe i nie ma żadnych uszkodzeń.
- To dobrze. Rany, bardzo się martwiłem.
- Na samo szczęście nie potrzebnie. No dobrze, daję ci spokój. Twoje obrażenia nie są straszne, więc prawdopodobnie szybko wyjdziesz. Teraz odpoczywaj.
- Dobrze i dziękuje.
Itachi wyszedł z sali i poszedł korytarzem do swojego gabinetu. Nawet nie przeszedł dwóch metrów, a prawie wpadłby na niego zdyszany Sasori.
- Itachi, gdzie Deidara?! Co z nim jest?! Czy wszystko w porządku z ni i dzieckiem?!
- Sasori, uspokój się. Z Deidarą i dzieckiem wszystko w porządku. Są cali i zdrowi. Nic im nie zagraża. Chodź, pójdziemy do niego.
Sasori pokiwał głową i podążył za przyjacielem. Gdy weszli, Deidara spojrzał na nich i uśmiechnął się.
- Sasori.
Czerwonowłosy szybko podszedł do męza i mocno przytulił. Blondyn od razy odwzajemnił uścisk. Trochę się odsunęli i Sasori pocałował miejsce gdzie na czole miał bandaż oraz jego brzuch.
- Tak się martwiłem.- Powiedział.
Deidara uśmiechnął się i pocałował go w czubek głowy,a Itachi podszedł do nich z uśmiechem.
- Deidara.- Spojrzał na przyjaciela.- Wydaje mi się, że jeszcze dziś będziesz mógł wyjść. Masz tylko ranę na głowie, która szybko się zagoi. Wiem, że wyzdrowiejesz szybciej w domu niż tutaj.Chce żebyś przez cztery, pięć dni leżał w łóżku i nie schodził sam po schodach, dobrze?
Deidara pokiwał głową i bardziej przytulił się do Sasoriego.
- Dobrze, idę zrobić wypis i dać wam receptę na lek przeciwbólowy. Na pewno, będzie jeszcze cię boleć głowa.- Powiedział i wyszedł z sali.
Sasori pomógł ukochanemu wstać z łóżka oraz ubrać się. Bardzo się cieszył, że blondyn wyszedł z tego wypadku prawie bez szwanku. Itachi dał im wypis i życzył bezpiecznej drogi. Wiedział, że Sasori nie opuść teraz Deidary dalej niż na metr.

sobota, 17 października 2015

Rozdział 20

 Życzę miłej lektury :)

25 tydzień ciąży
Sasori siedział w pokoju króliczka i mieszał niebieską farbę. Pokój do połowy był pomalowany na zielono, a druga połowa będzie na niebiesko. Wziął się za malowanie pokoju. Oczywiście Deidara chciał pomóc, ale Sasori mu na to nie pozwolił. Dlatego blondyn siedzi w bibliotece i czyta książkę.
Wstał i nałożył na ścianę ostatnią warstwę niebieskiego. Gdy skończył wziął mały pędzelek, namoczył go czarną farbą i zaczął rysować na wyschniętej, zielonej ścianie. Po skończonym malowaniu spojrzał na ściany dumnie. Niebieskie ściany były ozdobione ptaszkami, króliczkami i innymi zwierzątkami, a zielone ściany były ozdobione czerwonymi chmurkami z białą obramówką na czarnym tle. Uśmiechnął się i poszedł po Deidare by pokazać mu swoje dzieło. Wszedł do biblioteki i podszedł do zaczytanego chłopaka.
- Cześć kochanie, co tam czytasz?- Spytał spoglądając mu przez ramię.
- Książek dla przyszłych rodziców. Ty też powinieneś zacząć ją czytać.- Powiedział patrząc na męża. Zamknął książkę i wstał z kanapy.- Skończyłeś?
- Tak i chce byś zobaczył.
Wziął chłopaka za rękę i poprowadził go do pokoju ich syna. Deidara stanął w progu i z wielkimi oczami spoglądał na pokoik. Odwrócił się do Sasoriego i mocno go przytulił.
- Wygląda przepięknie.
Sasori uśmiechnął się i położył dłoń na widocznym brzuszku, gdzie poczuł małą rączkę odbijającą się o jego własną.
- Mu też się podoba.
Deidara zaśmiał się i pocałował go w nos.
- To teraz weź się do roboty z meblami, a ja zrobię obiad.
- Dobrze kochanie.- Pocałował go w czoło i zabrał się do roboty. Blondyn zszedł na dół i poszedł do kuchni przyrządzać pyszny obiad.
Wieczorem usiedli przytuleni o siebie, oglądając film sensacyjny. Deidara wtulony w ramię Sasoriego, a jego ręka na zaokrąglanym brzuchu.
- Jutro pojadę do Yahiko. Chce ze mną porozmawiać.
- Dobrze. Zawieść cię?- Spytał patrząc na chłopaka.
- Nie, pojadę taksówką. Jeden raz mnie nie zbawi, a nie chcę byś wyrywał się z pracy tylko po to by mnie zawieść do niego. Dam radę.
- Dobrze, ale zadzwoń, albo napisz gdy będziesz u Paina i gdy będziesz wracać.
- Na twój rozkaz Danna.

Blondyn wsiadł do czerwonej taksówki i podał adres przyjaciela. Przez całą drogę spoglądał przez okno oglądając rodziców pilnujących swoje małe pociechy. Jego ręka powędrowała na brzuch. Od razu poczuł kopnięcie małej nóżki o jego rękę. Uśmiechnął się przymykając oczy.
Taksówka zatrzymała się przed mieszkaniem pomarańczowowłosego. Zapłacił kierowcy i wyszedł z samochodu. Wyjął telefon i wysłał wiadomość do Sasoriego, że bezpiecznie dojechał na miejsce. Schował telefon i wszedł do klatki oraz na piętro. Nie trudził się z pukaniem, od razu wszedł do środka
- Yahiko jestem!- Krzyknął ściągając buty. Fioletowooki wyszedł z kuchni i spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem.
- A pukać to już trudno?- Spytał zaprowadzając przyjaciela do salonu.
- A ty pukasz?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No... nie. Dobra nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.
- A więc słucham.
Yahiko usiadł naprzeciwko blondyna i oparł się o fotel.
- Dzwonił do mnie psychiatra Madary. Dowiedziałem się, że numer telefonu Itachiego i twój ma od niego. Doktor Kabuto nie miał zielonego pojęcia o tym dopóki mu nie powiedziałem.
- Ok rozumiem, ale po co do ciebie dzwonił?
- Sędzia, który prowadził rozprawę Madary kazał mu do mnie zadzwonić bym miał oko na niego przez kilka miesięcy, gdy tu będzie. Dodatkowo Madara dostał nakaz sądowy . Do nas nie może się zbliżać na 10 metrów, a do ciebie i twojej rodziny na 20 metrów.
Deidara odetchnął głęboko i napił się wody, która była na stoliku.
- Ile on tutaj będzie?
- Jak mówiłem kilka miesięcy. Sędzia jak i jego lekarz chcą zobaczyć, czy jest do końca zdrowy. Jeżeli mu odbije, znowu go zamkną.
- Rozumiem. Mam nadzieje, że go nie spotkam.
Rozmawiali jeszcze przez kilka godzin, gdy Deidara nie musiał wracać do domu. Pożegnał się z Yahiko i wyszedł z mieszkania. Zadzwonił jeszcze do Sasoriego, że za 15 minut wróci do domu. Wsiadł do taksówki, którą zamówił jeszcze w mieszkaniu Yahiko i podał adres kierowcy. Nadal rozmyślał nad rozmową. Bardzo by nie chciał żeby Uchiha mieszał się do jego życia. Gdy odwrócił głowę zobaczył oślepiające światło. Po chwili samochód został uderzony z impotentem przez inne auto. Deidara uderzył głową o szybę i poczuł rozrywający ból. Po chwili stracił przytomność.

sobota, 10 października 2015

Rozdział 19

22 tydzień ciąży
 Deidara skanował wzrokiem szafę tym samym wyrzucając niezbędne rzeczy. Wreszcie znalazł to czego szukał. Czarny płaszcz w czerwone chmurki. Wziął go do ręki i położył na kanapie. Przebrał koszule oraz spodnie i nałożył na siebie płaszcz. Niestety zapiąć go już nie mógł.
Położył dłoń na swoim zaokrąglonym brzuchu i poczuł jak o jego rękę odbija się mała nóżka. Uśmiechnął się i wyszedł z sypialni. W salonie czekał na niego Sasori. Uśmiechnął się i podszedł do blondyna by zawiązać na jego czole ochraniacz. Położył dłoń na jego brzuchu i pocałował w usta.
- Gotowy?
- Tak.
Wyszli razem z mieszkania i weszli do samochodu. Sasori odpalił i ruszyli w stronę ich starej szkoły. Dziś było spotkanie absolwentów maturalnych. Wszyscy spotykali się po kilku latach w ich starej szkole. Każdy był podekscytowany by zobaczyć stare miejsce nauki. No oprócz Kisame i Sasoriego. Oni tam są codziennie.
Po 10 minutach dotarli na miejsce. Zobaczyli jak budynek jest oświetlony i było słychać wydobywającą się z budynku muzykę. Wyszli z samochodu i razem poszli w stronę budynku. Zobaczyli, że na miejscu jest już Kisame i Itachi oraz Nagato, Konan i Yahiko. Podeszli do nich by się przywitać.
- Sasori no Danna, przejdziemy się? Chce zobaczyć czy się coś zmieniło.- Poprosił Deidara trzymając ręce na swoim brzuchu. Sasori uśmiechnął się i objął go w pasie.
- Oczywiście kochanie, chodźmy.
Razem wyszli z zatoczonej sali gimnastycznej i zaczęli rozglądać się po szkole. Deidara stanął przy jednej z gablotek, gdzie było zdjęcie całej grupy Akatsuki. Uśmiechnął się na to i przyciągnął męża do siebie. - Sasori, zobacz nasze zdjęcie nadal jest wywieszone.- Sasori objął go od tyłu kładąc rękę na jego widocznym brzuchu.
- No widzisz. Widocznie Kakashi nie maił zamiaru jej zdejmować. Przecież sam powiedział, że jesteśmy jego ulubieńcami.
- Nie prawda. Jego ulubieńcami są Naruto, Sakura i Sasuke.
Sasori zaśmiał się i pocałował go w czubek głowy.
- Masz racje, ale zawsze można pomarzyć.
Po dwóch godzinach zabawa zaczęła się rozkręcać. Wszyscy z Akatsuki byli w komplecie i razem siedzieli przy stoliku. Wszyscy się śmiali i rozmawiali o czasach szkolnych.
- A pamiętacie, jak Jiraya-sensei przebrał Nagato, Konan i Yahiko za żaby? Yahiko chodził naburmuszony przez cały tydzień i w ogóle z nim nie rozmawiał.- Powiedział rozbawiony Hidan- Mam nawet zdjęcie.
- Co?!- Wykrzyknął Pain- Zdjęcie?! Mówiłeś, że je spaliłeś.
- Jest to cudowna pamiątka, nie mogę tego zrobić.
- Sam to zrobię, gdy tylko do ciebie przyjdę!- Powiedział wkurzony.
- Danna- Usłyszał koło swojego ucha cichy szept Deidary.- Jestem zmęczony, możemy wrócić do domu?- Spytał głaszcząc swój brzuch.
- Oczywiście kochanie, jeżeli jesteś zmęczony wrócimy do domu.
Pomógł ukochanemu wstać, pożegnali się z przyjaciółmi i wyszli z budynku. Wsiedli do samochodu i ruszyli do domu.
- Nasz chłopczyk chyba się obudził bo zaczął się ruszać.- Zachichotał niebieskooki czując jak mała rączka odbiła się o jego brzuch. Sasori uśmiechnął się czule i pogłaskał brzuch męża.
- Ma to po tatusiu.
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne.- Powiedział Deidara kładąc głowę na szybie.
Po 10 minutach dotarli do domu. Zdjęli buty oraz płaszcze i poszli do sypialni. Deidara od razu położył się na swojej połówce i zasnął. Sasori wszedł do łazienki by się umyć. Po skończonym  myciu wszedł do łóżka. Alan leżał pomiędzy poduszkami cichutko mrucząc. Czerwonowłosy położył się i przyciągnął do siebie blondyna. Pocałował go w czubek głowy i mocno go przytulił.
- Kocham cię.
Deidara tylko coś mruknął przez sen i bardziej się w niego wtulił. Sasori zachichotał i również po chwili odpłynął.

sobota, 3 października 2015

Rozdział 18

Zapraszam i przepraszam, że krótki, ale mam małe problemy rodzinne. Mam nadzieję, że się spodoba.

20 tydzień ciąży
Deidara leżał na kozetce, a koło niego siedział Sasori trzymając go za rękę. Itachi jeździł głowicą maszyny po brzuchu chłopaka. Zatrzymał się na jednym miejscu i uśmiechnął się
- Nasz mały książę jest zdrowy jak ryba. Tu...- Pokazał palcem na ekran.- Zobaczycie jak ssie kciuk.
Deidara uśmiechnął się przypatrując się maleństwu, które znajduje się pod jego sercem. Wziął od bruneta papier i wytarł swój brzuch. Za pomocą Sasoriego wstał z kozetki i podszedł do biurka Itachiego.
- Od teraz będą cię boleć plecy, co bardzo przeszkadza w spaniu, ale wiem, że dasz radę. Jeżeli by się coś działo zadzwońcie do mnie.
- Oczywiście Itachi, dziękuje.
Pożegnali się i wyszli ze szpitala. Wsiedli do samochodu i ruszyli do domu.
- Danna.- Zaczął blondyn.- Możemy jutro pojechać na zakupy? Potrzebuje nowych spodni.- Powiedział smutnym głosem.
- Kochanie nie smutaj, oczywiście, że pojedziemy.
- Ale Danna, zaczynam być coraz grubszy.
Sasori przewrócił oczami i złapał rękę blondyna.
- Nie jesteś gruby tylko w ciąży. To normalne, że utyjesz kilka kilo. Dziecko też waży kochanie. A ja zawsze będę cię kochać.- Pocałował rękę blondyna i dalej skupił się na drodze. Na ustach Deidary widniał uśmiech. Był szczęśliwy, że ma przy sobie właśnie czerwonowłosego. Bardzo mu pomaga i kocha nad życie. Dobrze pamięta kiedy zaczął ufać Sasoriemu.
Była pora obiadowa. Akatsuki siedzieli na stołówce i jedli lunch. No cóż, Sasori bardziej dźgał niż jadł. Jego wzrok cały czas był na blondynie, którego poznał 2 tygodnie temu. Deidara ani o krok nie opuszczał Yahiko lub Itachiego, a nie długo miało się to zmienić.
Pod koniec lekcji, gdy miał wychodzić usłyszał jak, ktoś go woła. Odwrócił się i zobaczył przed sobą Yahiko.
- Sasori, mogę cię o coś poprosić?- Spytał z nadzieją w głosie.
- Jasne, co chcesz bym zrobił?
- Muszę zostać na dodatkowej chemii, a Itachi na dodatkowej biologii. Zabrałbyś Deidare do domu? Chciałbym wiedzieć, że dotrze bezpiecznie.
- Jasne bardzo chętnie.
I z tymi słowami poszedł w kierunku, gdzie właśnie szedł Deidara. Stanął koło niego i uśmiechnął się. Blondyn, gdy zobaczył czerwonowłosego od razu zarumienił się i spuścił wzrok.
- S-Sasori... 
- Cześć Dei, Yahiko poprosił mnie bym odprowadził się do domu.
- A-Ale nie musisz, n-naprawdę.- Szepnął blondyn.
- Ale chce. To co idziemy?
- Dobrze.
I to stało się rutyną. Codziennie Sasori odprowadzał Deidare do domu. Dzięki temu blondyn zaczął ufać i jemu. I od dawna na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Deidara poczuł jak toś kładzie rękę na jego własną. Odwrócił się i zobaczył uśmiechniętego Sasoriego.
- Jesteśmy na miejscu. Co cię tak rozproszyło?- Spytał pomagając mu wysiąść.
- Wspomnienia- Powiedział Dei.- Wspominałem nasze chwile w liceum.
Sasori zaśmiał się i objął go ramieniem. Gdy byli już w domu, Deidara poczuł ucisk. Skrzywił się i oparł rękę o ścianę, a druga powędrowała na brzuch.
- Dei, kochanie wszystko w porządku?- Spytał przestraszony Sasori
- Tak tylko- Uśmiechnął się.- dziecko kopie.
Sasoriemu aż zaświeciły oczy.
- Naprawdę?- Spytał. Blondyn pokiwał głową i wziął rękę czerwonowłosego na brzuch.- Czuję.- Powiedział uradowany. Popatrzył na męża, który mały łzy szczęścia.
- Kocham cię.
- I ja ciebie też.