sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 29

Sasori siedział na dywanie i patrzył jak jego synek próbuję przewrócić się na plecki. Zaśmiał się, gdy Saori zaskomlał nieszczęśliwy. Czerwonowłosy zabrał go na ręce i pocałował w rumiany policzek.
- Dobrze sobie radzisz kochanie. Nie długo ci się uda.- Wymruczał w jego główkę. Wszedł do salonu i położył go do kojca. Podał mu hipcia, który został od razu przytulony przez Saoriego. Czerwonowłosy pocałował go w czoło i poszedł do kuchni wstawiając wodę na herbatę.
Deidara musiał dzisiaj pojechać do jednej ze swoich galerii. Był tam bardzo potrzebny co Sasori oczywiście rozumiał. Wyłączył gaz i nalał sobie do kubka. Wziął go do ręki i usiadł na kanapie włączając telewizor. Po 15 minutach oglądania filmu usłyszał cichutkie kwilenie. Odstawił prawie pusty kubek i podszedł do chłopca, który kopał w powietrzu nóżkami i rączkami. Z uśmiechem wziął synka na ręce, który od razu się uspokoił.
- Czy mój chłopczyk chciał uwagi?- Spytał wchodząc z nim do kuchni i otwierając lodówkę.- Chyba będzie trzeba zrobić zakupy. Co ty na to?- Spojrzał w te same brązowe tęczówki co jego. W odpowiedzi dostał mały pisk i mała rączka chwyciła jego koszulę. Sasori zaśmiał się i poszedł z chłopcem do pokoju. Położył go na łóżku i wziął z szafy ciepłe ubranka. Zmienił mu pieluszkę i ubrał w niebieskie, ciepłe ubranka. Założył mu skarpetki oraz wziął do ręki czapeczkę oraz kurtkę. Wziął synka na ręce i poszedł z nim do sypialni, by mógł sam się ubrać. Gdy był ubrany zeszli na dół. Saori chichotał rozbawiony patrząc na ojca. Sasori też się uśmiechnął i pocałował go w mały nosek. Ubrał na niego buciki i kurtkę. Poprawił czapeczkę w kształcie króliczka i nałożył mu na głowę. Włożył go do wózka i sam ubrał buty i płaszcz. Wziął mleko oraz kluczę i wyszedł z mieszkania.

Deidara siedział na puchatym fotelu i przyglądał się pracy swoich współpracowników. Był bardzo na nich zły. Jak można zniszczyć obraz? Jak tylko się o tym dowiedział szybko musiał tu przyjechać. Dobrze, że galeria nie jest daleko domu.
Wstał i podszedł do Saia, który poprawiał obraz na ścianie. Gdy zobaczył szefa szybko odwrócił się do niego.
- Sai, mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz.
- Oczywiście. Nigdy więcej się to nie powtórzy.- Powiedział szybko. Nie chciał by go zwolnił. Naprawdę potrzebował tej pracy, a to był wypadek.
- Mam taką nadzieję. Muszę wracać do domu. Masz mieć wszystko na oku. Ufam ci.
- Oczywiście.
Blondyn uśmiechnął się i wziął swój płaszcz ubierając go. Pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł z budynku. Wyciągnął telefon i wybrał numer Sasoriego.
- Tak?- Usłyszał jego głos.
- Część kochanie, właśnie wracam do domu.
- Dobrze. Jak i Saori jesteśmy na zakupach. Jak chcesz możesz do nas przyjść.
- Chętnie. Zaraz przyjdę.
Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Gdy dochodził so sklepu zobaczył kątem oka osobę, która szła z nim odkąd wyszedł z galerii. Odwrócił się i zobaczył po drugiej stronie osobę, której nie chciał widzieć. Madara patrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Ze strachem rozglądał się za jakimiś ludźmi Yahiko, ale nikogo takiego nie znalazł. Szybko dotarł do sklepu i prawie padł na wychodzącego Sasoriego.
- Kochanie, co się stało?- Spytał widząc przestraszonego chłopaka.
- Madara tutaj jest.- Powiedział cicho. Sasori zaczął się rozglądać i zobaczył jak Madara patrzy się na nich, a potem odchodzi. Zmrużył oczy i objął mocno Deidare.
- Chodź, idziemy do domu.- Powiedział i ruszyli do domu.
Gdy dotarli do mieszkania Deidara wziął chichoczącego syna i poszedł z nim do pokoju, by go przebrać. Sasori wziął telefon i zadzwonił do przyjaciela.
- Słucham cię Sasori.- Powiedział Pain.
- Pain, Madara śledził Deidare. Gdy mnie zobaczył od razu odszedł. Czy wy już go nie pilnujecie?
- Mamy go na oku. Niestety, nie mamy już prawa go obserwować, czy chodzić za nim.
- Jak to?- Spytał zdziwiony.
- Kabuto uważa go za pełni zdrowego i Hashirama powiedział, że nie mamy już tego robić.
- I wierzysz jego lekarzowi?
- Nie. Nie ufam mu, dlatego będę mieć was na oku, gdy będziecie gdzieś wychodzić.
- Dzięki Pain. Ja po prostu się martwię.
- Wiem to, ale ja też mam związane ręce. Zbyt długo tego nie będę mógł robić.
- Rozumiem to, ale i tak dziękuje.
- Nie ma sprawy. Muszę kończyć.
- Tak jasne. Do zobaczenia.
- Na razie.
Wyłączył telefon i poszedł na górę, gdzie Deidara właśnie usypiał Saoriego. Podszedł do niego i objął go od tyłu.
- Rozmawiałem z Painem.- Szepnął by nie przebudzić synka
- Tak? I co powiedział?
- Mówił, że nie mogą już go obserwować.
Deidara spuścił głowę i spojrzał na swoje śpiące dziecko. Maluch spał spokojnie w jego ramionach. Uśmiechnął się i pocałował go w główkę.
- On ma nadal nakaz sądowy.
Sasori pocałował go w policzek i mocno przytulił. Blondyn podszedł do łóżeczka i położył do niego synka. Przykrył go kocykiem i włożył do jego buźki smoczek. Odwrócił się do Sasoriego i mocno go przytulił. Czerwonowłosy od razu odwzajemnił uścisk.
- Czemu on to robi?- Spytał niebieskooki.- Czemu on tutaj jest? Czemu nie da mi spokoju? Jeżeli naprawdę jest zdrowy to powinien wyjechać stąd wiedząc co mogę teraz przechodzić. Sasori, gdy go widzę ogarnia mnie strach.
Sasori mocno go przytulił gładząc jego plecy.
- Nie musisz się bać kochanie. Jestem przy tobie i nie pozwolę by tobie, albo Saoriemu się coś stało.
- Ale ja bardzo się boje o was. Wiem, że go ochronisz, ale co z tobą? On może coś tobie zrobić.
- Nic mi nie zrobi, uspokój się. Sam mówiłeś, że ma nakaz sądowy.
- I ty wierzysz, że będzie się go strzegł?
- Jak nie będzie tego robić, zostanie zamknięty w więzieniu za nękanie. Nie myśl o tym dobrze?
- Jak mam o tym nie myśleć, jak wież, że on tutaj jest?
- Przynajmniej spróbuj. Zrób to dla mnie. Nie lubię gdy jesteś zdenerwowany.
Deidara wziął głęboki wdech i pokiwał głową. Zrobi to dla niego. Przynajmniej spróbuje

Coś mi się nie podoba. Chyba mi ten rozdział nie wyszedł. To, że jestem chora nie usprawiedliwia
tego.

2 komentarze:

  1. Śledzę cię . Co tydzień wchodzę na twojego bloga! Jak ja cię kocham za to opowiadanie! A jeśli zdecydujesz się go przerwać w połowie, przysięgam, że nie wyjdziesz z tego cało. hihihi
    Przy okazji, zapraszam na swój blog:
    smyaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń