wtorek, 12 lipca 2016

KagaKuro

Oto i pierwszy one shot z Kuroko no basket. Mam nadzieje, że nie wyszedł strasznie, tak jak mi się wydaję. Zapraszam do czytania. :)

 
Myślałem, że gdy wyznam miłość Kuroko, będzie tak jak w opowiadaniach dla dziewczyn. Będziemy się całować, przytulać, trzymać za ręce. Wiem, że wydaje się to niezwykle babskie, ale naprawdę miałem takie wrażenie. Niestety, po trzech miesiącach bycia razem, nic się nie zmieniło. Nic! Wydaje mi się, że nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi. Może ja wydziwiam, ale mam wrażenie, że nadal stoimy w miejscu. Bardzo mnie to frustruje, chcę, by w naszym związku wreszcie coś się zmieniło. Byśmy nie wyglądali jak przyjaciele, lecz jak para, prawdziwa para.
Mój plan zacząłem wcielać w życie już następnego dnia. Podczas porannego treningu chciałem, by choć trochę się mną zainteresował. Wiem, że to brzmi głupio, ale naprawdę tego chciałem. Gdy razem biegaliśmy, spróbowałem na początek porozmawiać. Możliwe, że nie będę musiał nić robić.
- Kuroko – zawołałem chłopaka, który jak zwykle biegł za nami. Zwolniłem trochę, by dorównał mi kroku. Gdy to nastąpiło, zaczęliśmy biec razem.
- Coś się stało, Kagami-kun? – spytał, patrząc na mnie niebieskimi oczami, w których można zatonąć. Spojrzałem przed siebie, lekko zarumieniony.
- Chciałbyś może gdzieś ze mną pójść? Na przykład, do kina? – spytałem, lekko zdenerwowany. Tetsuya patrzył na mnie przez chwilę, nim skupił wzrok na trasie.
- Wybacz, Kagami-kun, ale jestem dziś umówiony z Kise-kun. Może innym razem – powiedział, a mnie zamurowało. Nie powiem, ale mocno mnie to zaskoczyło i wkurzyło. Woli iść z tym modelem, zamiast ze swoim chłopakiem. Czułem się źle, że przegrałem z członkiem Pokolenia Cudów.
- Rozumiem, to innym razem – powiedziałem cicho i zacząłem szybciej biec, rozmyślając.

Nie mieszkamy razem, ponieważ nadal chodzimy do liceum, ale bardzo często wpadamy do siebie, nawet na noc. Niestety, nawet, jeżeli śpimy u siebie, to jeszcze nigdy nie spaliśmy razem w łóżku. Dziś chcę to zmienić. Specjalnie zamknąłem pokój gościnny na klucz, żebyśmy spali razem. Oczywiście, dla innych to by było normalne spać z ukochaną osobą, ale dla mnie to nowy etap w związku. Gdy nastała późna godzina, wstałem z kanapy i spojrzałem na Kuroko, który przyglądał mi się uważnie, jakby wiedząc, że coś knuję.
- Chyba pora, by pójść spać – powiedziałem i ziewnąłem. Tetsu również wstał, odkładając kubek na stół.
- Masz rację, robi się późno. Mogę spać w gościnnym - rzekł Kuroko i zaczął iść na drugie piętro. Zatrzymałem go i spojrzałem w oczy.
- Wybacz, ale zgubiłem klucz do pokoju, a zamknąłem go. – Miałem nadzieję, że zrozumie moją aluzję.
- Rozumiem, Kagami-kun, mogę spać na kanapie. – Nie zrozumiał.
- Ale kanapa jest strasznie twarda, nie nadaje się do spania. Możemy razem spać u mnie w pokoju.
- Nie chcę się narzucać, naprawdę. Prześpię się na kanapie, dla mnie to obojętne, że jest twarda. – Westchnąłem, załamany i puściłem jego ramię.
- Dobrze, to ja prześpię się na kanapie, a ty u mnie – powiedziałem, zrezygnowany. Nici ze spaniem razem.
- Na pewno? Nie chcę cię wyrzucać ze swojego pokoju.
- Nie wyrzucasz mnie, sam to postanowiłem. Możesz iść pierwszy do łazienki.
- Dziękuję, Kagami-kun.
Usiadłem na schodach i oparłem się o ścianę. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Plan B poległ.

Siedziałem w ławce i gryzłem zębami długopis. Nie rozumiem tego. Każdy z moich planów legł w gruzach. Nie udało mi się go wziąć na randkę, spać z nim w jednym łóżku, pocałować ani przytulić. Nawet nie udało mi się złapać go za tą cholerną dłoń!
- Kagami-kun. – Usłyszałem przed sobą. Krzyknąłem zaskoczony, nagłym pojawieniem się Kuroko.
- Ty chcesz, żebym zawału dostał? – warknąłem, mrużąc oczy. – Kiedy tu przyszedłeś?
- Siedzę tu od kilku minut – mruknął, patrząc na mnie uważnie. – Kagami-kun, chciałbym z tobą porozmawiać.
Spojrzałem na niego lekko zdziwiony, odkładając pogryziony długopis. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Słucham –mruknąłem niepewnie. Kuroko patrzył jeszcze przez chwilę na mnie, po czym spuścił wzrok.
- Przepraszam, że jestem takim kiepskim chłopakiem.
-C-Co? – Zdziwiłem się. Co on teraz wygaduje?
- Wiem, że pewnie już dawno chcesz gdzieś ze mną wyjść, albo przytulić, pocałować. Przepraszam, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowy. Rozumiem, jeżeli chcesz zerwać – powiedział smutno, a ja patrzyłem na niego jak na idiotę.
- Co? Kuroko, o czym ty bredzisz? Oczywiście, że nie zerwę z tobą z powodu takiej błahostki. – Spojrzał na mnie zdziwiony, z lekkim rumieńcem. – Rozumiem, że może być ci ciężko i nie dziwi ci się. Pewnie, chciałbym cię przytulić czy pocałować, ale poczekam. – Uśmiechnąłem się do niego. – Możemy wszystko robić małymi kroczkami.
Kuroko uśmiechnął się wdzięcznie, rozejrzał się, czy ktoś na nas nie patrzy, a gdy zrozumiał, że teren jest czysty, dał mi szybkiego całusa. Zaskoczony, spojrzałem na niego i dotknąłem opuszkami palców swoje usta, które przed chwilą były pocałowane.
- Dziękuję, Kagami-kun – powiedział szybko i cały zarumieniony opuścił klasę. Zrozumiałem, że nie warto wszystko przyspieszać. Warto poczekać, by doznać wszystkiego jeszcze bardziej i cieszyć się

1 komentarz:

  1. Poprawiasz się, powoli, ale jednak.
    Za krótko! Zdecydowanie za krótko.
    Całkiem fajne, choć moim zdaniem nudnawe, ale się mną nie przejmuj. Z niecierpliwością czekam na Itasia i Kisame.
    Żegnam i weny życzę...

    OdpowiedzUsuń