sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 11

Siedziałem na podłodze i wkładałem swoje rzeczy do torby. Właśnie dzisiaj wychodzę ze szpitala i wracam do Naruto. Uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Wreszcie wracałem do domu. Usłyszałem pukanie do drzwi i nim odpowiedziałem, do środka weszła szczęśliwa Konan. Koło niej była niebieska torba.
-Gotowy na powrót do domu? - spytała.
-Od dawna - zaśmiałem się i wstałem z podłogi. Przerzuciłem torbę i wyszliśmy z mojego, już byłego, pokoju. W holu stał Sasori oraz Naruto.
-Widzę, że cieszysz się, że wracasz do domu - powiedział Naruto.
-Nie mogę się doczekać, by spać w swoim łóżku.
Spojrzałem na Sasoriego i z uśmiechem podszedł do niego, mocno przytulając.
-Cieszę się, że wreszcie wychodzisz - powiedział.
-Ja także. - Uśmiechnąłem się. - Stęskniłem się za domem.
Sasori zaśmiał się i pocałował mnie w czoło, co zaowocowało moim rumieńcem.
-Jedziesz dzisiaj do szpitala? - spytał.
-Tak, jak dobrze pamiętam, to Kisame też będzie.
-Przyjadę po ciebie i razem pojedziemy. Chcę porozmawiać z Itachim.

Po dotarciu do domu i wypakowaniu się, zjadłem obiad zrobiony przez Naruto. Tęskniłem za jego wypiekami. Rozmawialiśmy, jakby nie mało być jutra. Mieliśmy dużo do przedyskutowania. Po godzinie przyjechał Sasori, by zabrać nas do szpitala.
-O czym chcesz z nim porozmawiać? - spytałem, zapinając pas.
-Chciałbym go przeprosić za moje zachowanie.
Uśmiechnąłem się i złapałem go za rękę. Cieszyłem się, że wreszcie zdobył się na odwagę, by porozmawiać z brunetem. Gdy dojechaliśmy, Sasori zapłacił za parking i wyszliśmy z samochodu. Czerwonowłosy złapał mnie za rękę, na co zarumieniłem się, ale nie wyrwałem jej. Weszliśmy do szpitala i wsiedliśmy do windy. Gdy drzwi chciały się zamknąć, w ostatniej chwili wszedł niebieskowłosy chłopak.
-Kisame - powiedziałem szczęśliwy. Jak dobrze było go widzieć
-Deidara, jak miło Cię widzieć. - Uśmiechnął się, przytrzymując wacik w zgięciu łokcia.
-Sasori to jest Kisame, przyjaciel Itachiego, który jest dawcą.
-Miło Cię poznać. - Brązowooki podał rękę, którą złotooki uścisnął.
-Mi również. Idziecie do Itachiego? - spytał.
-Tak, chcemy go odwiedzić.
Rozmawiając, wyszliśmy z windy i skierowaliśmy się w stronę pokoju bruneta. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Kisame, może pierwszy wejdź. Pewnie macie dużo do przegadania.
-Masz rację, dlatego długo nam to zajmie, więc wejdźcie pierwsi.
Pokiwałem głową nie chcąc się kłócić i wraz z Sasorim weszliśmy do środka. Itachi siedział na łóżku, czytając jakąś książkę. Gdy nas zobaczył, uśmiechnął się blado.
-Itachi, jak się czujesz? - spytałem, podchodząc do łóżka. Sasori stanął pod oknem, nie chcąc nam przeszkadzać, albo przygotowywał się mentalnie na rozmowę.
-Nie marudzę, ale wolałbym być w domu - zaśmiał się.
- Już niedługo wrócisz do domu, na pewno.
-Zobaczymy, czy znajdą dawcę.
- Już znaleźli. Jest za drzwiami i czeka, aż wyjdziemy, więc będziecie mogli porozmawiać - powiedziałem szczęśliwy. Widziałem jego zdziwienie, ale też ulgę.
-Na pewno? - spytał, niedowierzając.
-Oczywiście. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Dodatkowo Sasori chciał z tobą porozmawiać. - Spojrzałem na chłopaka z uśmiechem. Itachi również spojrzał na niego - Zostawię was. - Wstałem z krzesła i wyszedłem na korytarz, gdzie siedział Kisame. Usiadłem koło niego.
-Jak się czuje? - spytał.
- Dobrze, jest nadal bardzo blady, ale trzyma się.
-To dobrze. Ważne by miał dobre samopoczucie.
-Na pewno poprawi mu się humor, gdy Ciebie zobaczy.
-No nie wiem - mruknął.
-Zobaczysz.
Po 10 minutach z pokoju wyszedł Sasori. Podszedł do nas, a ja wstałem i spojrzałem na niego wyczekująco.
-I jak? - spytałem.
Czerwonowłosy spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Wybaczył mi.
-To wspaniale!  - Przytuliłem go mocno.
-Też się cieszę. Ulżyło mi.
Kisame z małym uśmiechem wstał i podszedł do drzwi.
-To trzymajcie kciuki, by mi też dobrze poszło.
-Na pewno wszystko będzie dobrze.
Niebieskowłosy otworzył drzwi i wszedł do środka. W ostatniej chwili zobaczyłem szok na twarzy bruneta.
-Chodź, wracamy do domu - powiedziałem, ciągnąc go za sobą.

2 komentarze:

  1. UWAGA! Piszę na tablecie.
    Całkim fajny rizdział, ale nie rozumiem kilku rzeczy:
    1. Ile czasu minęło? Już wychodzi po pół roku, strasznie szybko.
    2. To Sasori i Dei to już para? Bo te przytulasy na to wskazują.
    A będzie też dzidzius jak w poprzednim opowiadaniu? Błagam!
    Żegnam i weny życzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej, wiecej, koffam tego bloga. Pisz dalej😘 życzę weny

    OdpowiedzUsuń