sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 2



Siedziałem na łóżku szpitalnym machając nogami. Patrzyłem jak Hidan gra w karty sam ze sobą. Przez te trzy dni poznaliśmy się bardziej. Dowiedziałem się, że nie oszalałem bo Hidan jest duchem. Prawdziwym duchem. Może i brzmi niewiarygodnie, ale to prawda.
- Chcesz bym zagrał z tobą?- Spytałem patrząc na chłopaka. Białowłosy spojrzał na mnie z uśmiechem i  pokręcił głową.
- Nie, i tak twój brat już idzie.- Powiedział i schował karty. Spojrzałem na niego zdziwiony i odwróciłem wzrok w stronę drzwi, które zostały otwarte przez Naruto. Na ramieniu miał torbę z moimi ubraniami. Uśmiechnął się do mnie i podszedł do łóżka.
- Jak się czujesz?- Spytał całując mnie w głowę.
Przymknąłem oczy i posłałem mu lekki uśmiech.
- Dobrze.- Powiedziałem, próbując by głos nie zdradzał jak bardzo byłem zdenerwowany. Właśnie dzisiaj ostatni raz widzę Naruto. Zobaczymy się dopiero za pół roku. To bardzo długo.
Blondyn uśmiechnął się szeroko i pomógł mi wstać z łóżka.
- Ubierz to, bo jest dość zimno.- Powiedział podając mi czarny płaszcz. Podziękowałem mu cicho i założyłem go na siebie.
Wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Pożegnaliśmy się z lekarzem i wyszliśmy ze szpitala. Wsiadłem do czarnego samochodu Naruto i zapiąłem  pasy. Brat położył do tyłu moją torbę i odpalił samochód. Spojrzał w moją stronę i posłał mi uspokajający uśmiech. Próbowałem go odwzajemnić, ale wyszedł tylko krzywy grymas. Spuściłem wzrok na kolana i modliłem się by te pół roku szybko minęło. Spojrzałem przez okna obserwując widoki. Po 40 minutach dotarliśmy na miejsce. Poczułem jak moje ciało sztywnieje. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo się boję. Nie chciałem zostać sam. Drzwi od mojej strony się otworzyły i koło mnie kucnął blondyn. Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się lekko.
- Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale nic ci się nie stanie. Są tu bardzo mili ludzie.- Powiedział próbując mnie uspokoić, co pomału mu się udawało. Pokiwałem głową i wysiadłem z samochodu. Naruto wziął torbę i zarzucił ją sobie na ramię. Razem weszliśmy do budynku. Na zewnątrz budynek prezentował się w jak w normalnym zakładzie dla szaleńców, ale w środku było bardzo przytulnie. Nie było białych ścian, zostały pomalowane na kolor jasnej zieleni. Puchaty dywan dodawał uroku i doskonale komponował się z resztą wystroju. Nic nie wyglądało jak w ,,normalnym” szpitalu. Poczułem się o wiele lepiej.
Naruto stanął przy recepcji, a mi powiedział bym usiadł na fotelu. Pokiwałem głową i wygodnie się rozsiadłem. Rozejrzałem się i nigdzie nie widziałem ochroniarzy czy kamer, a wydawało mi się, że w szpitalu psychiatrycznym jest to niezbędne. Nie oceniaj książki po okładce, pomyślałem rozbawiony.
- Jak ci się podoba?- Spytał Hidan stojąc koło mnie i rozglądając się po pomieszczeniu.
- Jest inaczej niż sobie wyobrażałem.- Stwierdziłem bez wahania.
- Dużo się zmieniło. Gdy ja byłem w psychiatryku, wyglądało to zupełnie inaczej.
Spojrzałem na niego wielkimi  oczami. Chciałem coś powiedzieć, ale chłopak zniknął. Co miał na myśli? Czyżby też kiedyś był w szpitalu psychiatrycznym jako pacjent?
- Deidara.- Usłyszałem głos Naruto. Odwróciłem głowę w jego stronę, gdzie stał z młodym chłopakiem. Jego czarne włosy były spięte w wysoką kitkę, a tego samego koloru oczy patrzyły na mnie z dobrocią. Jedyne co go wyróżniało to blada cera. Był strasznie blady, można go było wziąć za trupa.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i poprawił w rękach papiery.
- Nazywam się Uchiha Itachi i będę twoim opiekunem. Każdy problem lub pytania składaj u mnie. Mam nadzieję, że się dogadamy.- Powiedział spokojnie ciepłym głosem.
Patrzyłem na niego zafascynowany. Prawdopodobnie był ode mnie o rok starszy, a już pracował. Widać, że cieszy go ta robota, pewnie lubi pomagać potrzebującym, zagubionym ludziom i  chętny jest do pomocy. Coś mi mówi, że zostaniemy przyjaciółmi. Chciałbym mieć chociaż jednego zaufanego przyjaciela, a Itachi dobrze się na niego nadaje.
Wstałem z fotela i spojrzałem na brata, który uśmiechnął się do mnie. Itachi również lekko się uśmiechnął i pokazał byśmy za nim poszli.
- Chodźmy do pokoju, gdzie będziesz mieszkać przez pół roku. Mam nadzieje, że ci się spodoba. Zawsze chcemy by nasi pacjenci mieli dobry nastrój w pomieszczeniach, gdzie będą bardzo często.- Powiedział i otworzył przed nami drzwi.
Weszliśmy do środka i zacząłem się rozglądać. Pomieszczenie było bardzo przytulne. Łóżko stało koło ściany, beżowe biurko koło drzwi, a tego samego koloru meble były ułożone naprzeciwko łóżka. Na podłodze leżał niebieski puchaty dywan, a ściany zostały pomalowane na fioletowy kolor. Wyglądało tutaj tak normalnie, że niemal zapomniałem, że znajduję się w szpitalu psychiatrycznym.
Usiadłem na łóżku i spojrzałem na Naruto oraz Itachiego, którzy stali przy biurku. Blondyn podpisywał papiery, które wcześniej trzymał brunet.
- Jeżeli chcielibyście skontaktować ze sobą, możecie pisać listy. Tylko tak można utrzymać tutaj kontakt.- Powiedział Itachi patrząc po nas.
- Dziękuje Itachi, na pewno skorzystamy.- Mruknął w odpowiedzi Naruto i podszedł do mnie- Muszę lecieć do pracy. Napiszę do ciebie. Mam nadzieje, że dasz sobie radę.- Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłaczę, a blondyn widząc to, przytulił mnie. Odwzajemniłem uścisk i pokiwałem głową.
- Będę tęsknić.- Szepnąłem ledwo słyszalnie.
- Ja też- Odparł i cmoknął mnie w głowę. Odłożył torbę na łóżko i uśmiechnął się.- Do zobaczenia, Deidara.
- Do zobaczenia, Naruto.
Gdy brat wyszedł z pomieszczenia, Itachi zebrał papiery z biurka i odwrócił się do mnie.
- Wieczorem do ciebie przyjdę, by zaprowadzić cię na stołówkę. Gdybyś mnie potrzebował naciśnij ten guzik- Pokazał pilot leżący na komodzie- A ja od razu przyjdę.
- Dobrze, dziękuję Itachi.
Brunet uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Zasnąłem niemal od razu.

2 komentarze:

  1. Całkiem fajnie, szkoda, że tak krótko.
    Czekam na jeszcze i weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. słodko ja chce jeszcze :*

    OdpowiedzUsuń