czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 11

 No dobrze, udał mi się. Następny rozdział będzie gdy wrócę z wakacji czyli gdzieś tak po 15 sierpnia. Życzę miłego czytania.

11 tydzień ciąży
Itachi nałożył zimny żel na brzuch Deidary, który syknął cicho. Sasori trzymając rękę blondyna spojrzał na monitor.
- I oto widzimy naszego malucha.- Ucieszył się Itachi przyglądając się dziecku.- Jest zdrowy i dobrze się rozwija.- Oznajmił przyjaciołom.
- Kiedy można dowiedzieć jaka jest płeć?- Spytał Deidara oglądając malucha.
-Najlepiej widać w 16 tygodniu. Teraz to naprawdę byłoby trudne.- Odpowiedział Itachi drukując USG.
Deidara wytarł brzuch od żelu i wstał z kozetki. Usiadł na kolanach Sasoriego, który pocałował go w policzek.
- Wszystko dobrze się rozwija i ciąża jest prawidłowa. Teraz spotkamy się za 5 tygodni by poznać płeć dziecka. Jednak gdyby coś się działo lub niepokoiło dzwońcie.- Powiedział brunet uśmiechając się do dwójki przyjaciół.
- Dziękujemy Itachi.- Powiedział Sasori wstając wraz z Deidarą z krzesła. Itachi również wstał. Pożegnali się i małżeństwo wyszło ze szpitala prosto do samochodu.
- Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę.
- Naprawdę?! Jaką, jaką?!- Wykrzyczał blondyn podskakując na fotelu. Sasori zaśmiał się i złapał ręce podekscytowanego chłopaka.
- Zobaczysz wieczorem kochanie, dobrze?- Spojrzał na Deidare, kiedy stanęli na światłach. Niebieskooki pokiwał głową na znak zgody.
Gdy dotarli do domu zostali powitani przez Alana. Kociak szczęśliwie miauczał i chodził dookoła ich nóg. Deidara uśmiechnął się i pogłaskał kotka po główce. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie. Wziął laptopa ze stolika na kolana i włączył go. Zaczął coś wyszukiwać w przeglądarce, a Sasori wszedł do kuchni i włączył wodę na herbatę.
- Masz ochotę na herbatę?- Zapytał czerwonowłosy.
- Poproszę.- Odpowiedział blondyn. Po chwili Sasori wszedł do salonu i usiadł koło chłopaka. Podał mu kubek, który przyjął z uśmiechem.
Wieczór nastał bardzo szybko. Sasori i Deidara siedzieli w pięknej restauracji. Zafascynowany blondyn cały czas się rozglądał. Brązowooki przyglądał się mu z uśmiechem. Po chwili kelnerka podała im dania. Deidara uśmiechnął się na widok jego ulubionego dania.
- Kocham cię.- Sasori uśmiechnął się zadowolony.
- Też cię kocham szkrabie.
Kolacje zjedli w komfortowej ciszy. Każdy przyglądał się sobie i wysyłał uśmiechy. Deidarze przypomniała się ich pierwsza randka. Była taka sama. Gdy wszystko zjedli wyszli z restauracji i poszli się przejść. Niebo było pokryte gwiazdami, które oświetlały noc.
Sasori objął blondyna bardziej do siebie. Noc była bardzo ciepła. Mieli szczęście, że nie pada.
- Dziękuje.- Usłyszał koło swojego ucha i poczuł pocałunek na policzku.
- Dla ciebie wszystko.- Odpowiedział
Po godzinie dziesiątej wrócili do domu. Przebrali się i z uśmiechem na twarzy poszli spać.
Następnego dnia Deidare obudził ucisk w żołądku. Czym prędzej wstał z łóżka i pobiegł do łazienki. Ukucnął przy toalecie i zwymiotował. Sasori obudzony przez brak ciepła koło siebie, wstał i poszedł do ukochanego by przytrzymać włosy, oraz pogłaskać po plecach.
Gdy żołądek się uspokoił, Sasori pomógł mu wstać i podszedł z nim do umywalki. Deidara wypłukał usta i oparł się o Sasoriego. Wziął młodszego na ręce i położył go do łózka. Przykrył go i pocałował w czoło. Deidara wtulił się w poduszkę i zasnął.
Sasori zszedł na dół i zadzwonił do Itachiego.
- Halo.- Usłyszał zaspany głos przyjaciela.
- Cześć Itachi, nie obudziłem cię?- Spytał spoglądając na zegar. 8:03
- Nie skądże. Coś się stało?- Spytał już poważnym tonem.
- Czy masz jakieś tabletki na wymioty? Deidare zaczęły atakować mdłości.
- Na poranne mdłości nie ma lekarstw. Musi sam dać rade, ale jest jeden sposób dzięki czemu mdłości się uspokoją. Wpadnę do was i ci pokarze. Przy okazji wezmę moją bluzę, bo chyba ją zostawiłem.- Zaśmiał się.
- Tak, twoja bluza jest u nas i czeka na ciebie.
- To dobrze. Za godzinę do was wpadnę. Na razie.
Tak jak powiedział po godzinie Itachi przyjechał do mieszkania Sasoriego i Deidary. Pokazał czerwonowłosemu specjalny sposób jak uspokoić mdłości i po drodze ubrał na siebie swoja bluzę by znowu jej nie zapomnieć. Rozmawiali ze sobą, gdy nagle telefon bruneta nie zadzwonił. Przeprosił i wyciągnął telefon z kieszeni. Przeraził się gdy poznał numer telefonu, który do niego dzwonił.
- Itachi, wszystko w porządku?- Spytał zmartwiony Sasori. Pierwszy raz widział go tak przerażonego. Itachi zawsze ukrywał takie emocje.
- T...Tak, nie musisz się martwić.- Wysłał mu uśmiech. Sasori wiedział, że jest sztuczny.- Musze lecieć, praca wzywa. Do zobaczenia.- I wyszedł.
Sasori był zdezorientowany. Nie wiedział co myśleć. Jednego był pewien, że Itachi kłamał o pracy. Specjalnie wziął urlop by odpocząć. Martwił się o przyjaciela i to bardzo.  

2 komentarze:

  1. Kurcze pozazdrościć im można tej miłości, bo są tacy zgodni i się kochają. Fajnie, że Sasori poszedł z nim do restauracji. I przy okazji, bo poprzedniego rozdziału nie skomentowałam - kocham koty! Ciesze się, że Sasori kupił Deiowi kotka. I wracając. Jestem ciekawa kto dzwonił do Itachiego. Czekam na next, bo jest już osiemnastego.

    OdpowiedzUsuń
  2. jest błąd bo pokażę odmienia się przez z

    OdpowiedzUsuń