Deidara siedział na fotelu popijając zieloną herbatę. Sasori
i Naruto rozmawiali w gabinecie o sprawach matur, a Sasuke kroił ciasto. Saori,
Akashi i Saosuke siedzieli na dywanie i układali klocki.
Minęły dwa tygodnie od rozmowy z Yahiko. Do tej pory dostawali
codziennie groźby, by Deidara zostawił Sasoriego dla dobra jego rodziny. Yahiko
prowadził śledztwo, ale stal ker był bardzo Dorze ukryty. To nie podobało się
Deidarze i zastanawiał się, czy dla dobra Sasoriego i ich syna nie powinien tej
osoby posłuchać. Ale wtedy pojawiał się czerwono włosy i mówił, że wszystko
będzie dobrze i wtedy się uspokajał.
Spojrzał na chłopca, który z uśmiechem układał klocki z
Saosuke. Akashi z niezadowoloną miną podszedł do Sasuke wyciągając do niego
ręce.
- Coś się stało kochanie?- Spytał biorąc chłopca na ręce.
- Saosuke nie bawi się ze mną.
Czarnowłosy zaśmiał się i spojrzał na blondyna.
- Akashi, twój brat bawi się z Saorim. Ty też możesz się z
nimi bawić.
- Nie. Ja chcę tylko z Saosuke.- Powiedział
Sasuke westchnął i przytulił do siebie syna. Deidara
spojrzał na smutnego blondyna i uśmiechniętych chłopców na dywanie.
- Saori, Saosuke, chcecie lody?- Spytał blondyn. Chłopcy
spojrzeli na niego i ochoczo pokiwali głowami.
- A ty Akashi?- Spytał brunet całując czubek głowy. On
jedynie pokiwał głową patrząc na brata i kuzyna.
Deidara wstał i poszedł do gabinetu, gdzie znajdowali się
Sasori i Naruto.
- Chłopcy są lody, pójdę im kupić.
- Dobrze kochanie, bądź ostrożny.
Blondyn pokiwał głową i poszedł do przedpokoju. Ubrał buty
oraz płaszcz i wyszedł z mieszkania. Poszedł do najbliższego sklepu kupując dla
każdego lody. Nie wiedział, że ktoś obserwuje go z samochodu.
Wieczorem Deidara przy pomocy Sasoriego robił ciasteczka
czekoladowe. Saori siedział na kanapie i oglądał „Auta’’. Blondyn siedział na
blacie i mieszał łyżką czekoladę.
- Dasz spróbować?- Spytał patrząc na łyżkę całą w
czekoladzie. Deidara zaśmiał się i podał mu łyżkę. Sasori wziął ją do buzi i
oblizał.- Pyszne.- Pochwalił.
- Dziękuje, za chwilę wstawię do piekarnika. Idź zobacz czy
Saori nie zasnął.
Czerwono włosy pokiwał głową i poszedł do salonu. Blondyn
nalał czekoladę na ciasto i włożył do piekarnika.
Sasori wszedł do kuchni z zaspanym chłopcem w ramionach.
- Powiedz dobranoc.
- Dobranoc mamusiu.- Powiedział Saori ziewając.
- Dobranoc kochanie.- Pocałował go w główkę i pozwolił
zabrać go do pokoju.
Po godzinie ciasteczka były gotowe. Wyjął je z piekarnika i
położył na blacie. Jutro będą całe zjedzone. Wyszedł z kuchni i poszedł do
sypialni zapadając w sen.
W środku nocy obudził go głośny dźwięk. Zamrugał oczami i
spojrzał na śpiącego męża. Znowu usłyszał, tym razem cichszy dźwięk. Zmarszczył
brwi , wstał z łóżka i ubrał na siebie bluzę. Wszedł na hol i rozejrzał się. Na
podłodze zobaczył mokre ślady. Poczuł narastający strach. Ktoś był w domu.
- Sasori!- Krzyknął.
Pobiegł szybko do pokoju Saoriego, ale to co zobaczył
przeraziło go. Łóżeczko było puste. Przyłożył dłoń do ust i krzyknął. Do oczu
zebrały się łzy. Sasori wbiegł do pokoju i zgarnął do siebie blondyna.
- Ciii… zadzwoniłem do Paina, jest w drodze.- Próbował go
uspokoić. Lecz on sam był zdenerwowany i przestraszony, bo właśnie ktoś włamał
się do jego mieszkania i porwał syna.
***
Deidara siedział skulony na kanapie pociągając nosem. Okryty
cały kocem patrzył na ścianę. Minęły trzy dni od porwania Saoriego. Yahiko, gdy
dowiedział się, od razu przyjechał. Hidan codziennie przychodził do przyjaciół,
próbując porozmawiać z Deidarą, co było bardzo trudne. Zamknął się w sobie.
Sasori bardzo martwił się o jego stan, oraz o swojego synka. Podejrzewał, że
mógł to zrobić Madara. Yahiko poinformował ich, iż drzwi wejściowe nie miały
żadnych uszkodzeń więc porywacz miał klucze. Prawdopodobnie, że sobie dorobił.
Sasori podszedł do blondyna kucając obok niego. Błękitne
tęczówki spoczęły na nim. Starł łzy z jego policzków i pocałował go.
- Jadę do szkoły poinformować Tsunade, że nie mogę teraz
pracować. Za kilka minut przyjdzie Hidan i zostanie z tobą, dobrze?
Jedynie otrzymał kiwnięcie głową. Posłał mu lekki uśmiech i
pocałował w czoło.
- Będę za godzinkę.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek i drzwi zostały
otworzone przez białowłosego. Sasori podszedł do niego witając się.
- Przyjdę za godzinę. Zostaniesz z nim do tego czasu?-
Spytał ubierając buty.
- Oczywiście, nie musisz się martwić.- Posłał mu
uspokajający uśmiech.
- Dzięki Hidan.
Ubrał płaszcz i wyszedł z mieszkania.
Szedł korytarzem mijając uczniów i nauczycieli. Wszedł do
pokoju nauczycielskiego odkładając tam płaszcz. Ki same spojrzał na niego i
wstał ze swojego miejsca.
- Cześć Sasori. Jak się trzymacie?
Czerwono włosy spojrzał na niego i uśmiechnął się blado.
- Ja jakoś daję radę,
ale Deidara… nie odzywa się od 3 dni. Nie wiem co robić.
- Hidan na pewno pomoże. Nie podda się.
- Jestem mu wdzięczny za pomoc. Idę teraz do Tsunade. Jest u
siebie?
- Tak, możesz do niej iść.
Wyszedł z pokoju i poszedł do gabinetu dyrektora. Zapukał i
gdy usłyszał zaproszenie, wszedł do środka. Tsunade siedziała za biurkiem i
podpisywała papiery. Spojrzała na niego i pokazała mu by usiadł.
- Witaj Sasori. Pewnie się spodziewam po co do mnie
przyszedłeś. Chcesz urlop, tak?
- Tak. Naprawdę muszę teraz być w domu.
- Rozumiem cię, teraz ważny jest twój syn. Wróć, kiedy
będziesz gotowy. Makiko zastąpi cię.
- Dziękuje.
Deidara patrzył na swoje splecione ręce. Hidan zerkał na
niego ze smutkiem. Wziął głęboki wdech i otworzył swój notes.
- Dei, jak się czujesz?- Spytał choć i tak wiedział, że nie
otrzyma odpowiedzi.
- Strasznie.- Szepnął zaskakując chłopaka. Patrzył na niego
wielkimi oczami, ale również małym uśmiechem.
- O czym myślisz?
- Co się teraz dzieje z Saorim.
- Yahiko robi wszystko co może, by go znaleźć. Ufasz mu?
Niebieskooki spojrzał na przyjaciela ze smutkiem w oczach.
- Ja wam zawsze będę ufać.
Sasori wyszedł z gabinetu Tsunade, kierując się do pokoju
nauczycielskiego. Po drodze spotkał Makiko.
- Sasori-san,- Zaczęła nieśmiało- Słyszałam co się
wydarzyło. Naprawdę mi przykro,- Czerwonowłosy patrzył na nią przez chwilę nim
pokiwał głową.- Chce, żeby pan wiedział, że chce by jak najszybciej się
odnalazł. To przecież małe dziecko. On nic nie zrobił.
Sasori patrzył na nią w szoki, gdy z jej oczu leciały łzy.
Widać, że bardzo się przejmuje.
- Dziękuje Makiko.- Powiedział i poszedł dalej.
Dziewczyna patrzyła na niego, nim szybko pobiegła do wyjścia
ze szkoły.
Znowu pierwsza, Jak zwykle świetne.
OdpowiedzUsuńWeny życzę!!!
Tu trzeba Sherlocka wynająć!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejny <3
Zgadzam się, i Watsona!
Usuń