Chciałabym przeprosić was wszystkich, którzy czekali na kolejny rozdział, ale zbyt szybko się nie pojawi. Mogę wam to wszystko wytłumaczyć, a ci co nie chcą tego czytać to powiem iż na jakiś czas nie będzie mnie tutaj i nic tu się nie pojawi. Przepraszam, ale tu chodzi o mnie. Mam problemy i krótko mówiąc nie daje sobie z tym rady. Nie mam ochoty pisać. Nie wiem dlaczego, po prostu nawet nie chce wziąść kartki i długopis do ręki. Myślałam, że to szybko minie, ale jak widać nic się nie zmieniło. To wszystko przez to, że wiele osób mi mówi, że do niczego się nie nadaję, że nic w życiu nie osiągnę. Próbowałam udowodnić rodzicom, koleżanką, że jednak coś potrafię, ale i tak nie udaje mi się. Odkąd skończyłam 8 lat aż do teraz mówiono mi, że jestem do niczego, że nic nie osiągnę. Wiadomo, że gdy mówi się to od 9 lat to zacznie się w to wierzyć. I właśnie teraz muszę to sobie wszystko poukładać zanim zacznie się rok szkolny, bo jeżeli tego nie zrobię to w ogóle mi się nie uda
Dlatego przepraszam, że odchodzę, ale mam nadzieję, że nie na długo. Gdy uda mi się wrócić, mam nadzieję, że ktoś będzie czekać, a jeżeli nie uda mi się... No cóż, chce żebyście wiedzieli, że świetnie się tu bawiłam. To dzięki wam i dziękuję. Postaram się ze wszystkich sił wrócić, ale nic nie obiecuje. Dziękuję wam i przepraszam. Do zobaczenia :-)
sobota, 30 lipca 2016
wtorek, 12 lipca 2016
KagaKuro
Oto i pierwszy one shot z Kuroko no basket. Mam nadzieje, że nie wyszedł strasznie, tak jak mi się wydaję. Zapraszam do czytania. :)
Myślałem, że gdy wyznam miłość Kuroko, będzie tak jak w opowiadaniach dla dziewczyn. Będziemy się całować, przytulać, trzymać za ręce. Wiem, że wydaje się to niezwykle babskie, ale naprawdę miałem takie wrażenie. Niestety, po trzech miesiącach bycia razem, nic się nie zmieniło. Nic! Wydaje mi się, że nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi. Może ja wydziwiam, ale mam wrażenie, że nadal stoimy w miejscu. Bardzo mnie to frustruje, chcę, by w naszym związku wreszcie coś się zmieniło. Byśmy nie wyglądali jak przyjaciele, lecz jak para, prawdziwa para.
Mój plan zacząłem wcielać w życie już następnego dnia. Podczas porannego treningu chciałem, by choć trochę się mną zainteresował. Wiem, że to brzmi głupio, ale naprawdę tego chciałem. Gdy razem biegaliśmy, spróbowałem na początek porozmawiać. Możliwe, że nie będę musiał nić robić.
- Kuroko – zawołałem chłopaka, który jak zwykle biegł za nami. Zwolniłem trochę, by dorównał mi kroku. Gdy to nastąpiło, zaczęliśmy biec razem.
- Coś się stało, Kagami-kun? – spytał, patrząc na mnie niebieskimi oczami, w których można zatonąć. Spojrzałem przed siebie, lekko zarumieniony.
- Chciałbyś może gdzieś ze mną pójść? Na przykład, do kina? – spytałem, lekko zdenerwowany. Tetsuya patrzył na mnie przez chwilę, nim skupił wzrok na trasie.
- Wybacz, Kagami-kun, ale jestem dziś umówiony z Kise-kun. Może innym razem – powiedział, a mnie zamurowało. Nie powiem, ale mocno mnie to zaskoczyło i wkurzyło. Woli iść z tym modelem, zamiast ze swoim chłopakiem. Czułem się źle, że przegrałem z członkiem Pokolenia Cudów.
- Rozumiem, to innym razem – powiedziałem cicho i zacząłem szybciej biec, rozmyślając.
Nie mieszkamy razem, ponieważ nadal chodzimy do liceum, ale bardzo często wpadamy do siebie, nawet na noc. Niestety, nawet, jeżeli śpimy u siebie, to jeszcze nigdy nie spaliśmy razem w łóżku. Dziś chcę to zmienić. Specjalnie zamknąłem pokój gościnny na klucz, żebyśmy spali razem. Oczywiście, dla innych to by było normalne spać z ukochaną osobą, ale dla mnie to nowy etap w związku. Gdy nastała późna godzina, wstałem z kanapy i spojrzałem na Kuroko, który przyglądał mi się uważnie, jakby wiedząc, że coś knuję.
- Chyba pora, by pójść spać – powiedziałem i ziewnąłem. Tetsu również wstał, odkładając kubek na stół.
- Masz rację, robi się późno. Mogę spać w gościnnym - rzekł Kuroko i zaczął iść na drugie piętro. Zatrzymałem go i spojrzałem w oczy.
- Wybacz, ale zgubiłem klucz do pokoju, a zamknąłem go. – Miałem nadzieję, że zrozumie moją aluzję.
- Rozumiem, Kagami-kun, mogę spać na kanapie. – Nie zrozumiał.
- Ale kanapa jest strasznie twarda, nie nadaje się do spania. Możemy razem spać u mnie w pokoju.
- Nie chcę się narzucać, naprawdę. Prześpię się na kanapie, dla mnie to obojętne, że jest twarda. – Westchnąłem, załamany i puściłem jego ramię.
- Dobrze, to ja prześpię się na kanapie, a ty u mnie – powiedziałem, zrezygnowany. Nici ze spaniem razem.
- Na pewno? Nie chcę cię wyrzucać ze swojego pokoju.
- Nie wyrzucasz mnie, sam to postanowiłem. Możesz iść pierwszy do łazienki.
- Dziękuję, Kagami-kun.
Usiadłem na schodach i oparłem się o ścianę. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Plan B poległ.
Siedziałem w ławce i gryzłem zębami długopis. Nie rozumiem tego. Każdy z moich planów legł w gruzach. Nie udało mi się go wziąć na randkę, spać z nim w jednym łóżku, pocałować ani przytulić. Nawet nie udało mi się złapać go za tą cholerną dłoń!
- Kagami-kun. – Usłyszałem przed sobą. Krzyknąłem zaskoczony, nagłym pojawieniem się Kuroko.
- Ty chcesz, żebym zawału dostał? – warknąłem, mrużąc oczy. – Kiedy tu przyszedłeś?
- Siedzę tu od kilku minut – mruknął, patrząc na mnie uważnie. – Kagami-kun, chciałbym z tobą porozmawiać.
Spojrzałem na niego lekko zdziwiony, odkładając pogryziony długopis. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Słucham –mruknąłem niepewnie. Kuroko patrzył jeszcze przez chwilę na mnie, po czym spuścił wzrok.
- Przepraszam, że jestem takim kiepskim chłopakiem.
-C-Co? – Zdziwiłem się. Co on teraz wygaduje?
- Wiem, że pewnie już dawno chcesz gdzieś ze mną wyjść, albo przytulić, pocałować. Przepraszam, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowy. Rozumiem, jeżeli chcesz zerwać – powiedział smutno, a ja patrzyłem na niego jak na idiotę.
- Co? Kuroko, o czym ty bredzisz? Oczywiście, że nie zerwę z tobą z powodu takiej błahostki. – Spojrzał na mnie zdziwiony, z lekkim rumieńcem. – Rozumiem, że może być ci ciężko i nie dziwi ci się. Pewnie, chciałbym cię przytulić czy pocałować, ale poczekam. – Uśmiechnąłem się do niego. – Możemy wszystko robić małymi kroczkami.
Kuroko uśmiechnął się wdzięcznie, rozejrzał się, czy ktoś na nas nie patrzy, a gdy zrozumiał, że teren jest czysty, dał mi szybkiego całusa. Zaskoczony, spojrzałem na niego i dotknąłem opuszkami palców swoje usta, które przed chwilą były pocałowane.
- Dziękuję, Kagami-kun – powiedział szybko i cały zarumieniony opuścił klasę. Zrozumiałem, że nie warto wszystko przyspieszać. Warto poczekać, by doznać wszystkiego jeszcze bardziej i cieszyć się
sobota, 9 lipca 2016
Rozdział 6
Itachi i Suigetsu przez cały ranek biegali po posiadłości, jakby od tego zależało ich życie. Kisame powiedział, iż dzisiaj przyjeżdża do niego Yahiko, władca Kraju Deszczu oraz przywódca Akatsuki. Itachi musiał poukładać dokumenty alfabetycznie i położyć w gabinecie, porozkładać mapy i wiele innych rzeczy, których na co dzień nie robił. Miał jeszcze wiele do zrobienia, a mało czasu. Na szczęście, wszystko zdążył zrobić na czas. Zostało mu jeszcze kilka minut na ubranie czystych ubrań i spotkanie się z Kisame po drodze.
-Wszystko gotowe? - spytał z uśmiechem.
-Tak.
-Więc chodźmy.
Zeszli na parter i weszli na dziedziniec, gdzie właśnie z samochodu wysiadał rudowłosy mężczyzna. Na twarzy miał wiele kolczyków, ale Itachiego zainteresowały jego oczy. Poznawał je, to rinnengan.
Kisame podszedł do przyjaciela, a Itachi podążył za nim.
-Yahiko, jak miło Cię widzieć.
Pain spojrzał na niego z uśmiechem.
-Ja również cieszę się z przyjazdu tutaj. Mam dużo do omówienia z tobą - powiedział władczo.
- Chodźmy do gabinetu. - Spojrzał na Itachiego - Przynieś dwie filiżanki herbaty.
-Oczywiście.
Gdy Itachi szedł do kuchni, Kisame i Yahiko weszło do gabinetu i usiedli przy mapach. Zaczęli rozmowę o Madarze i jego szantażach o wojnie.
Brunet wszedł do gabinetu i postawił koło mężczyzn filiżanki.
-Dziękuję, Itachi. Możesz iść.
Czarnooki pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia.
Po trzech godzinach, wreszcie władcy wyszli z gabinetu. Kisame poszedł do salonu, gdzie Itachi układał na rzeczy szafkach. Przez chwilę nie zauważył, że brunet trzyma coś w dłoniach. Dopiero później zorientował się, że Itachi trzyma listy, które pisał do niego, ale nie wysłał. Nie myśląc, co robi, złapał bruneta za rękę, mocno go szarpiąc. Itachi pisnął i spojrzał przestraszony na Kisame.
Zrobił coś źle?
-Kisame, co się dzieje?
-Czemu grzebiesz w cudzych rzeczach?! Mówiłem Ci, żebyś ich nie dotykał!
Niebieskowłosy szybko zaprowadził go do piwnicy, gdzie były “więzienia” dla służby, gdyby chciała uciec. Podszedł do jednej z celi i rzucił nim o podłogę. Itachi zachłysnął się powietrzem i spojrzał na Kisame.
-Kisame, co robisz? - spytał.
On jedynie zamknął drzwi na klucz, zostawiając go na zimnej podłodze w ciemnościach. Czarnooki na kolanach podszedł do ściany i oparł się o nią. Rozumiał złość Kisame. Nie powinien nawet patrzeć na te listy, ale ciekawość wzięła nad nim górę. Nawet nie przeczytał jednej linijki, więc mężczyzną nie musi się martwić. Było tu strasznie zimno i nic nie widział.
Westchnął smutno i odchylił głowę do tyłu. Zaczął myśleć o rodzinie, o bracie, o Shisui’m. Czy udało się powstrzymać wojnę domową? Oby tak. Z takimi myślami zamknął oczy i zasnął.
sobota, 2 lipca 2016
Rozdział 5
Podaje wam kolejny rozdział :) Za niedługo powinien pojawić się pierwszy oneshot z Kuroko no basket.
Kisame siedział w swoim gabinecie wczytany w dokumenty, które
miał w ręce. Itachi spokojnie koło niego stał i układał na półkach.
Niebieskowłosy zawsze miał tam bałagan, dlatego brunet miał jakieś zajęcie, gdy
mężczyzna zajmował się swoimi sprawami. Na początku uważał, że będzie
strasznie, ale teraz, gdy jest tu już od tygodnia, przyzwyczaił się do
chodzenia za Kisame i robieniu wszystkiego, co go poprosi. Nie było tak źle.
Cisza, która grała w uszach została zakłócona przez pukanie do
drzwi. Kisame westchnął i odłożył kartkę.
-Wejść! - Powiedział mocnym głosem.
Do środka weszła jego prawa ręka, Zetsu, który podawał mu
najnowsze informacje ze świata. Był także członkiem Akatsuki, tak samo jak on
oraz Sasori i Deidara. Każdy ich znał i chciał mieć w nich sojusznika.
-Kisame, mam dla ciebie wieści.
-Mów.
Zetsu spojrzał na bruneta, który stał i dalej układał na
półkach. Zielonowłosy westchnął i spojrzał na towarzysza.
-Są szantaże o wojnie przez niejakiego Madare. Wygłasza go
każdego władcy, by był czujny, bo za niedługo rozpętała wojnę.
Itachi zamarł. Wojna? Jak to wojna? I to jeszcze z ręki jego
dalekiego kuzyna, który opuścił klan?
Kisame patrzył na przyjaciela niewzruszony.
-Naprawdę, jeden człowiek chce zadzierać z pięcioma krajami? To
będzie dla niego samobójstwo.
-Nie rozumiesz. Madara może i jest sam, ale jest potężny.
Pochodzi z klanu Uchiha i zanim go opuściłby jednym z najpotężniejszych.
Niebieskowłosy zmarszczył brwi i pokiwał głową.
-Rozumiem. Trzeba być czujnym na jakiekolwiek ataki. - Powiedział
wstając z miejsca.
-Oczywiście. - Ukłonił się i wyszedł z gabinetu.
Kisame spojrzał na bruneta, który zaprzestał układania na
półkach i patrzył na swoje dłonie. Niebieskowłosy podszedł do niego tym samym
zwracając jego uwagę.
-Możemy porozmawiać Itachi? - Spytał patrząc w jego czarne
oczy. Brunet jedynie pokiwał głowę. Kisame złapał go za dłoń i pociągnął na
kanapę, która stała przy ścianie. - Powiedz mi, kiedy uaktywnisz swojego
sharingana? A może już Ci się udało?
Itachi milczał przez chwilę nim odezwał się.
-Sharingan można odblokować dopiero w wieki 20 lat i jeszcze go
nie uaktywniłem.
Złotooki spojrzał na niego zdziwiony.
-Jak to? Myślałem, że można go odblokować obojętnie, kiedy.
-Bo tak było kilkadziesiąt lat temu, gdy jeszcze była trzecia
wielka wojna. Po niej Sharingan spóźnia się w odblokowaniu i teraz wiemy, że
trzeba czekać do 20 roku życia.
Kisame milczał przez chwilę nim złapał chłopaka za dłoń. Itachi
poczuł jak jego policzki robią się ciepłe. Spojrzał na mężczyznę ze
zdziwieniem.
-Chciałbyś trenować? Wiem, że wtedy możesz szybciej odblokować Sharingan.
Chcę być go już miał, gdyby naprawdę miała zdarzyć się wojna.
Brunet uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
-Z wielką chęcią.
sobota, 25 czerwca 2016
Pytanko
Mam do was pytanko. Chodzi o to, że trochę zaczyna nudzić mnie pisanie cały czas tylko o "Naruto". Dlatego chce was zapytać, czy ktoś z was miałby ochotę poczytać coś z Kuroko no Basket. Mam ochotę coś o nich popisać, ale nie wiem czy ktoś by chciał to czytać. Jeżeli tak, to jakie lubicie pary i jakie byście chcieli poczytać. Decyzja zależy od was. Zaczęły się wakacje i mam dużo czasu na pisanie, więc czekam na wasze odpowiedzi :) Do następnego.
Rozdział 4
Po dwóch dniach, Kisame wraz z Sasorim i Itachim przybyli do Kraju Fal. Itachi rozglądał się w zachwycie po miejscu. Niebieskowłosy uśmiechnął się, patrząc na niego. Podszedł do bruneta kładąc mu dłoń na ramieniu. Czarnooki spojrzał na niego zdziwiony.
-Podoba się? - spytał, patrząc mu w oczy.
-Tak, bardzo - odpowiedział z uśmiechem.
Sasori poklepał przyjaciela po plecach, śmiejąc się pod nosem. Kisame zignorował go, idąc wraz z Itachim.
Po godzinie dotarli do zamku Mizukage. Już przy drodze czekał na nich Deidara z Suigetsu. Blondyn, gdy zobaczył pojazd, uśmiechnął się i zaczął machać. Gdy podjechali, kamerdyner otworzył drzwi i czerwonowłosy wyszedł podchodząc do męża, mocno go tuląc. Kisame pomógł wysiąść Itachiemu i podeszli do pary.
-Jak się czujesz? - spytał brązowooki, dotykając jego nadal płaskiego brzucha.
-Bardzo dobrze, ale tęskniłem - powiedział, z miną szczeniaczka.
-Teraz będziesz miał mnie dla siebie, na bardzo długo - powiedział Sasori, całując go w nos.
Odwrócił się do przyjaciela i złapał dłoń męża. - My będziemy się zbierać.
-Naprawdę? Myślałem, że jeszcze zostaniecie trochę - powiedział zdziwiony. -Chcę jak najszybciej wrócić do Kraju Wiatru. Nie miej mi tego za złe.
-Oczywiście, rozumiem. Życzę udanej podróży.
-Dziękujemy.
Jak tylko Sasori i Deidara wyruszyli do Kraju Wiatru, Kisame i Itachi poszli do salonu, gdzie niebieskowłosy kazał usiąść brunetowi, który bez słowa to zrobił.
-Jak pewnie wiesz, Sasori zostawił Cię u mnie. - Gdy zobaczył kiwnięcie głową, kontynuował. - Suigetsu powie ci, co byś tutaj robił, dobrze?
-Pewnie.
-Cieszę się. Za chwilę przyjdzie do ciebie.
Jak na komendę białowłosy wszedł do środka. Ukłonił się do władcy, nim usiadł koło chłopaka. Kisame jeszcze raz spojrzał na bruneta, nim wyszedł z salonu. Itachi patrzył na chłopaka wyczekująco.
-Chciałbym, byś mi trochę pomagał. Będziesz jak cień Mizukage.
-Cień?
-Tak. Będziesz chodził za nim i robił, co ci każe. Ja przynajmniej będę miał mniej na głowie. Zrobisz to?
Itachi patrzył chwilę na fioletowe tęczówki, nim pokiwał głową z małym uśmiechem.
-Pewnie, wiem jak ciężka jest ta praca i jak dużo musisz mieć na głowie. Chętnie Ci pomogę.
-To świetnie, bardzo Ci dziękuję. - Wstał z białej kanapy i uśmiechnął się do niego - Chodź, pokażę Ci twój pokój.
Itachi wstał i poszedł za chłopakiem. Weszli na schody na piętro i przeszli obok kilku drzwi, nim stanęli przy jednych.
-To będzie Twój pokój, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Otworzył drzwi i brunet powoli wszedł. Jego rzeczy już tam były. Wielkie łóżko z baldachimem stało przy wielkim oknie. Ciemne meble świetnie pasowały do jasnych ścian.
-Bardzo ładny, dziękuję. - Odwrócił się z uśmiechem. Suigetsu odwzajemnił uśmiech.
-Cieszę się, że Ci się podoba. Gdy tylko się rozpakujesz, pokażę Ci posiadłość.
-Dobrze.
Gdy Suigetsu wyszedł, brunet usiadł na łóżku patrząc, przez okno. Nie wie jeszcze, jak to wszystko będzie wyglądać. Czy da radę. Westchnął i zaczął układać swoje rzeczy. Gdy zobaczył Kisame, przypomniał mu się mały chłopiec z rozbieganymi oczami i szerokim uśmiechem. Nigdy nie sądził, że jeszcze go spotka, a teraz jest w jego zamku i na dodatek on sam jest władcą. Całe jego życie zmieni się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Ale czy to będzie dobrze, czy źle?
sobota, 18 czerwca 2016
Rozdział 3
Witam w kolejnym rozdziale. Wszystko mam już zaliczone, oceny wystawione, a więc nic nie leży mi na przeszkodzie by dalej dodawać rozdziały. A więc zapraszam i do następnej soboty. :)
Itachi patrzył to na królową, to na króla nim pochylił głowę
nisko.
-Zrobię wszystko by nie dopuścić do wojny domowej Hokage-sama.
- Powiedział.
Tsunade pokiwała głową i podeszła do bruneta. Położyła mi dłoń
na ramieniu tym samym zwracając uwagę chłopaka. Itachi spojrzał na nią
niepewnie.
-Dziękuję Itachi. Zapamiętam to. - Uśmiechnęła się i odwróciła
do Sasoriego. - Oddam ci go, ale pod jednym warunkiem.
-Słucham.
-Gdy tylko Itachi będzie chciał zobaczyć się z rodziną, będzie
miał do tego prawo. - Powiedziała twardo.
Sasori uśmiechnął się pod nosem nim pokiwał głową.
-Oczywiście Królowo, zgadzam się na twój warunek.
-Dobrze, a więc podpiszmy
dokument.
Po dokładnym ustaleniu wszystkiego, Sasori i Itachi wyszli z
posiadłości Tsunade. Przy wyjściu czerwonowłosy stanął, a za nim bruneta.
-Wyruszamy za dwa dni, do tego czasu możesz być jeszcze z
rodziną i przygotować się do podróży. Po dwóch dniach przyjedziemy po ciebie.
Rozumiesz?
-Tak. - Odpowiedział pewnie.
-To świetnie.
Itachi szedł za Sasori myśląc. Czemu chciał właśnie jego? Po co
mu on?
-Sasori-sama?
-Hm - Mruknął dając znak, że może mówić dalej.
-Dlaczego chciałeś właśnie mnie? - Spytał próbując nie brzmieć
ciekawsko.
Sasori zaśmiał się i odwrócił do niego przodem.
-Gdy Cię zobaczyłem, przypomniała mi się rozmowa z Mizukage.
Opowiadał o chłopaku, który mieszka w Konoha. Jesteś bardzo podobny do
opowiadanego chłopaka. I właśnie u niego będziesz.
Ruszył dalej zostawiając zszokowanego bruneta za sobą.
Mizukage? Kisame Hoshigaki? Ten chłopiec, z którym bawił się w Kraju Fal
dziesięć lat temu? Z takimi myślami poszedł do swojego domu poinformować
rodziców o wydarzeniach.
Sasori wszedł do kwatery gdzie niebieskowłosy mężczyzna
siedział przy stole pisząc na kartce.
-Nie uwierzysz, kogo spotkałem. - Powiedział siadając koło
niego. Kisame spojrzał na niego odkładając długopis i kartę.
- Naprawdę? Kogo takiego?
Sasori uśmiechnął się pod nosem.
-Twojego chłopaka z Konohy.
Złote oczy rozszerzyły się w szoku.
-I-itachiego? - Spytał nadal niedowierzając.
-Tak. Powiedziałem Tsunade, że jeżeli chce mojej pomocy ma mi
dać Itachiego. Chłopak sam się zgodził i za dwa dni wyrusza z nami i zostaje u
ciebie.
-U mnie?
-Pewnie, chce by został u ciebie. Może bardziej się poznacie i
twoje fantazje miłosne staną się rzeczywistością. - Powiedział i wstał ze
swojego miejsca. - Zszokowany?
-Tak i to bardzo.
-Byłem ci dłużny. Ty mi dałeś Deidare, a ja daje ci Itachiego.
Teraz jesteśmy kwita.
Dwa dni później Sasori i Kisame kierowali się w stronę domu
Itachiego. Brunet już na nich czekał, a koło niego stała jego młodsza wersja.
-Uważaj tam Aniki. - Powiedział i mocno przytulił brata.
-Będę braciszku. Będę tęsknić. - Spojrzał w stronę mężczyzn i
puścił brata. - Muszę iść, do zobaczenia później. -Poczochrał mu włosy i
podszedł do władców. Jego wzrok na chwilę stanął na Mizukage nim spojrzał na
Sasoriego.
-Gotowy? - Spytał. Nie lubił czekać, a tym bardziej jak ktoś na
niego czeka mając na myśli Deidare.
-Oczywiście.
-A, więc ruszamy. Długa droga przed nami.
Subskrybuj:
Posty (Atom)